-
31. Data: 2004-05-10 09:28:31
Temat: Re: legalny soft
Od: Maddy <m...@e...com.pl>
Użytkownik Markus-LCA napisał:
>>A na jakich licencjach są te dystrybucje linuxów oparte?
>>Jakie konkretnie dystrybucje Linuxa sprzedałeś? Czy o programów
>>dołaczone były źródła?
>
>
> A jakie to ma znaczenie ?
No może takie że ocena czy licencja została złamana zleży od znajomości
licencji. Wydawałoby się to oczywiste.
Ale skoro Tobie znajomość przepisów nie jest potrzebna do oceny czy te
przepisy zostały złamane, to gratuluję zdolności jasnowidzenia.
Rózne dystrybucje Linuxa są różnie licencjonowane. Większość na GPLu,
ale sa też dystrybujce zamknięte (cześciowo, bo kernel jest GPLowy i
takim pozostanie).
>
>
>>W końcu chyba wiesz co sprzedajesz.
>
>
> Bardzo dobrze wiem.
>
Ok, ciągle nie wiem w czym openoffice firmy openoffice.pl jest lepszy od
innych dystrybucji? No więc?
>
>>Zabierasz się za dystrybucję produktów mających korzenie w GPL bez
>>znajomości GPL?
>
>
> Nie jestem dystrybutorem tylko resellerem. Po drugie znam podstawowe zasady
Dystrybucja - podział dóbr materialnych między członków społeczeństwa;
także przydzielenie, rozdzielenie, rozmieszczenie towarów, zwłaszcza
przez handel detaliczny.
Tyle slownik języka polskiego.
Mówimy oczywiście o języku polskim a nie polskawo - marketingowym.
> tej licencji. Wlasnie mnie zmusilas ;-) abym ja sobie przypomnial. Mam ja
> przed oczami i naprawde nie widze niczego co mozna by zarzucic OOPL. Jest
> wyraznie napisane za co mozna brac pieniadze.
I pięknie, Bo może w końcu zaczniesz rozumieć.
GPL i SISSL tez sobie przypomniałes, jak mniemam?
Czy też Twój klient w ogóle nie przyznaje się do korzystania w znacznej
mierze (w stopniu który uniemożlwiie funkcjonowanie programu gdy
zabierze się z niego pierwotny kod OO) ze źródeł opartych na tych
licencjach?
>> Jeżeli OpenOffice.Pl zmienił licencję OpenOffice na inna to tym samym
>>popełnił przestepstwo. Wziął źrodła ktores sa wydane na konkretnej
>
>
> Jezeli ? To znaczy ze sama nie wiesz czy to zrobil czy nie.
Oczywiście że nie wiem. Nie znalazlam na stronach tej firmy licencji na
jakiej rozprowadzany jest OpenOffice. A jasnowidzem, w odróżnieniu od
Ciebie, nie jestem.
Chętnie bym sobie poczytała tą licencje, zwłaszcza interesuje mnie czy
wybrali GPL czy SISSL. Ponieważ nie ma mowy o żródłach, GPL odpada. A
więc musi to byc SISSL.
>
>
>>Cały ten wątek to gadanie do ściany. Jak mamy rozmawiac o literaturze
>>jak nie opanowałeś elemtarza??
>
>
> Nie podajesz zandych konkretnych zarzutow a twierdzisz ze to oszustwo, tego
> nie rozumiem. Jedynym argumentem Twoim jestto, ze nie znam licencji. Moze
Oszustwem jest wmawianie ludzion że sprzedaje sie program.
A wmawia sie im to, bo support i dodatki źle sie sprzedają w Polsce, co
oczywiście niczego nie usprawiedliwia.
Podwójnym, wmawianie im że jeżeli ściągną sobie program za darmo z
internetu, to moga miec jakieś problemy podatkowe a kupno "programu" ich
od tego uwolni.
Ciekawe tylko dlaczego te problemy maja dotyczyć tylko firm, skoro
jedyny przepis, ktory przy dużej dozie złej woli i minimum logiki da sie
podciągnąć, nie rozróznia celów gospodarczych i osobistych?
Ciągle nie wiemy na jakie licencji rozprowadzany jest ten OpenOffice.
"Producent" się do tego nie przyznaje, co juz świadczy o nim nie najlepiej.
W FAQu sa jakieś wymijające brednie o wolny oprogramowaniu.
Legalnośc programu podobno gwarantuje fakt że jest licencja firmy
OpenofficePl, płyta i jeszcza jakieś gadżety. Tyle że sam fakt wydania
programu na licencji SISSL (w tym wypadku jedyna możliwa bo ani słowa
nie ma o dołączaniu do programu źródeł) gwarantuje legalnośc używania
każdemu użytkownikowi, bez względu na sposób w jaki zdobył kopię programu.
