-
1. Data: 2002-09-25 20:07:07
Temat: sąd może wszystko?
Od: "jola" <q...@w...pl>
Zwracam się z pytaniem do prawników:
czy sędzia może przeprowadzać sprawę bez przygotowania? Czy dopuszczalne
jest, że przychodzi na rozprawę bez zapoznania się z aktami, bez przejrzenia
ich nawet? Czy może nie przeczytać nawet pisma wysłanego do sądu (poprawnie
napisanego, w dwóch egzemplarzach, wysłanego listem poleconym?) długo przed
rozprawą? Jak to możliwe, że w czasie kolejnej rozprawy rozwodowej nie ma
nawet pojęcia, że kilka miesięcy wcześniej zostało do sądu wysłane pismo
wycofujące pozew, do którego sąd nie ustosunkował się, ale po prostu
zakończył sprawę i wydał wyrok? Jak to możliwe, że sędzia, a także sąd
apelacyjny nie raczyli ustosunkować się do sprzeciwu wobec opinii RODK,
wniesionego przez stronę w sprawie? Czy jeśli rozprawa w sądzie apelacyjnym
była niejawna, nie mają obowiązku zawiadomić strony o tym, czy chociaż o
podjętej w tej sprawie decyzji? Czy sędzia ma prawo podać do protokołu, co
innego niż powiedziała strona, a po odwołaniu się na to do wyższej instancji
oddalić skargę na niejawnym posiedzeniu jedynie na podstawie "zeznania"
świadka, czyli protokolantki, która ewidentnie kłamie, co może potwierdzić
nawet strona przeciwna w sprawie?
Mniejsza z tym, bo jest już po rozwodzie, miałam oczywiście możliwość
zwrócić mu na to uwagę i tym samym zmusić do przejrzenia akt w czasie
rozprawy, chodzi mi o sam fakt, dlaczego człowiek, któremu dano prawo do
decydowania o losach ludzi, podchodzi do tego w sposób tak lekceważący a
potem autorytatywnie wydaje wyroki, od których często nie ma odwołania?
Nie pierwsza to historia (tym razem jednak moja własna), która po raz
kolejny skłania mnie do wniosku, że szary człowiek w obliczu PRAWA nie ma
żadnego prawa.
I jeszcze jedno: w czasie całego tego przykrego dla mnie procesu miałam
dziwne odczucie, że nie jest to sprawa: ja vs mąż, ale: ja i mąż vs sąd.
jola
-
2. Data: 2002-09-25 20:31:45
Temat: Re: sąd może wszystko?
Od: Marcyś <m...@N...pl>
Co Cię dziwi ?
Mamy "państwo prawa", w którym tyle się trąbi
o "niezawisłości sędziowskiej".
Według sędziów znaczy to "wara od nas".
A instancyjność sądów oznacza, że ręka rękę myje.
Opisana sytuacja to codzienność, co oczywiście
nie oznacza normalności.
Ale czy żyjemy w normalnym kraju ?
-
3. Data: 2002-09-27 14:45:08
Temat: Re: sąd może wszystko?
Od: "jola" <q...@w...pl>
> Zwracam się z pytaniem do prawników: (...)
Nie jestem zdziwiona brakiem odpowiedzi...
Nie oczekiwałam burzliwej dyskusji, chciałam tylko poznać zdanie prawników,
ich doświadczenia z codziennej pracy, miałam nadzieję, że to może przypadek,
że miałam pecha, że trafiłam na wyjątkową wiedźmę, leniwą, złośliwą,
nieodpowiedzialną i głupią, pewną siebie i przekonaną o swoich
nieograniczonych możliwościach, traktującą każdą rozwodzącą się parę jak
nieodpowiedzialnych gówniarzy bez względu na ich wiek i powód rozwodu,
zasłaniającą się na każdym kroku dobrem dzieci, a w rzeczywistości
krzywdzącą je swoimi nieprzemyślanymi decyzjami, podejmowanymi w majestacie
prawa bez najmniejszej nawet próby wniknięcia w istotę sprawy i sytuację
faktyczną, kierującą się tylko swoim "długoletnim doświadczeniem", rutyną i
własnym widzimisię. Ale chyba jednak jest to norma, a ta cisza na forum
tylko mnie w tym utwierdziła - nikt nie odważył się być advocatus diaboli.
Pozdrawiam. Jola