-
101. Data: 2011-01-03 09:11:02
Temat: Re: jak
Od: "NKAB -" <n...@g...pl>
d...@o...pl napisał(a):
> >
>
> > Dla mnie jednak tu największą wagę ma tytuł posta:
>
> > "Jak WYPROWADZIĆ..." co rozumiem "jak zrobić kogoś w konia".
>
> Wiesz, zastanawialam sie nad sformulowaniem tytulu i nie posuwajac sie do
> zdania zlozonego nic lepszego nie przyszlo mi do glowy.
>
Przepraszm jeśli Cie uraziłem.
Sędziowie jednak bardzo zwracają uwagę na słowa.
Andrzej.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
102. Data: 2011-01-03 21:35:04
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 01.01.2011 20:59, d...@o...pl pisze:
>> Teraz może weźmie i zacznie gromadzić - po póki co to było "dostałam
>> anonimowy SMS i ja WIEM, i proszę mi uwierzyć, bo tak mi się wydaje i ja
>> się domagam".
>
> Nie. Dalam do zrozumienia ze tzw. dowody posiadam, w roznej formie.
Zmieniasz zeznania. Jak tak będziesz się bawić w sądzie - przepadniesz.
[ciach]
>> Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
>> przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
>> złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.
>
> No wlasnie. RÓWNIE DOBRZE. Ale w dotychczasowych swoich wywodach nie zalozyles
> tej alternatywy. Tylko z gory przyjales wersje wrednej, upierdliwej zony.
> Łatwiej?
Nie "przyjąłem". Podałem właśnie jako alternatywę - póki nie obejmiesz
absolutnej władzy nad światem, twoje stanowisko nie będzie prawdą
objawioną (potrzebne są wiarygodne dowody). Skoro lubisz łacinę,
zapoznaj się ze znaczeniem określenia "advocatus diaboli"
[ciach]
> Zwisa mi to. Naprawde. Na tym etapie zwyczajnie mi to zwisa. Wiem tyle: piec
> miesiecy czekania. Az sie wyniesie. Piec miesiecy kołchozu emocjonalnego. Piec
> miesiecy szykan i nieludzkiej atmosfery.
To zwisa, czy "kołchoz emocjonalny"? (cokolwiek to kuriozalne określenie
ma znaczyć)
> Doszlam do sciany.
A bez metafor?
> I zeby zapobiec - tia, mogla od razu wniesc pozew o rozwod, mogla dzialac
> niezwlocznie. Tylko glupia, idiotka myslala, ze da sie po ludzku, bez
> wypierdalania na pysk. Ale po 5 miesiacach okazalo sie, ze sie nie da. Bo
> wlasnie - ten niby formalnie okreslony w akcie notarialnym termin oproznienia
> mieszkania meza nagle sie oddala w blizej nieznana przyszlosc - bo poprzedni
> wlasciciel nie zdarzy zrobic remontu. Ale co tam, winnam czekac grzecznie - na
Czy to też wg. ciebie element "spisku" męża?
> poukladanie sie malzonka, na poremontowanie sie poprzedniego wlasciciela
> mieszkania..... ktory sie tak moze remontowac do wiosny, lata...
Sorry winnetou, ale przepis jest przepis - gdyby nie on, to np. każdy
mąż mógłby wedle woli wywalać na bruk żonę, jak mu się np. znudzi. Albo
każdy właściciel lokalu z dnia na dzień wystawić lokatora za drzwi "bo tak".
Jest pewna procedura i jeśli nie idzie się dogadać, pozostaje zacisnąć
zęby i ją odbębnić.
Myślisz, ze ja byłem szczęśliwy, że mi 2,5 roku opóźniło się kilka
tysięcy zapłaty za pewną robotę? Takie są realia i niestety nie mogłem
zatupać nogami i np. wydobyć od dłużnika kasy z bronią w ręku. Za to
windykatorowi z jakiejś szemranej firemki też nie wolno zastosować
takiej lub podobnej metody, chociaż nabył "dług" będący wynikiem burdelu
w znanej, wiodącej firmie telekomunikacyjnej. Coś za coś.