Skoro już przypomniałes sobie licencję, to ja tez chętnie sie z nia
zapoznam, chyba że to tajemnica której poznania mozna dostapić jednie
wykładając dwie stówy z okładem.
Maddy
--
*** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***
Magdalena "Maddy" Wołoszyk
JID m...@e...com.pl
-
32. Data: 2004-05-10 18:46:53
Temat: Re: legalny soft
Od: "Markus-LCA" <m...@g...pl>
> No może takie że ocena czy licencja została złamana zleży od znajomości
> licencji. Wydawałoby się to oczywiste.
> Ale skoro Tobie znajomość przepisów nie jest potrzebna do oceny czy te
> przepisy zostały złamane, to gratuluję zdolności jasnowidzenia.
>
> Rózne dystrybucje Linuxa są różnie licencjonowane. Większość na GPLu,
> ale sa też dystrybujce zamknięte (cześciowo, bo kernel jest GPLowy i
> takim pozostanie).
Rozumiem, ale powiedz mi czy mam prawo wierzyć sprzedając produkt w
normalnej dystrybucji, ktory jest dostępny u dostawców bez żadnych
problemów, w to iz jest on calkowicie legalny ? Gemneralnie mógłbym
powiedziec, że mnie to nie interesuje bo to w koncu klient instaluje go na
swoim kompie..... ale to byla by przesada i wcale tak nie twierdze.
Interesuje mnie to jak najbardziej.
> Ok, ciągle nie wiem w czym openoffice firmy openoffice.pl jest lepszy od
> innych dystrybucji? No więc?
Dla klienta, który nie jest wnilkiwy jak Ty (nie zrozum mnie zle, nie pisze
tego zlosliwie) jest lepszy dlatego, ze za niewielka oplata dostaje wszystko
podane na talerzu, pisalem o tym wczesniej.
> > Nie jestem dystrybutorem tylko resellerem. Po drugie znam podstawowe
zasady
>
> Dystrybucja - podział dóbr materialnych między członków społeczeństwa;
> także przydzielenie, rozdzielenie, rozmieszczenie towarów, zwłaszcza
> przez handel detaliczny.
> Tyle slownik języka polskiego.
>
> Mówimy oczywiście o języku polskim a nie polskawo - marketingowym.
Oj, tutaj sie czepiasz. W handlu dystrybutorem (zwlaszcza tzw.
autoryzowanycm) jest firma sprzedajaca cos w scislej wspolpracy z
producentem tego czegos. Dla przykladu majac status PHM (Partner Handlowy
Microsoft) nie jestem dystrybutorem tego oprogramowania. Dystrybutorow jest
tylko 4 w Polsce, ktorzy sprzedaja resellerom soft. Ale nie o to tu chodzi,
to jest zupelnie inny temat do dyskusji dotyczacy tlumaczenia i pojmowania
okreslen przyjetych z angielskiego.
>
> > tej licencji. Wlasnie mnie zmusilas ;-) abym ja sobie przypomnial. Mam
ja
> > przed oczami i naprawde nie widze niczego co mozna by zarzucic OOPL.
Jest
> > wyraznie napisane za co mozna brac pieniadze.
>
> I pięknie, Bo może w końcu zaczniesz rozumieć.
> GPL i SISSL tez sobie przypomniałes, jak mniemam?
>
> Czy też Twój klient w ogóle nie przyznaje się do korzystania w znacznej
> mierze (w stopniu który uniemożlwiie funkcjonowanie programu gdy
> zabierze się z niego pierwotny kod OO) ze źródeł opartych na tych
> licencjach?
Przyznam, ze jestem niemal pewny, ze klient chce napisac pismo w edytorze
lub wykonac arkusz i nie interesuja szczegoly. Jak jezdzisz samochodem to
nie wnikasz jak on dziala tylko w 100% wystarcza Ci umiejetnosc poslugiwania
sie nim.
Przyznam, ze ja jako sprzedawca powinienem wiedziec troche wiecej niz
klient, moja wiedza nie jest i nie bedzie na pewno pełna, chyba ze zaczne
sie specjalizowac bardzo wasko w tej dziedzinie.
Wychodze poprostu z zalozenia, ze jesli moge cos legalnie kupic to i moge to
legalnie sprzedac, korzystajac z pomocy, informacji, materialow
marketingowych producenta.
> Oczywiście że nie wiem. Nie znalazlam na stronach tej firmy licencji na
> jakiej rozprowadzany jest OpenOffice. A jasnowidzem, w odróżnieniu od
> Ciebie, nie jestem.
>
> Chętnie bym sobie poczytała tą licencje, zwłaszcza interesuje mnie czy
> wybrali GPL czy SISSL. Ponieważ nie ma mowy o żródłach, GPL odpada. A
> więc musi to byc SISSL.
