eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoAlimenty - odwolanie od wyroku sadu 1-szej instancji › Alimenty - odwolanie od wyroku sadu 1-szej instancji
  • Data: 2005-08-28 17:29:54
    Temat: Alimenty - odwolanie od wyroku sadu 1-szej instancji
    Od: "Marcin" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Witam serdecznie,

    Wiem, ze spraw o alimenty w archiwum jest sporo, ale jak to zwykle bywa -
    kazdy przypadek jest inny i nie doszukalem sie adekwatnej odpowiedzi...

    Chcialbym Was prosic o opinie jaka mam szanse na odwolanie. Po sposobie
    przeprowadzenia sprawy alimentacyjnej zaczalem watpic w sprawiedliwosc, ale
    nie wiem, moze tak to po prostu jest i to ja niepotrzebnie doszukuje sie
    dziury w calym...

    Nie bede przedstawiac calej sprawy, bo jest dluga i skomplikowana. W skrocie:
    skarzylem ojca o alimenty, rodzice sa w trakcie sprawy rozwodowej, maja
    notarialna rozdzielnosc majatkowa. Od kwietnia nie mieszkam razem z ojcem
    (wczesniej mieszkalem przez pare miesiecy), gdyz ojciec jest alkoholikiem,
    czesto sie awanturowal, przyprowadzal panienki do domu. Mialem dosc. Mieszkam
    z matka, ale w miejscu bardzo utrudniajacym dojazd na uczelnie.

    Moje zastrzezenia do postepowania sedziny:

    - Zarobki mamy i taty potraktowala po rowno, co jasno powiedziala w czasie
    publikacji wyroku i uzasadniania, mimo ze mama zarabia 1/3 mniej, a pracuje na
    pol etatu wiecej (1,5 etatu, tata jeden etat). Na dodatek mieszka w domu ze
    mna i z babcia, wiec ma odpowiednio wiecej obowiazkow domowych (tata mieszka
    sam, zwykle spedza czas poza domem w knajpie).

    - Tata na sprawie wyciagnal nagle mnostwo rachunkow i kredytow, sedzina
    oddalila jednak moje proby podwazania i nie chciala dowodow na te kredyty.
    Rachunki za komorke siegaja 200 zlotych, mimo ze zawsze mial po 40 zlotych.
    Tlumaczy, ze to sluzbowe. To dlaczego nie dostal sluzbowej komorki? I gdzie
    sluzbowo dzwoni po kilkadziesiat minut w nocy? (mamy bilingi, na numerach
    zglaszaja sie kobiety). Tata stwierdzil, ze zaczal splacac debet (nagle, na
    moje pytanie powiedzial, ze w tym miesiacu kiedy sprawa!) po 300 zlotych.
    Sedzina przychylila sie do wniosku ojca, ze ma prawo splacac, nie istotne
    jest, ze olsnilo go nagle, a debet ma od lat. A przeciez z debetem jest taka
    sliska sprawa, ze dzis zostawi nadwyzke na koncie, rzekomo na splacanie, a
    jutro ja wybierze, tyle ze sprawa bedzie juz wtedy zamknieta! Dla sedziny to
    nieistotne. Powiedzial tez, ze wzial od kolegi 3000 zlotych pozyczki na remont
    mieszkania i musi splacac po 200 zlotych. Ciekawe, bo wiemy, ze on sam udziela
    znajomym pozyczek. Od kiedy to osoba, ktora jest w takiej potrzebie, zeby brac
    pozyczke, sama pozyczek udziela? Sad jednak dowodow nie chcial.

    - Wszelkie sprawy zwiazane z majatkiem mamy, dokladniej z domem, ktory musimy
    sprzedac (budowany byl z mysla o zamieszkaniu przez 6 osob, ale obecnie w
    wyniku rozpadu malzenstwa i przyczyn losowych mieszkaja w nim tylko 3, w tym
    ja), bo jest obecnie za duzy byly przez sad oddalane jako nieistotne. Wrecz
    sedzina nie dawala mi dojsc do slowa w tych sprawach, nawet wowczas gdy
    probowalem sie przebic z istotnym przekazem, ze przedstawione rachunki to stan
    na teraz (lato), a zima rachunki za gaz beda siegac 600 zlotych (ogrzewamy
    gazem). Nie wiem czy w ogole to uslyszala, bo nie dala mi dokonczyc nawet
    zdania. Dla sedziny bylo to nieistotne i niezwiazane z tematem, mimo ze to
    znaczna czesc zarobkow mamy.