Zbieraj dowody. Jeśli jest jakieś psychiczne nękanie - na to też
(dyktafony nie są drogie a mogą wiele pomóc - mi np. pomogły w
odzyskaniu należności). Nastaw się na to, że adwokat strony przeciwnej
będzie prawdopodobnie próbował ciebie zniszczyć - w białych rękawiczkach
i eleganckimi słowy, jak te skurwiele mają w zwyczaju (no i niestety nie
można ich za to powywieszać na latarniach ;) )
I nie rób niczego, co można by potem wykorzystać przeciwko tobie (numer
z wyrzuceniem za drzwi to samobój).
No i "last but not least" - mniej emocjonalnie. Zdrowiej będzie.
-
103. Data: 2011-01-03 21:39:13
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 01.01.2011 15:50, krys pisze:
>> A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
>> świat rzeczywisty?
>
> Takie zielone po łysdkach Cię kąsa.
Chyba coś przeholowałeś z imprezowaniem...
>> Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
>> przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
>> złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.
>
> To, że Ty ich nie znasz, nie znaczy, że ich nie ma.
Skoro nie zostały przedstawione w "warunkach zadania", to ich nie ma w
tymże "zadaniu".
>> Tak czy inaczej z formalnego punktu widzenia (jeśli chodzi o eksmisję)
>> nie ma najmniejszego znaczenia, który wariant jest prawdziwy (zawsze
>> może być jeszcze inny, np. pośredni albo wszystko-w-jednym).
>>
>> BTW: nawet wg. jej zeznań gość chce się wynieść, tylko czeka na
>> opróżnienie jego mieszkania przez obecnego lokatora.
>
> Albo na Święty Nigdy.
Tak, spiskuje z dotychczasowym lokatorem. Zmowa taka.
>> Jak nazwiesz kogoś,
>> kto w takiej sytuacji się obraża i zamiast poczekać do (określonego!)
>> terminu, tupie "już! teraz! natychmiast!"?
>
> Zdeterminowaną osobą.
LOL
>> Osobiście nie wierzę, żeby on
>> nie chciał wynieść się jak najszybciej. No, chyba że masochista ;->
>
> No, raczej jest masochistą, skoro teściowie wymówili mu mieszkanie w lipcu,
> i do tej pory się nie wyniósł.
Mając do wyboru mieszkanie "pod mostem", póki jego lokator się nie wyniesie?
-
104. Data: 2011-01-03 22:14:50
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>
W dniu 2010-12-28 13:39, d...@o...pl pisze:
>
>> Pytanie dodatkowe (do inicjatorki wątku): co się popsuło i dlaczego?
> Sluchajcie, a naprawde tak calkowicie bez znaczenia jest to, ze on MA
> mieszkanie? I to wlasne, w przeciwienstwie do mnie, dysponujacej mieszkaniem
> uzyczonym?
>
Prawo w tym miejscu jest niejednoznaczne, tak jak Ci napisali wcześniej.
Natomiast, jak również ktoś tu wspomniał, podczas sprawy rozwodowej
poruszyłbym kwestię tego "jego" mieszkania, bo o ile nie macie
rozdzielności majątkowej to mieszkanie nabyte podczas trwania małżeństwa
jest współwłasnością małżonków. Powinno to być zresztą napisane w akcie
notarialnym, są standardowe formułki na ustalenie kto nabywa mieszkanie,
jakiego jest "stanu" itd. Teoretycznie więc masz prawo do połowy tego
mieszkania i tą kartą możesz ewentualnie zagrywać żeby go zmusić do
ustępstw, czyli wyprowadzki.
--
MZ
-
105. Data: 2011-01-04 08:21:46
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Andrzej Lawa wrote:
> W dniu 01.01.2011 15:50, krys pisze:
>
>>> A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
>>> świat rzeczywisty?
>>
>> Takie zielone po łysdkach Cię kąsa.
>
> Chyba coś przeholowałeś z imprezowaniem...
Nie mierz innych swoją miarką.
