-
1. Data: 2007-02-24 13:35:48
Temat: Bezprawne naruszenie posiadania
Od: z...@g...com
Witam,
chciałabym zasięgnąć Waszej opinii na temat sprawy sądowej, w której
jestem stroną pozwaną. Krótko przedstawię sytuację:
- w maju 2000 roku zamieszkałam w domu mojego partnera (nie jesteśmy
małżeństwem)
- w lutym 2001 roku partner sprzedał mi dom z ziemią (zatwierdzone
aktem notarialnym sprzedaży)
- mieszkaliśmy razem do marca 2006 roku, przy czym od września 2002
roku byliśmy w "separacji" (mieszkaliśmy pod jednym dachem, ale nie
był to związek partnerski)
- w styczniu 2003 urodziło się nasze dziecko
- od lipca 2003 sama opłacam wszystkie rachunki związane z
gospodarstwem i dzieckiem
- w marcu 2006 wymieniłam zamek do drzwi i wyniosłam rzeczy osobiste
"partnera". Od tamtego czasu mieszka on w pensjonacie lub u swoich
znajomych (nie wystąpił wtedy na drogę sądową)
- we wrześniu 2006 złożyłam w gminie wniosek o wymeldowanie
"partnera", które zostało dokonane i uprawomocniło się z końcem
listopada 2006
- w październiku 2006 "partner" złożył do sądu pozew o bezprawne
naruszenie posiadania, w którym wnioskuje o udostępnienie pokoju i
dostępu do kuchni i łazienki w domu. W tym samym czasie sąd rodzinny
przyznał mi bieżące alimenty na dziecko oraz alimenty za 3 lata wstecz
- w grudniu 2006 przegrałam rozprawę i dostałam nakaz udostępnienia
pokoju
Bardzo zadziwił mnie ten wyrok, gdyż formalnie jestem właścicielem
gospodarstwa i od kilku lat ponoszę sama koszty jego utrzymania (mam
rachunki za remonty i bieżące opłaty). Partner został wymeldowany i
zasądzono mu alimenty wstecz, co świadczy o tym, że nie dokładał się
do utrzymania dziecka. Czy fakt, że mieszkał ze mną przez kilka lat
(bardziej jako lokator niż partner) zobowiązuje mnie do dalszego
wspólnego mieszkania???
Planowałam odwołać się od tego wyroku, ale adwokat stwierdził że nie
mam szans i szkoda pieniędzy na apelację. Podobno mój były partner
mógłby nawet wprowadzić się do udostępnionego pokoju ze swoją nową
partnerką...
Zależy mi na dodatkowej opinii - czy rzeczywiście sprawa jest
przegrana?
Co mogę w tej sytuacji zrobić?
Może po uprawomocnieniu wyroku powinnam wystąpić o eksmisję? tylko jak
mogę eksmitować kogoś, kto faktycznie w domu nie mieszka, ani nie jest
w nim zameldowany ???
Dodam, że przez cały ten czas były partner nie próbował "na siłę"
wprowadzić się z powrotem, gdyż znalazł sobie nowe lokum.
Będę wdzięczna za pomoc, gdyż sytuacja wydaje mi się absurdalna ...
Pozdrawiam,
Zu
-
2. Data: 2007-02-24 15:23:42
Temat: Re: Bezprawne naruszenie posiadania
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
z...@g...com wrote:
> - mieszkaliśmy razem do marca 2006 roku, przy czym od września 2002
> roku byliśmy w "separacji" (mieszkaliśmy pod jednym dachem, ale nie
> był to związek partnerski)
> - w styczniu 2003 urodziło się nasze dziecko
Heh :-/ Znowu próba ratowania rozpadającego się związku dzieckiem?
> - od lipca 2003 sama opłacam wszystkie rachunki związane z
> gospodarstwem i dzieckiem
Pasjonujące.
> - w marcu 2006 wymieniłam zamek do drzwi i wyniosłam rzeczy osobiste
Bez jego zgody? Naruszenie posiadania jak w pysk dał.
> "partnera". Od tamtego czasu mieszka on w pensjonacie lub u swoich
> znajomych (nie wystąpił wtedy na drogę sądową)
A skąd wiesz? Skoro sprawa "rypła się" teraz, to zapewne już wtedy
złożył pozew.