OK, niestety nie moge tego skopiowac bo mam tylko zainstalowany soft, jes
mozliwosc skopiowania i/lub wydruku przy instalacji. Obiecuje Ci tutaj
publicznie, ze jak tylko wpadnie w moje rece paczka dostaniesz licencje OOPL
lub opublikuje ja tutaj na grupie.
> >
> >
> >>Cały ten wątek to gadanie do ściany. Jak mamy rozmawiac o literaturze
> >>jak nie opanowałeś elemtarza??
> >
> >
> > Nie podajesz zandych konkretnych zarzutow a twierdzisz ze to oszustwo,
tego
> > nie rozumiem. Jedynym argumentem Twoim jestto, ze nie znam licencji.
Moze
>
> Oszustwem jest wmawianie ludzion że sprzedaje sie program.
> A wmawia sie im to, bo support i dodatki źle sie sprzedają w Polsce, co
> oczywiście niczego nie usprawiedliwia.
>
> Podwójnym, wmawianie im że jeżeli ściągną sobie program za darmo z
> internetu, to moga miec jakieś problemy podatkowe a kupno "programu" ich
> od tego uwolni.
> Ciekawe tylko dlaczego te problemy maja dotyczyć tylko firm, skoro
> jedyny przepis, ktory przy dużej dozie złej woli i minimum logiki da sie
> podciągnąć, nie rozróznia celów gospodarczych i osobistych?
Heh niby nie rozoznia, jednak. Głosny watek na roznych o uzywaniu
nielicencjonowanego oprogramowania w domu (np. Windows), kotrego generalnie
Polskie dziurawe prawo nie uwaza za lamanie ustawy o prawie autorskim.
Chodzi o samo uzywanie, rozpowszechnianie jest juz karalne.
> Ciągle nie wiemy na jakie licencji rozprowadzany jest ten OpenOffice.
> "Producent" się do tego nie przyznaje, co juz świadczy o nim nie
najlepiej.
>
> W FAQu sa jakieś wymijające brednie o wolny oprogramowaniu.
> Legalnośc programu podobno gwarantuje fakt że jest licencja firmy
> OpenofficePl, płyta i jeszcza jakieś gadżety. Tyle że sam fakt wydania
> programu na licencji SISSL (w tym wypadku jedyna możliwa bo ani słowa
> nie ma o dołączaniu do programu źródeł) gwarantuje legalnośc używania
> każdemu użytkownikowi, bez względu na sposób w jaki zdobył kopię programu.
Oczywiscie, ze tak. Pisalem na samym poczatku, ze mozna instalowac na
dowolnej wersji kompow. Podejrzewam, ze jesli jedna firma drugiej
bypozyczyla plytke to tez owa instalacja bylalby legalna w swietle samej
licencji. Jednak dzisiaj rozmawialem z informatykiem w jednej z firm
bedacych naszym klientem i przyznam, ze po naszych tutaj dywagacjach
zapytalem sie go: "Dlaczego kupujecie taki soft a nie sciagniecie sobie tego
z netu ?" Jego odpowiedz byla nastepujaca: "Zarzad podjal decyzje taka, gdyż
nie chca sie narazac na klopoty podatkowe bo sa pod mocnym ostrzalem
wszelakich kontrol." Nie podam nazwy firmy jednak jest to jedna z
najwiekszych firm w Polsce (GPW WIG20). Dalej nie wnikam, kupuja to u mnie
(sami, nie wciskalem im tego) wiec co bede dyskutowal ;)
> Skoro już przypomniałes sobie licencję, to ja tez chętnie sie z nia
> zapoznam, chyba że to tajemnica której poznania mozna dostapić jednie
> wykładając dwie stówy z okładem.
Wyzej obiecalem, ze ja "udostepnie" wiec prosze o cierpliwosc. Narazie
mozemy wstrzymac dyskusje, ale mam nadzieje, ze jak bedzie _podstawa_ to ja
dokonczymy gdyz wychodze z zalozenia, ze czlowiek uczy sie cale zycie. Moze
mnie oswiecisz.. moze ja Ciebie ;-)
Pozdrawiam
Markus
-
33. Data: 2004-05-10 20:51:58
Temat: Re: legalny soft
Od: Maddy <m...@e...com.pl>
Użytkownik Markus-LCA napisał:
> Rozumiem, ale powiedz mi czy mam prawo wierzyć sprzedając produkt w
> normalnej dystrybucji, ktory jest dostępny u dostawców bez żadnych
> problemów, w to iz jest on calkowicie legalny ? Gemneralnie mógłbym
> powiedziec, że mnie to nie interesuje bo to w koncu klient instaluje go na
> swoim kompie..... ale to byla by przesada i wcale tak nie twierdze.
> Interesuje mnie to jak najbardziej.
Może ujmiemy to inaczej - klient nie łamie licencji. Jeżeli juz to łamie
ją tylko sprzedawca. Program nie jest nielegalny. Nielegalne są praktyki
sprzedacy jeżeli faktycznie zmienił licencję na inna niz GPL lub SISSL.