>
>>> Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
>>> przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
>>> złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.
>>
>> To, że Ty ich nie znasz, nie znaczy, że ich nie ma.
>
> Skoro nie zostały przedstawione w "warunkach zadania", to ich nie ma w
> tymże "zadaniu".
Zawsze mogą wypłynąć w trakcie.
>
>>
>> No, raczej jest masochistą, skoro teściowie wymówili mu mieszkanie w
>> lipcu, i do tej pory się nie wyniósł.
>
> Mając do wyboru mieszkanie "pod mostem", póki jego lokator się nie
> wyniesie?
Zawsze może iść do kochanki, nie? Albo do kumpli. Albo podwinąć ogon i
grzecznie poprosić teściów o wstrzymanie się z wymówieniem chaty do czasu aż
jego się zwolni.
J.
-
106. Data: 2011-01-04 11:56:20
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.01.2011 09:21, krys pisze:
>>>> A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
>>>> świat rzeczywisty?
>>>
>>> Takie zielone po łysdkach Cię kąsa.
>>
>> Chyba coś przeholowałeś z imprezowaniem...
>
> Nie mierz innych swoją miarką.
To nie ja mam zwidy związane z czymś zielonym i kąsającym.
>>>> Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
>>>> przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
>>>> złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.
>>>
>>> To, że Ty ich nie znasz, nie znaczy, że ich nie ma.
>>
>> Skoro nie zostały przedstawione w "warunkach zadania", to ich nie ma w
>> tymże "zadaniu".
>
> Zawsze mogą wypłynąć w trakcie.
Tia, zmiana zeznań w trakcie... Bardzo wiarygodne.
>>> No, raczej jest masochistą, skoro teściowie wymówili mu mieszkanie w
>>> lipcu, i do tej pory się nie wyniósł.
>>
>> Mając do wyboru mieszkanie "pod mostem", póki jego lokator się nie
>> wyniesie?
>
> Zawsze może iść do kochanki, nie?
Jakiej kochanki?
> Albo do kumpli.
Jakich kumpli?
> Albo podwinąć ogon i grzecznie poprosić teściów
> o wstrzymanie się z wymówieniem chaty do czasu aż
> jego się zwolni.
Zdaje się powiedzieli stanowcze "niet". Kombinuj dalej.
-
107. Data: 2011-01-04 12:18:34
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Andrzej Lawa wrote:
> W dniu 04.01.2011 09:21, krys pisze:
>
>>>>> A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
>>>>> świat rzeczywisty?
>>>>
>>>> Takie zielone po łysdkach Cię kąsa.
>>>
>>> Chyba coś przeholowałeś z imprezowaniem...
>>
>> Nie mierz innych swoją miarką.
>
> To nie ja mam zwidy związane z czymś zielonym i kąsającym.
Za to wiesz lepiej od watkotwórczyni, jak wygląda jej sytuacja.
>>
>> Zawsze mogą wypłynąć w trakcie.
>
> Tia, zmiana zeznań w trakcie... Bardzo wiarygodne.
Zmiana? A może uzupełnienie?
>> Zawsze może iść do kochanki, nie?
>
> Jakiej kochanki?
Tej, co to ją półtora roku ukrywał.
>
>> Albo do kumpli.
>
> Jakich kumpli?
Tych, co o nich pisała inicjująca wątek.
>
>> Albo podwinąć ogon i grzecznie poprosić teściów
>> o wstrzymanie się z wymówieniem chaty do czasu aż
>> jego się zwolni.
>
> Zdaje się powiedzieli stanowcze "niet". Kombinuj dalej.
To jak jest taki hero, to niech zwija manatki i cieszy się, że jeszcze
niebieskiej karty nie ma. Wcześniej czy później i tak będzie wyprowadzony.
J.EOT
-
108. Data: 2011-01-04 12:26:28
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: januszek <j...@p...irc.pl>
krys napisa?(a):
[...]
> To jak jest taki hero, to niech zwija manatki i cieszy się, że jeszcze
> niebieskiej karty nie ma. Wcześniej czy później i tak będzie wyprowadzony.