> - we wrześniu 2006 złożyłam w gminie wniosek o wymeldowanie
> "partnera", które zostało dokonane i uprawomocniło się z końcem
> listopada 2006
We wniosku należy napisać, czy wyprowadził się dobrowolnie. Jeśli
napisałaś, że owszem, a on nie wyprowadził się dobrowolnie, to jeszcze
grozi ci odpowiedzialność karna za przestępstwo przeciwko wiarygodności
dokumentów. Cieszysz się? ;->
> - w październiku 2006 "partner" złożył do sądu pozew o bezprawne
> naruszenie posiadania, w którym wnioskuje o udostępnienie pokoju i
> dostępu do kuchni i łazienki w domu. W tym samym czasie sąd rodzinny
> przyznał mi bieżące alimenty na dziecko oraz alimenty za 3 lata wstecz
A jaki jedno z drugim ma związek? Alimenty są na dziecko, za posiadanie
naruszyłaś ty.
> - w grudniu 2006 przegrałam rozprawę i dostałam nakaz udostępnienia
> pokoju
I słusznie. Plus dostaniesz jeszcze obciążenie kosztami pensjonatu.
I nie wierzę w trafienie sprawy na wokandę w 2 miesiące - najpewniej
pozew złożył wtedy, kiedy go wyrzuciłaś.
> Bardzo zadziwił mnie ten wyrok, gdyż formalnie jestem właścicielem
> gospodarstwa i od kilku lat ponoszę sama koszty jego utrzymania (mam
I co z tego? Był w posiadaniu pokoju (i nie myl posiadania z
własnością), a ty to prawem chronione posiadanie naruszyłaś.
Prawidłowa procedura to dobrowolna wyprowadzka lub pozew o eksmisję,
sprawa sądowa, komornik i przeprowadzenie eksmisji (o ile jest możliwa,
czyli np. ma dokąd się wyprowadzić).
> rachunki za remonty i bieżące opłaty). Partner został wymeldowany i
> zasądzono mu alimenty wstecz, co świadczy o tym, że nie dokładał się
> do utrzymania dziecka. Czy fakt, że mieszkał ze mną przez kilka lat
A jaki to ma związek?
> (bardziej jako lokator niż partner) zobowiązuje mnie do dalszego
> wspólnego mieszkania???
Nie. Ale nie wolno naruszać prawa, w tym czyjegoś posiadania.
> Planowałam odwołać się od tego wyroku, ale adwokat stwierdził że nie
> mam szans i szkoda pieniędzy na apelację. Podobno mój były partner
Fakt.
> mógłby nawet wprowadzić się do udostępnionego pokoju ze swoją nową
> partnerką...
Jak najbardziej.
> Zależy mi na dodatkowej opinii - czy rzeczywiście sprawa jest
> przegrana?
Łamiesz prawo, to teraz za to płać...
> Co mogę w tej sytuacji zrobić?
Dojść z "byłym" do porozumienia. Albo przeprowadzić procedurę
prawidłowo, choć jeśli oficjalnie nie ma żadnego swojego "kąta", to z
eksmisji będą nici, chyba że gmina ma lokale socjalne.
> Może po uprawomocnieniu wyroku powinnam wystąpić o eksmisję? tylko jak
> mogę eksmitować kogoś,
Patrz wyżej.
> kto faktycznie w domu nie mieszka,
Bo go siłą/podstępem wyrzuciłaś.
> ani nie jest w nim zameldowany ???
A co ma do tego meldunek? To tylko sprawa ewidencji ludności.
> Dodam, że przez cały ten czas były partner nie próbował "na siłę"
> wprowadzić się z powrotem, gdyż znalazł sobie nowe lokum.
Widać on szanował prawo i nie robił niczego na własną rękę - tylko jak
grzeczny obywatel złożył pozew i sąd przyznał mu rację.
> Będę wdzięczna za pomoc, gdyż sytuacja wydaje mi się absurdalna ...
Kali ukraść krowy - dobry uczynek?
-
3. Data: 2007-02-24 17:16:58
Temat: Re: Bezprawne naruszenie posiadania
Od: kam <x#k...@w...pl#x>
Andrzej Lawa napisał(a):
> I nie wierzę w trafienie sprawy na wokandę w 2 miesiące - najpewniej
> pozew złożył wtedy, kiedy go wyrzuciłaś.
dlaczego? nie ma w tym nic nadzwyczajnego
KG
-
4. Data: 2007-02-25 14:40:18
Temat: Re: Bezprawne naruszenie posiadania
Od: z...@g...com
Witaj,
przykry jest dla mnie ton w którym mi odpisałeś. Uwierz mi, opisana
powyżej sytuacja to nie był jakiś mój master plan obmyślony i
wykonywany przez kilka lat. Zadając pytanie na grupie poświeconej
prawu odpuściłam sobie opisywanie całej historii tego związku. Od
dawna działo się źle, ale gdy dowiedziałam się o jego kolejnej
kobiecie to poprostu wyniosłam jego rzeczy do stodoły i zmieniłam
zamek w drzwiach. W takich momentach często działa się impulsywnie, a
nie zastanawia nad definicją "posiadania" i "własności" - tak naprawdę
wtedy nawet nie wiedziałam, że rozróżnia się takie definicje.