Zawsze się możesz bronić że nie wiedziałes, to może być nawet skuteczne.
Jesteś zdemoralizowany komercyjnymi licencjami Microsoftu.
A licencje otwartego oprogramowania nie tak działaja. One w każdej
sytuacji chronia użytkownika. Czego by nie zrobił dystrybutor,
użytkownika to nie obciąża. Uzytkowanie jest nielimitowane.
Dokładnie odwrotnie niz licencje M$ i innych producentów zamkniętego
oprogramowania.
> Dla klienta, który nie jest wnilkiwy jak Ty (nie zrozum mnie zle, nie pisze
> tego zlosliwie) jest lepszy dlatego, ze za niewielka oplata dostaje wszystko
> podane na talerzu, pisalem o tym wczesniej.
Ale co podane?
Bo wersja UX jest także polska, ze słownikiem, pomocą.
Poza tym przez caly czas uzywania OpenOffice a wczesniej Star Office
specjalny support nie był mi potrzebny a nieliczne problemy których nie
rozwiązał programowy help pomogli mi rozwiązać ludzie z grup
dyskusyjnych. Szybko, fachowo i za darmo.
>
> Oj, tutaj sie czepiasz. W handlu dystrybutorem (zwlaszcza tzw.
>
Nie mówiłam że jestes dystrybutorem a że program dystrybuujesz. W
podstawowym, POLSKIM znaczeniu tego słowa. Nie ma w słowniku języka
polskiego słowa "resellerowanie" ani nawet "resprzedawanie".
Zresztą polecam wizyte na stronach PWN, słownik języka polskiego jest za
darmo, zobacz co naprawdę znaczy "dystrybutor" - nie ma tam Twojego
pseudo-handlowego znaczenia a definicje z umów cywilno - prawnych nie
wchodzą automatycznie do słownika. Umowa może zdefiniowac że jedna
strona zwana jest dalej "słonikiem" a druga "kukułką" ale to nie znaczy
że nagle w języku polskim wyrazy słonik i kukułka nabieraja innego
znaczenia.
To jak sie umówiłes z M$ że będziecie się nawzajem nazywać wiekszości
postronnych ludzi nie obchodzi.
Swoją drogą okreslenia te muszą być ścisle zdefiniowane w umowie bo nie
ma ich w języku polskim albo znacza co innego, więc prosta wykładnia
językowa jest niemożliwa.
Co za tym idzie nieznając umowy każda osoba postronna będzie w pierwszym
rzędzie odwoływac sie do pierwotnego znaczenia słów w języku polskim.
> Przyznam, ze jestem niemal pewny, ze klient chce napisac pismo w edytorze
> lub wykonac arkusz i nie interesuja szczegoly. Jak jezdzisz samochodem to
> nie wnikasz jak on dziala tylko w 100% wystarcza Ci umiejetnosc poslugiwania
> sie nim.
Akurat w tym wypadku klient jest w 100% czysty i może legalnie uzywać
produktu. Może Cie to zdziwi ale jego ewentulane nielegalne pochodzenie
nie wpływa na prawa do użytkowania.
I wracamy do podstaw (o ile pamietam to jeden z pierwszych artykułów)
licencji GPL i SISSL.
> Przyznam, ze ja jako sprzedawca powinienem wiedziec troche wiecej niz
> klient, moja wiedza nie jest i nie bedzie na pewno pełna, chyba ze zaczne
> sie specjalizowac bardzo wasko w tej dziedzinie.
> Wychodze poprostu z zalozenia, ze jesli moge cos legalnie kupic to i moge to
> legalnie sprzedac, korzystajac z pomocy, informacji, materialow
> marketingowych producenta.
Tyle że na sygnał iż produkt może być obciązony wada prawna i to taka
która dotyka nie uzytkownika a dystrybutora, powinienes zamiast się
wykłucac sprawdzić stan faktyczny.
Jak mi by ktos zasugerowal że sprzedaje kradzione samochodu (skoro już
tak Ci sie spodobal ten przykład) to zaczełabym od sprawdzenia czy one
faktycznie nie są kradzione, zamiast wykrzykiwac że ten kto mi je
sprzedał mówił że są ok więc musza byc ok.
Znając prawde moge lub nie wdawac się w polemikę.
Nie znając jej a pokrzykując tylko utwierdzam innych w przekonaniu że
cos jest nie tak z tymi samochodami.
>
> Heh niby nie rozoznia, jednak. Głosny watek na roznych o uzywaniu
> nielicencjonowanego oprogramowania w domu (np. Windows), kotrego generalnie
> Polskie dziurawe prawo nie uwaza za lamanie ustawy o prawie autorskim.
> Chodzi o samo uzywanie, rozpowszechnianie jest juz karalne.