    - Zwracalem uwage na klopotliwe dojazdy na uczelnie (studiuje systemem
    dziennym, zajecia mam codziennie od pn do pt). Srednio dojazdy na uczelnie
    pochlaniaja mi 4 godziny dziennie, do tego autobusy potrafia czesto wypadac, w
    wyniku czego w ogole nie dojezdzam niekiedy na zajecia. Moje szanse edukacji
    od czasu gdy mieszkam z mama znaczaco sie obnizyly. Sedzina powiedziala, ze to
    nieistotne, bo moge mieszkac z ojcem (ale ja nie chce i mam powody!). Gdy
    wnioskowalem o zasadzenie rowniez pieniedzy na akademik, co rozwiazaloby
    problem to powiedziala, ze liczy sie stan faktyczny, a obecnie w akademiku nie
    mieszkam (za co !?).

    - Sedzina dosyc radykalnie potraktowala moje dochody, mimo ze to praca mocno
    dorywcza. A chodzi o to, ze wspolpracuje z pewnym wydawnictwem prasowym jako
    wspolpracownik. Pisanie jest to praca, ktora moge wykonywac wieczorami i po
    nocach (nie koliduje to z nauka), dlatego juz od czasow liceum sobie w ten
    sposob czasem dorabiam, zeby miec na ciuchy i inne wydatki (rodzice budowali
    dom, wiec wiadomo - pomoc finansowa sie przydaje). Kupilem tez za to komputer
    gdy mi sie zepsul (studiuje informatyke, wiec jakby rzecz niezbedna) i rower,
    gdyz pokrywa sie z moimi zainteresowaniami (o tym dalej). Nigdy jednak nie
    byly to wydatki pozwalajace mi na utrzymywanie sie... Podkreslalem, ze zarobki
    sa malo przewidywalne (od napisania tekstu do otrzymania pieniedzy mijaja min.
    3-4 miesiace, a czasem i rok). Przedstawialem dokumenty potwierdzajace, ze
    ostatnie pieniadze otrzymalem w styczniu i w lutym, mowilem, ze nastepne beda
    najwczesniej pod koniec roku, a i to jesli dobrze pojdzie. To jednak nie
    przeszkadzalo sedzinie wyciagnac sredniej rocznej (za poprzedni rok!) z
    otrzymanych wplywow, mimo ze mowilem, ze mowilem, ze od poprzedniego roku
    pogorszyla sie moja sytuacja czasowa (wiecej przedmiotow, trudniejszych na
    studiach i obecnie dlugie i meczace dojazdy; zmienila sie tez sytuacja w
    wydawnictwie - przyjeto wielu nowych dziennikarzy i obecnie trudniej juz o
    miejsce do publikacji) i nie mam czasu juz sie tym zajmowac tak intensywnie. Z
    reszta jakby sie ktos pytal to mam wlasnie mozliwosc zrobienia materialu na
    Pomorzu - w drugiej czesci polski. I nawet pewnie nie zrobie, bo nie mam za co
    dojechac (pieniadze bym dostal dopiero za 3-4 miesiace). Zdziwilo mnie wiec,
    ze sedzina w czasie publikacji wyliczyla mi kwote usredniona za zeszly rok i o
    tyle pomniejszyla nalezne alimenty (tak czytala w uzasadnieniu).

    - Praktycznie nie uwzgledniono moich zainteresowan sportowych, mimo ze jak
    przeczytalem na stronach RPO - mam prawo do rozwoju sportowego. Jestem
    czlonkiem AZS, trenuje kolarstwo gorskie, startuje w zawodach rangi Pucharu
    Polski (jako amator, nie mam licencji PZKol). A dokladniej startowalem, bo
    obecnie nie mam pieniedzy - od kwietnia wystartowalem tylko w jednych zawodach
    (cala zima przygotowan poszla w diably). Zawody, dieta, utrzymanie i
    konserwacja roweru - wszystko kosztuje niestety. Sedzina tego w ogole nie
    uwzglednila.

    - W trakcie ktorejs rozprawy sedzina stwierdzila: "sa wakacje, mozesz
    dorobic". Czy to fair? No chwila moment, niech pani sedzina pojdzie i znajdzie
    prace wakacyjna studentowi to pogadamy. Dzis pracodawcy juz sie tak nie pala z
    przyjmowaniem ludzi na wakacje, a chetnych jest wielu. Z roznoszenia ulotek sa
    grosze. Na dodatek przez caly lipiec odbywalem obowiazkowe praktyki zawodowe,
    wymagane przez uczelnie. Na dodatkowa prace nie mailem juz czasu. Czy sad w
    ogole moze takie stwierdzenie wypowiedziec i brac to pod uwage?

