-
1. Data: 2003-12-12 16:50:06
Temat: serwis
Od: rfs <r...@W...pl>
Witam
Mam problemy z pewnym serwisem. Oddałem monitor do naprawy.
Na wykonaną usługę udzielali 3 miesięcznej gwarancji. Niestety jak się
okazało, po odebraniu urządzenia i kilku dniach testowania nie był
naprawiony. Oddałem go, zgodnie z umową do ponownej naprawy. Jak się
okazało trwa ona już kilka tygodni i nie wygląda, że ma się udać. W
serwisie informują ciągle - "już prawie gotowy, tylko jeszcze wymienimy
[coś tam]". Moje pytanie. Czy mogą oni w nieskonczoność przetrzymywać
sprzęt? Co jeśli jednak go nie naprawią, dostane zwrot pieniędzy za
pierwszą "naprawe"? Jeśli ktoś wiedziałby jak to wygląda to byłbym
bardzo wdzięczny za odpowiedz.
--
Pozdrawiam, rfs
-
2. Data: 2003-12-12 23:08:54
Temat: [OT] Re: serwis
Od: "Tomasz Trejderowski" <t...@t...com>
> pierwszą "naprawe"? Jeśli ktoś wiedziałby jak to wygląda to byłbym
> bardzo wdzięczny za odpowiedz.
Nie odpowiem Ci jak to wyglada z punktu widzenia prawa. Ale ja mialem
podobny problem ze skanerem. Oddalem do serwisu. Czekam trzy tygodnie. Nikt
nie zadzwonil. Dzwonie. "Nic nie zrobilismy, bo nie dostarczyl Pan
sterownikow", kpina zalosna, ale coz zrobie, z baranami nie ma rady. Zawoze
sterowniki nastepnego dnia. Czekam trzy tygodnie. Nikt nie dzwoni. Dzwonie.
"Prosze przyjechac i wyjasnic sprawe z szefem, bo on powiedzial, ze Pan nas
oklamal, to nie jest skaner kupiony u nas, bo sie nie zgadzaja numery
seryjne". Ktore, dodam, oczywiscie byly OK.
Tu spadlem z krzesla z wrazenia jak bezdenna moze byc ludzka glupota, a
potem zagotowalem sie do czerwonosci, bo mnie to zwisa, ze ludzie nie maja
musku - mnie nikt takich numerow nie bedzie robil!
Jade nastepnego dnia z kolezanka, prawnikiem. Ona wchodzi. 15 sekund
zalatwienia sprawy. Prosze o zeszyt przyjec do reklamacji i porownanie
zapisanych numerow z faktycznymi. "Nie ma takiego zeszytu, bo sie zgubil".
Po krotkiej wymianie zdan okazuje sie, ze zeszyt sie jednak znalazl. Czy Pan
(do tego szefa) uznaje prawo do reklamacji sprzetu mojego klienta?". Nie! To
po prosze o kartke papieru, spiszemy odpowiednie dane do sadu. I jeszcze do
mnie z usmiechem "Jutro mam sprawe w oddziale, to przy okazji podrzuce". No
i w tym momencie dalo sie slyszec jak kolesiowi kopara opadla, a chrzest
wlosow stajacych deba bylo slychac chyba az na ulicy. Po 10 minutach
wyszedlem ze sklepu z nowym skanerem. Byl jeszcze lepszy niz oddany, bo sie
okazalo, ze takich jak ja oddalem do serwisu, juz nie produkuja. Dostalem
nawet roczna gwarancje, ale modlilem sie, zeby nic sie nie zepsulo, bo nie
mialem juz przyjemnosci odwiedzac tej firmy po raz wtory. Skaner dziala do
dzis (5 lat), a po tamtej firmie pozostal chyba juz tylko kurz.
Tak to wygladalo u mnie. Postraszylem sadem, ale nie przez telefon, tylko
osobiscie, w obecnosci swiadka i prawnika za razem (dziewczyna wiedziala jak
formulowac zdania, bo mnie to jezyk kolkiem w gebie stanal wtedy z wrazenia
:). Czy poskutuje to rozwiazanie w Twojej sprawie - nie wiem.
Tomasz