Konsekwencje podatkowa mają się nijak do konsekwencji karnych.
Ba, teoretycznie uzywanie kradzionego (a więc de facto darmowego)
oprogramowania nie mogło by być w żadnym razie opodatkowane ponieważ
zyski pochodzące z przestępstwa nie podlegaja opodatkowaniu i tu prawo
jest jednoznaczne.
> licencji. Jednak dzisiaj rozmawialem z informatykiem w jednej z firm
> bedacych naszym klientem i przyznam, ze po naszych tutaj dywagacjach
> zapytalem sie go: "Dlaczego kupujecie taki soft a nie sciagniecie sobie tego
> z netu ?" Jego odpowiedz byla nastepujaca: "Zarzad podjal decyzje taka, gdyż
> nie chca sie narazac na klopoty podatkowe bo sa pod mocnym ostrzalem
> wszelakich kontrol." Nie podam nazwy firmy jednak jest to jedna z
> najwiekszych firm w Polsce (GPW WIG20). Dalej nie wnikam, kupuja to u mnie
> (sami, nie wciskalem im tego) wiec co bede dyskutowal ;)
Zabawne że te wszystkie firmy które tak sie boja np. OO czy Linuxa na
stacjach roboczych (i te duże i zupełnie malutkie) bez mrugnięcia okiem
stawiaja firewalle na Free lub Open BSD, serwery WWW na Apatchu itd itp.
Na duże serwery kupuja duże systemy a małe serwerki pocztowe chodza
sobie na slacku czy debianie i nikt sie ich nie czepia. Wiem to z
pierwszej reki, za pośrednictwem męża znam wielu administratorów i wiem
jak to sie odbywa.
Problemem wydaja się być wyłącznie stacje robocze.
Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
No i ciągle, po czterech latach poszukiwań, nie udało mi się wyśledzić
drugiego przypadku czepiania sie przez US darmowego oprogramowania.
Rozpytywałam nawet o to innych ksiegowych na szkoleniech. Wszyscy znaja
te opowieści tylko z trzeciej albo i dziesiątej ręki.
Najczeście jednak powtarza się urban legend wyprodukowaną dawno temu
przez Gazete Prawną.
> Wyzej obiecalem, ze ja "udostepnie" wiec prosze o cierpliwosc. Narazie
> mozemy wstrzymac dyskusje, ale mam nadzieje, ze jak bedzie _podstawa_ to ja
> dokonczymy gdyz wychodze z zalozenia, ze czlowiek uczy sie cale zycie. Moze
> mnie oswiecisz.. moze ja Ciebie ;-)
Czekam z niecierpliwością.
Bardzo mnie ciekawi czy ta firma zasługuje na wszystkie pejoratywne
przymiotniki którymi okreslali ją moi znajomi z RWO kiedy sie zaczełam
podpytywac co o niej wiedzą (a są to słowa których sie w dobrym
towarzystwie nie używa) czy może po prostu to niedostatek informacji
(zamierzony?).
Maddy
--
*** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***
Magdalena "Maddy" Wołoszyk
JID m...@e...com.pl
-
34. Data: 2004-05-11 11:02:03
Temat: Re: legalny soft
Od: "Przemyslaw Rokicki" <b...@l...myslnik.office.wycinamy.com>
Prosze spojrzec w jaki sposob sie wypowiada o OpenOffice
OpenOfficePL :
"Najnowsza wersje NASZEGO oprogramowania"
Witam serdecznie,
Pakiet OpenOfficePL EDU jest wersją przeznaczoną dla uczniów, studentów oraz
nauczycieli (przy zakupie należy wykazać się dokumentem upoważniającym do
zniżki). Wersja EDU zawiera 3-miesięczne wsparcie techniczne, podręcznik
użytkownika w formie książki i w formie elektronicznej (*.pdf), kartę
rejestracyjną oraz najnowszą wersję naszego oprogramowania tj. 3.0.
Pozdrawiam,
Magdalena Strzałkowska
....................................................
........
OpenOffice Polska Sp. z o.o.
02-682 Warszawa, ul. Bokserska 1
tel. + 48 22 853 61 80, fax + 48 22 853 17 06
e-mail: m...@i...pl
----- Original Message -----
From: Biuro
To: i...@o...com.pl
Sent: Sunday, February 01, 2004 4:11 PM
Subject: open office EDU
co oznacza EDU i jakie sa ogranizcenia?
-
35. Data: 2004-05-11 11:19:50
Temat: Re: legalny soft
Od: Maddy <m...@e...com.pl>
Użytkownik Przemyslaw Rokicki napisał:
>
> Prosze spojrzec w jaki sposob sie wypowiada o OpenOffice
> OpenOfficePL :
> "Najnowsza wersje NASZEGO oprogramowania"
>
Przemku, ja czekam na ten obiecany zrzut z licencji.