    - Wlasciwie przez caly czas gdy byla moja kolej na zadawanie tacie pytan (po
    przesluchaniu go) sedzina blyskawicznie, juz w polowie mysli przerywala mi
    mowiac "nieistotne", "prosze nie mowic sadowi na co ma zwracac uwage, sad to
    wie". Caly czas zerkala tez na zegarek. Szybko sie okazalo o co chodzi - zaraz
    po tym powiedziala, ze "jestesmy juz dawno po czasie i podliczenie oraz
    publiakcja na nastepnym terminie". Prosze wybaczyc, ale poczulem sie, jakbym
    nie mial prawa do obrony, bo skonczyla sie godzina czasu przewidziana na sprawe.

    - Nie wiem czy to istotne, nie smiem nawet podwazac niezawislosci sadow. Ale
    ojciec jest policjantem, zajmuje sie m.in. sprawami rodzinnymi, a wiec w
    Sadzie Rodzinnym bywa regularnie... Konczyc mysli nie bede. Ale dziwi mnie, ze
    mnie sie wszystkiego czepiala, a dowodow na rachunki i kredyty tacie
    przedstawiac nie kazala. Tata ma z czego zyc i z czego placic alimenty, jako
    policjant z kilkunastoletnim doswiadczeniem malo nie zarabia, mieszka obecnie
    sam, poza debetem (ktory splaca co najwyzej dobrowolnie) nie ma zadnych kredytow.


    Na koniec. Dostalem alimentow 300 zlotych. Wiem, ze z komentarzy na grupach
    wynika, ze niektorzy twierdza, ze nie jest to malo jak na pelnoletnia osobe.
    Ale pragne zwrocic uwage, ze studiuje, na dodatek poza miejscem zamieszkania,
    uprawiam sport, a jako osoba dorosla mam tez mysle wyzsze potrzeby niz 7-latek
    (z calym szacunkiem dla potrzeb 7-latkow). Studia mimo ze bezplatne kosztuja -
    dojazdy, nie tanie podreczniki, studiowanie informatyki wymaga tez komputera +
    Internetu, do tego ksero, ktorego schodzi w czasie roku akademickiego mnostwo.
    Z pensji mamy i babci ledwo wystarcza na splacanie rachunkow i rat kredytu.
    300 zlotych nie pokrywa moich kosztow utrzymania. Wkrotce znow rozpocznie sie
    rok akademicki, do tego idzie zima. Zwyczajnie nie bedziemy mieli z czego zyc.

    Moje pytania:

    - Czy taki wyrok sadu jest sprawiedliwy? Jak oceniacie szanse na odwolanie?
    - Czy w przypadku odwolania podobnie jak przy podstawowej sprawie
    alimentacyjnej w 1-szej instancji - skarzacy jest zwolniony z kosztow procesowych?
    - Ojciec oswiadczyl, ze nie zamierza placic zasadzonych alimentow, rozumiem,
    ze moge domagac sie od zakladu pracy sciagania mu ich z pensji? Ile ma czasu
    na oplacenie alimentow naliczonych wstecz (od maja) ?
    - Pytanie o terminy - podczas publikacji wyroku sedzina powiedziala, ze mam
    tydzien na zlozenie podania o uzasadnienie (co uczynilem), a nastepnie 2
    tygodnie na zlozenie odwolania do sadu wyzszej instancji. No i jest pewien
    problem, bowiem w sadzie mi powiedzieli, ze na uzasadnienie moge czekac nawet
    miesiac (sezon urlopowy). Jak pogodzic to z terminem na odwolanie? Mozna sie
    odwolywac, nie dolaczajac uzasadnienia? Leci drugi tydzien z tego
    trzytygodniowego okresu na odwolanie.
    - Czy mam prawo do adwokata z urzedu? Jezeli na sprawie odwolawczej znow tata
    bedzie przedstawial zawyzone koszty to chcialbym miec mozliwosc domagania sie
    ich weryfikacji, a nie tak jak teraz, ze sedzina twierdzila, ze to nieistotne.
    Wole, zeby zajmowal sie tym fachowiec, ale na prywatnego prawnika mnie nie stac.

    Przepraszam, ze tak dlugo, ale krocej sie nie dalo :-(.

    Mam nadzieje, ze ktos mi pomoze, bo juz zaczynam tracic wiare w
    sprawiedliwosc, mimo ze jako dziennikarza zawsze uczono mnie by prezentowac
    pelnie wiary we wladze sadownicza.

    Z gory dziekuje za wszelkie uwagi, ktore moga mi pomoc.

    --
    Pozdrawiam,
    Marcin

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1