Tak się zastanawiam - jeśli zaproszę kogoś na wakacje, albo zatrudnię
pracownika sezonowego do pracy w gospodarstwie, to mam się obawiać, że
taka osoba nie będzie potem chciała opuścić udostępnionego pokoju?
Albo liczne przykłady par żyjących "na kocią łapę" - gdy związek się
rozpada, to przeważnie jedna strona musi się wyprowadzić... to nie są
identyczne sytuacje, ale wydawało mi się że nadrzędne jest prawo
własności.
Potwierdziłeś to co powiedział mój prawnik - to już cenna informacja,
także dziękuję.
Oby Twoje życie nigdy Cię nie zaskoczyło.
-
5. Data: 2007-02-25 15:23:08
Temat: Re: Bezprawne naruszenie posiadania
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
kam napisał(a):
> Andrzej Lawa napisał(a):
>> I nie wierzę w trafienie sprawy na wokandę w 2 miesiące - najpewniej
>> pozew złożył wtedy, kiedy go wyrzuciłaś.
>
> dlaczego? nie ma w tym nic nadzwyczajnego
Pozostanę sceptyczny ;)
-
6. Data: 2007-02-26 06:13:15
Temat: Re: Bezprawne naruszenie posiadania
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
z...@g...com napisał(a):
> Witaj,
> przykry jest dla mnie ton w którym mi odpisałeś. Uwierz mi, opisana
Straszne. Ale przeżyjesz ten straszny wstrząs psychiczny moim tonem
spowodowany?
> powyżej sytuacja to nie był jakiś mój master plan obmyślony i
> wykonywany przez kilka lat. Zadając pytanie na grupie poświeconej
A czy ja tak gdzieś twierdziłem? Omamy masz...
> prawu odpuściłam sobie opisywanie całej historii tego związku. Od
I słusznie. Bo nie jest to istotne dla kwestii naruszenia posiadania.
Takie historie mają znaczenie w kwestii rozwodu, a nie wyrzucenia z domu.
> dawna działo się źle, ale gdy dowiedziałam się o jego kolejnej
> kobiecie to poprostu wyniosłam jego rzeczy do stodoły i zmieniłam
> zamek w drzwiach. W takich momentach często działa się impulsywnie, a
Tłumacz się ewentualnie w sądzie, a nie przede mną.
> nie zastanawia nad definicją "posiadania" i "własności" - tak naprawdę
> wtedy nawet nie wiedziałam, że rozróżnia się takie definicje.
Nieznajomość prawa nie stanowi usprawiedliwienia jego łamania.
> Tak się zastanawiam - jeśli zaproszę kogoś na wakacje, albo zatrudnię
> pracownika sezonowego do pracy w gospodarstwie, to mam się obawiać, że
> taka osoba nie będzie potem chciała opuścić udostępnionego pokoju?
Co innego zaproszenie "w gości" (wtedy można łatwo wygonić), a co innego
użyczenie/wynajęcie (i podobne sytuacje, włącznie ze wspólnym mieszkaniem).
> Albo liczne przykłady par żyjących "na kocią łapę" - gdy związek się
> rozpada, to przeważnie jedna strona musi się wyprowadzić... to nie są
W tym sęk, że jeśli już zamieszka, to nie musi.
Oczywiście jeśli zachowa własne lokum, to ewentualna eksmisja nie będzie
zależeć od znalezienia lokalu socjalnego, więc tylko idiota się w takiej
sytuacji będzie "stawiać".
> identyczne sytuacje, ale wydawało mi się że nadrzędne jest prawo
> własności.
Oba są w ustawie, więc są z zasady równorzędne. Gdyby było tak, jak
sobie marzysz, to np. mąż będący właścicielem domu (powiedzmy, że jest
wyłącznym właścicielem) mógłby np. wywalić na ulicę swoją żonę z
dzieckiem, gdyby mu się znudziły. Uważasz, że tak by fajnie było?
> Potwierdziłeś to co powiedział mój prawnik - to już cenna informacja,
> także dziękuję.
Proszę.
> Oby Twoje życie nigdy Cię nie zaskoczyło.
Z Bogiem, drogie dziecko (skoro tak sobie pompatycznie kończysz, to ja
też ;), a jak chcesz się wypłakać w kamizelkę, wyraźnie zaznacz to
wcześniej, żeby potem nie robić za "skrzywdzoną tonem wiotką leliję".