Jeżeli do programu zalączna jest licencja GPL i/lub SISSL lub odnesienie
do niej, to własciwie sprawa kończy się na nieuczciwych chwytach
marketingowych. Nieuczciwych w ten najgorszy sposób, bo bazujących na
ludzkiej niewiedzy (jaki procent ludzi w polsce wie co to GPL czy Open
Source?) i strachu (bo przyjdzie skabówka i wam dołozy za to całe
darmowe oprogramowaie) ale jednak tylko chwytach marketingowych.
Jeżeli natomiast firma zmieniła licencję, to już jest złodziejstwo
czystej wody. Problem w tym że w Polsce nie ma chyba organizacji która
podjęła by sie wytoczenia procesu cywilnego o zlamanie publicznej
licencji. RWO jest zbyt mało sformalizowany.
A ścigane toto z mocy prawa nie jest.
A propos - czytałes ich FAQ i te brednie ktore wypisują o open source. I
o dowodach legalności "swojego" oprogramowania? Nóz się w kieszeni otwiera.
Maddy
--
*** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***
Magdalena "Maddy" Wołoszyk
JID m...@e...com.pl
-
36. Data: 2004-05-11 15:51:33
Temat: Re: legalny soft
Od: "Markus-LCA" <m...@g...pl>
> Czekam z niecierpliwością.
Właśnie się doczekałaś.
http://www.markuslca.webpark.pl/pliki/licencjaOOPL.p
df
> Bardzo mnie ciekawi czy ta firma zasługuje na wszystkie pejoratywne
> przymiotniki którymi okreslali ją moi znajomi z RWO kiedy sie zaczełam
> podpytywac co o niej wiedzą (a są to słowa których sie w dobrym
> towarzystwie nie używa) czy może po prostu to niedostatek informacji
> (zamierzony?).
W świetle tego to co piszesz wyżej proszę teraz o merytoryczne
ustosunkowanie się do faksu, który dzisiaj dostałem od OOPL - po jednym
krótkim telefonie w ciągu 5 minut był u mnie na biurku, więc trochę się
dziwie, że nigdy nie widziałaś tej umowy, bo jej otrzymanie jest bardzo
proste. Ja nie bede go komentował, prosze o to Ciebie
Dodam jednak, że sam jestem zdziwiony jedną rzeczą. Wcześniej podawane
informacje mówily o możliwości instalacji na wielu stanowiskach. W tej
umowie jest napisane, że jednak nie, max 2 (stacjionarny/notebook).
Druga sprawa dotycząca US i darmowego oprogramowania. Konsultowałem to z
biegłym rewidentem naszej spółki dziś. Koleżanka obiecała mi, że jak tylko
znajdzie chwile czasu zajmie się tym i poszuka czegoś w ustawach na ten
temat. Nadmieniła jednak, że sprawa nie jest taka łatwa i oczywista jak się
niektórym wydaje. Jesli bede mial jakies szczegółowe informacje, które będę
mógł poprzeć odpowiednią podstawą prawną nie omieszkam tutaj opublikować.
Narazie również proszę o cierpliwość.
Pozdrawiam
Markus
-
37. Data: 2004-05-13 12:07:18
Temat: Re: legalny soft ^^ Długie!
Od: Maddy <m...@e...com.pl>
Użytkownik Markus-LCA napisał:
> W świetle tego to co piszesz wyżej proszę teraz o merytoryczne
> ustosunkowanie się do faksu, który dzisiaj dostałem od OOPL - po jednym
> krótkim telefonie w ciągu 5 minut był u mnie na biurku, więc trochę się
> dziwie, że nigdy nie widziałaś tej umowy, bo jej otrzymanie jest bardzo
Dzwonienie do firmy to nie jest "bardzo proste otrzymanie".
Bardzo proste to jest plik na stronie albo link.
Teraz to jest "proste otrzymanie" - kliknęłam i mam na ekanie... a co
mam... włos sie na glowie jeży.
A więc nasz ulubiona firma Openoffice.PL jednoznacznie oświadcza, że
program jest objęty publiczna licencją GNU.
Jednym z pierwszych postanowień tej licencji jest, że powielanie,
dystrybuowanie i użytkowanie programu jest nieograniczone i nie może byc
przez nikogo ograniczane. Innymi słowy każda droga pozyskania kopii
programu jest legalna (o ile nie jest przestępstwem w świetle innych
norm, np. jak dam komus w łeb żeby zdobyc program to to jest nielegalna
droga pozyskania :-) ) i każda kopia jest legalna bez względu na sposób
pozyskania (ta kopia ktora zabrałam gościowi po rabnięciu go w łeb jest
legalna, mnie mozna co najwyżej za rozbój wsadzić).
Zabawny kawalek to ten że GPLem objęte sa jakoby źródła, zaś sam program
wykonywalny jest objęty licencją firmy Openoffice.pl.