Ciekawe jak poczulaby sie watku tego Tworczyni, gdyby po powrocie do
domu zastala na wycieraczce swoje rzeczy spakowane w worki na smieci i
nowy zamek w drzwiach. Do workow przyczepiona bylaby karteczka z
napisem: "na pl.soc.prawo" napisali, zebym Ciebie wyprowadzil.
j.
--
http://www.predkosczabija.pl/
"Prędkość zabija. Włącz myślenie!"
-
109. Data: 2011-01-04 12:33:41
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.01.2011 13:18, krys pisze:
>> To nie ja mam zwidy związane z czymś zielonym i kąsającym.
>
> Za to wiesz lepiej od watkotwórczyni, jak wygląda jej sytuacja.
Jeśli ukrywa dowody i plącze w zeznaniach, to sorry winnetou, ale tak
wychodzi.
>>> Zawsze mogą wypłynąć w trakcie.
>>
>> Tia, zmiana zeznań w trakcie... Bardzo wiarygodne.
>
> Zmiana? A może uzupełnienie?
Wersja 1: mam dowody w postaci anonimowego SMSa i przyłapania samochodu
w podejrzanej okolicy.
Wersja 2: mam mnóstwo obiektywnie weryfikowalnych dowodów, ale trzymam
je w tajemnicy.
Zmiana i to dość... podejrzana.
>>> Zawsze może iść do kochanki, nie?
>>
>> Jakiej kochanki?
>
> Tej, co to ją półtora roku ukrywał.
Nawet jeśli te podejrzenia są słuszne (a póki co dowody były, delikatnie
mówiąc, żałosne) - bycie kochanką nie rodzi obowiązku przyjęcia kochanka
lokatora (pomijając taki detal, czy sama ma gdzie mieszkać). Gdyby tak
było, problemy mieszkaniowe by nie istniały - wystarczyłoby poderwać
kogoś i już jest mieszkanko ;->
>>> Albo do kumpli.
>>
>> Jakich kumpli?
>
> Tych, co o nich pisała inicjująca wątek.
A oni mają jakiś obowiązek udzielania komukolwiek gościny, hmm? Może
znasz jakiś tajny kodeks kochankowo-kumplowski, którego reszta świata na
oczy nie widziała?
>>
>>> Albo podwinąć ogon i grzecznie poprosić teściów
>>> o wstrzymanie się z wymówieniem chaty do czasu aż
>>> jego się zwolni.
>>
>> Zdaje się powiedzieli stanowcze "niet". Kombinuj dalej.
>
> To jak jest taki hero, to niech zwija manatki
Prawo stoi po jego stronie.
> i cieszy się, że jeszcze
> niebieskiej karty nie ma.
Posiadanie rzekomej kochanki to wg. ciebie alkoholizm i przemoc w
rodzinie? Fascynujące. Opowiedz coś jeszcze.
> Wcześniej czy później i tak będzie wyprowadzony.
No i? Skoro kupił sobie mieszkanie, to chyba i tak planuje wyprowadzkę,
nie? A że eksmisja jego jak i jego lokatora potrwałyby mniej-więcej taką
samą ilość czasu..
-
110. Data: 2011-01-04 12:38:33
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: krys <k...@p...onet.pl>
januszek wrote:
> krys napisa?(a):
>
> [...]
>
>> To jak jest taki hero, to niech zwija manatki i cieszy się, że jeszcze
>> niebieskiej karty nie ma. Wcześniej czy później i tak będzie
>> wyprowadzony.
>
> Ciekawe jak poczulaby sie watku tego Tworczyni, gdyby po powrocie do
> domu zastala na wycieraczce swoje rzeczy spakowane w worki na smieci i
> nowy zamek w drzwiach. Do workow przyczepiona bylaby karteczka z
> napisem: "na pl.soc.prawo" napisali, zebym Ciebie wyprowadzil.
Twórczyni mieszka u swoich rodziców, którzy jej nie wymówili mieszkania. A
pan mąż przecież ma swoje (ich wspólne?) mieszkanie.
J.