Witajcie,

Moja luba ma zwolnienie lekarskie z zajęć WF na cały rok akademicki
2006/2007. Wypisane w szpitalu po badaniach z RTG przez ortopedę.

Na UW każde długoterminowe zwolnienie musi być potwierdzone przez lekarza
medycyny sportu zatrudnionego na etat w Studium Wychowania Fizycznego i
Sportu.

Tenże lekarz uznał jej połowę zaświadczenia (sic!), zaś na drugi semestr
2006/2007 kazał "zapisać się na WF i chodzić, bo to nie jest kara dla
studentów, a on już doskonale wie jak to studenci kombinują"...

Stan zdrowia (kolano) uniemożliwia uczestniczenie w zajęciach i nie podlega
dyskusji.

Czy uznanie tylko połowy takiego rocznego zwolnienia wystawionego w szpitalu
jest fałszowaniem dokumentacji medycznej? Poświadczeniem nieprawdy?
Złośliwym działaniem jakimś?

Krótko mówiąc: na jaki paragraf można skutecznie się powołać, żeby skłonić
tego człowieka do uznania stanu faktycznego? Co może mu grozić?

Będę wdzięczny za podpowiedzi, bo naprawdę nie mam już siły słuchać o tym i
moja luba też nie ma już siły walczyć o swoje prawa, bo walka przypomina
walenie głową w mur... a nie wiemy, jak to ruszyć ze strony prawnej.

Pozdrawiam,

Andrzej