Co nie jest możliwe. To jakby sprzedawać samochód i przenieśc własność
poszczególnych czesci ale własności całego samochodu nie przenosić.
Dosłownie i w przenośni.
A więc wszelkie postanowienia o ograniczeniu użytkowania i
rozpowszechniania co do komponentów GPL są nieważne.
Podstawowa sprawa - czegokolwiek by ta firma do programu nie dodała to
wzięła źrodła na licencji GNU, do czego sie otwarcie przyznaje, i o ile
jej własne dzieło nie jest rozłącznym modułem i zawiera kod na licencji
GNU to jest to "dzieło pochodne" które z mocy licencji GNU może być
objęte jedynie ta licencją.
Biorąc źródła na GPLu i wprowadzają modyfikacje zgadzamy się
automatycznie na postanowienia tej licencji.
Na innej licencji mozna dystrybuować jedynie odrebne, rozłączne i w
całości nasze (tzn. niewykorzystujące orygnalnego GPLowego kodu
źródłowego) moduły.
Z programu na pewno mozna odciąc jakies szablony, tą dziwna baz danych.
Może cos jeszcze.
Wszelkie poprawki nierozłączne z reszta programu sa automatycznie objęte
licencją GNU. Nie mówiąc o dodatkach ktore oni dokladaja do płytki z
programem a ktore same w sobie są objęte GPLem - np. Mozilla.
Innymi słowy - jeżeli kupie od tej firmy jakikolwiek pakiet, odetne to
co nie jest GPLowe a potem źródła (ktore podobno sa dodawane do
programu, tak mówi licencja) i sam program umieszcze na mojej stronie do
pobrania dla każdego za darmo, to firma może mi co najwyżej pogrozić
palcem a szef może mi przestać ręke podawac. To wszystko o czego maja
prawo ;-)
Mogę też powielić program i zaczac go "sprzedawać" tak jak ma prawo go
"sprzedawać" firma Openoffice.PL.
Zaznaczam że może sprzedac *egzemplarz* programu.
Program na licencji GNU można legalnie i skutecznie sprzedac.
Może to zrobic każdy posiadacz kopii programu... o ile znajdzie kogoś
kto to kupi. Jednak kupujący ma dokładnie takie same prawa do programu
co sprzedający - może tą jedna kupiona kopie dowolnie powielac, rozdawać
albo sprzedawac dalej.
Nie moge natomiast sprzedac licencji na jego użytkowanie, a to własnie
usiłuje robić firma Openoffice.PL. Robiąc to dopuszczaja sie ewidentnego
oszustwa i moga liczyc tylko na niewiedzę kupującego.
Ograniczyc moga użytkowanie szablonów, klipartów itp rzeczy będących
wynikiem działani programu a nie przekształceniem jego części.
Oczywiście o ile ich odcięcie jest techniczne wykonalne. Jeżeli nie
jest, te składniki też obemuje GPL a nie własna licencja Openoffice.Pl
Zaiste, piękny to dokument.
Oczywiście, jest tam asekuracyjny zapis że jeżeli któres z postanowień
umowy okaże sie niezgodne z prawem to przestaje obowiązywac.
Tyle że klient pieniądze na rzekomą "licencję" chroniąca go od
nieprzyjemności ze strony BSA wydał (od kiedy to projekt Openoffice.org
opłaca BSA?).
Generalnie ta licencja potwierdza moja opinie o firmię - cały ten biznes
oparty jest na wykorzystaniu niewiedzy i strachu ludzi.
Oczywiście gdyby oferowała po prostu dodatki do programu Openoffice +
support, podrecznik, usługe nagrania płyty i dostawe tego wszystkiego to
w Polsc prawie nikt by tego nie kupił, taki mamy rynek.
Ale to nie usprawiedliwia ewidentnego oszustwa.
Rzadko kto czyta licencje dołączone do oprogramowania, jeszcze mniejsza
liczba ludzi wie co do GPL czy opensource (co jest konieczne żeby
stwierdzić co naprawdę nam wolno a czego nie wolno zrobic z programem),
wiekszośc ludzi bazuj na tym co powie sprzedawca, ewentualanie co
przeczyta na pudełku lub w FAQ "producenta".
Wykorzystywanie tego jest obrzydliwe.
No cóz, epitety rzucane przez znajomych były zasłużone, jak widzę.
Swoją drogą byłam pewna że wybiora licencję SISSL. Daje ona wieksze
mozliwości ograniczenia dostepu do źródeł i jest mniej restrykcyjna niż
GPL. Oczywiście w ogole nie reguluje kwestii uzytkowania programu i tu
ma zastosowanie GPL.
Ale wybrali GPL i teraz musza sie go trzymac "do końca świata".
Chyba że wezmą znowu oryginalne źrodła i zaczną prace od poczatku nie
korzystając z poprzednich dokonań.
> Druga sprawa dotycząca US i darmowego oprogramowania. Konsultowałem to z
> biegłym rewidentem naszej spółki dziś. Koleżanka obiecała mi, że jak tylko
> znajdzie chwile czasu zajmie się tym i poszuka czegoś w ustawach na ten
> temat. Nadmieniła jednak, że sprawa nie jest taka łatwa i oczywista jak się
> niektórym wydaje. Jesli bede mial jakies szczegółowe informacje, które będę
> mógł poprzeć odpowiednią podstawą prawną nie omieszkam tutaj opublikować.
> Narazie również proszę o cierpliwość.
Czekam cierpliwie.
Bo na razie ciągle szukam (piąty rok) kogoś poszkodowanego w starciu z
US na polu darmowego oprogramowania.
No i kogos komu US sprawdzał co jest zainstalowane na komputerach.
Jakiegos linka do wyroku NSA, decyzji Izby skarbowej, jakiegoś
oficalnego stanowiska ktoregos z USów.
Na razie bezskutecznie.
Maddy
--
Magdalena "Maddy" Wołoszyk
m...@e...com.pl
-
38. Data: 2004-05-13 16:42:32
Temat: Re: legalny soft ^^ Długie!
Od: Grzegorz <n...@y...com>
Thu, 13 May 2004 14:07:18 +0200,
Maddy <m...@e...com.pl> napisał(a):
<ciach>
---->Mogę też powielić program i zaczac go "sprzedawać" tak jak ma prawo go
---->"sprzedawać" firma Openoffice.PL.
---->Zaznaczam że może sprzedac *egzemplarz* programu.
---->Program na licencji GNU można legalnie i skutecznie sprzedac.
---->Może to zrobic każdy posiadacz kopii programu... o ile znajdzie kogoś
---->kto to kupi. Jednak kupujący ma dokładnie takie same prawa do programu
---->co sprzedający - może tą jedna kupiona kopie dowolnie powielac, rozdawać
---->albo sprzedawac dalej.
<ciach>
Wyobraź sobie Allegro ma inne zdanie na ten temat... Właśnie toczę batalię o moją
aukcję.
Fragment e-maila od Pani która usunęła mi aukcję:
(...)
Na uwagę zasługuje fakt, że termin "rozpowszechnianie" nie jest
równoznaczny z terminem "wprowadzanie do obrotu w celu zarobkowym", a
oznacza jedynie udostepnianie publiczne. Ustawodawca wyraznie wskazuje
róznice pomiedzy tymi pojęciami.
(...)
Według Pani mogę tylko rozpowszechniać, ale nie mogę Openoffice'a wprowadzać w celu
zarobkowym...
Oczywiście teraz toczy się prawie 10 aukcji z tym pakietem i tam wszystko jest w
porządku. Żeby było
śmieszniej wyraźnie w aukcji zaznaczyłem że pakiet jest dostępny za darmo z internetu
(dla
niewiedzących, żeby nie było że chcę kogoś oszukać) i napisałem że pobieram pieniądze
tylko za
znalezienie, nagranie, przesłanie i sam nośnik (cd) -- moja ceną była kwota niewiele
ponad 5 zł.
Dodam jeszcze że rzeczywiście nie dodałem informacji o licencji GNU i kodzie
źródłowym, ale Pani
zamiast napisać mi o tym to wysyła takie ogólniki jak powyżej
Czy ktoś mógłby to skomentować ?
--
Grzegorz
-
39. Data: 2004-05-13 17:49:46
Temat: Re: legalny soft ^^ Długie!
Od: poilkj <u...@d...invalid>
Grzegorz wrote:
>
> Czy ktoś mógłby to skomentować ?
Pani w allegro ma rację.
Możesz ten pakiet komuś dalej podarować, ale nie masz prawa używać go
jako elementu twojej działalności zarobkowej niezależnie od tego za co
pobierasz pieniądze.
Taka jest zasada GNU.
-
40. Data: 2004-05-13 18:24:16
Temat: Re: legalny soft ^^ Długie!
Od: Czarek Gorzeński <c...@p...org>
poilkj wrote:
> Możesz ten pakiet komuś dalej podarować, ale nie masz prawa używać go
> jako elementu twojej działalności zarobkowej niezależnie od tego za co
> pobierasz pieniądze.
> Taka jest zasada GNU.
Znaczy w polskim tłumaczeniu bzdury piszą?
"Możesz pobierać opłatę za fizyczną czynność przekazania kopii i według
własnej decyzji możesz za opłatą proponować ochronę gwarancyjną."
http://gnu.org.pl/text/licencja-gnu.html
To pewnie tutaj też się pomylili...
"You may charge a fee for the physical act of transferring a copy, and
you may at your option offer warranty protection in exchange for a fee."
http://www.fsf.org/copyleft/gpl.html
Pozdrawiam
Czarek Gorzeński