eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 181

  • 131. Data: 2006-02-16 11:11:40
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: R2r <b...@m...net.pl>

    Nixe napisał(a):
    > W wiadomości <news:dsv9i5$mep$1@nemesis.news.tpi.pl>
    > R2r <b...@m...net.pl> pisze:
    >
    >> Cały problem w tym, że ja uważam się za mieszkańca tego osiedla.
    >
    > Z ciekawości - na jakiej podstawie?
    Na takiej, że tam czasami mieszkam.

    > I idąc dalej - czy roszcząc sobie prawa do tytułu mieszkańca tego
    > osiedla i do przywilejów z tym związanych, poczuwasz się również do
    > obowiązków?
    Tak. Czasami wynoszę śmieci. :-D

    --
    Pozdrawiam. Artur.
    ___________________________________________________
    "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."


  • 132. Data: 2006-02-16 11:13:21
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: R2r <b...@m...net.pl>

    Nixe napisał(a):
    > To ten "łoś" zmuszony był stanąć pod innym blokiem tak?
    Nie. Tylko trochę dalej od swojej klatki schodowej.

    --
    Pozdrawiam. Artur.
    ___________________________________________________
    "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."


  • 133. Data: 2006-02-16 11:16:48
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: R2r <b...@m...net.pl>

    Rafał Święch napisał(a):
    > [...] wykroczenie musi być ściśle określone przpisami
    > prawa, dana osoba musi jednoznacznie wiedzieć co jej wolno, a co nie [...]
    Dokładnie o to mi chodziło.

    --
    Pozdrawiam. Artur.
    ___________________________________________________
    "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."


  • 134. Data: 2006-02-16 12:38:17
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: Sławek <s...@d...null>

    Nixe wrote:

    > Tak się składa, że bardzo często posesja na której stoi blok należy do
    > mieszkańców.

    Owszem, do "mieszkańców" - ale nie do "mieszkańca". Często droga przy bloku
    należy do spółdzielni, jeszcze częściej do miasta (umorzenia kredytu były
    za to).

    > Co w tym dziwnego, że jest tam parking, na którym to mieszkańcy, a nie
    > obcy mają prawo parkować swoje samochody?

    Więc nie wolno - NIE WOLNO ! - aby zaparkowała tam karetka pogotowia, wóz
    strażacki, policja czy np. karawan lub ciężarówka przywożąca meble?

    Get real, sytuacja jak opisana sprowadza się do tego: jest mieszkanka mająca
    "prawo do parkowania" ale zwykle bez samochodu; jest głupek, mający i
    "prawo" i samochód - srogo rozczarowany, że w danej chwili ktoś postawił
    auto na jego miejscu, przez co ucierpiało jego ego i co tam jeszcze...

    > Baranem nazwałabym prędzej kogoś, kto nie rozumie idei takiego znaku i
    > uparcie blokuje miejsce komuś, kto mieszka w danym miejscu i ma prawo
    > postawić swój samochód w pobliżu miejsca zamieszkania.

    Baranem to koleś jest ten, co nie rozumie że ktoś - ale nie on - może: a
    mieć samochód; b. mieć prawo; c. nie srać w gacie przed chamem, który
    terroryzuje okoliczne staruszki; d. po prostu zepchnąć jego autko
    zderzakiem; e. być samotrzeć plus pies rasy niebezpiecznej.

    Dlatego człowiek cywilizowany liczy się z innymi.

    Sławek


  • 135. Data: 2006-02-16 13:20:21
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: R2r <b...@m...net.pl>

    Sławek napisał(a):
    > [...] człowiek cywilizowany liczy się z innymi.
    >
    Zgadzam się. A jeżeli nie może się ucywilizować i przeszkadza mu
    sąsiedztwo innych ludzi to powinien wyprowadzić się na odludzie.
    Ku obopólnej uciesze. :-)

    --
    Pozdrawiam. Artur.
    ___________________________________________________
    "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."


  • 136. Data: 2006-02-16 14:51:57
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: "Krystian Zaczyk" <z...@s...etan.pl>

    Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał:

    > Nie widziałam wcześniej pytania.

    Message-ID: <dsqjeb$ps2$1@news.mm.pl>

    > Miejsca (na naszym parkingu) nie są jakoś specjalnie oznaczone.

    Podejrzewam, że nie tylko specjalnie, ale w ogóle... ;-)

    > Przypisane są w sposób umowny i każdy stara się tego pilnować.
    > Jeśli do osoby A przyjedzie gość, to pewnie, że może stanąć na miejscu
    > osoby A, ale w takim wypadku osoba A nie zajmuje miejsca innych
    > mieszkańców.

    A skąd gość ma wiedzieć gdzie jest czyje miejce, skoro miejsca nie
    są oznaczone?
    Więcej - skąd ma to wiedzieć nowy lokator lub najemca mieszkania
    albo lokator, który nie miał wcześniej samochodu i kupił?
    Jako mieszkaniec, parkuje nie łamiąc zakazu ale zostanie przez Ciebie
    zastawiony, jeżeli przypadkiem trafi na "Twoje" miejsce?

    Krystian






  • 137. Data: 2006-02-16 16:03:54
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: "Nixe" <n...@f...peel>

    W wiadomości <news:dt1lgi$af3$1@nemesis.news.tpi.pl>
    R2r <b...@m...net.pl> pisze:

    > LOL. Mieszka, ale nie jest mieszkańcem? To ile Twoim zdaniem musiałby
    > mieszkać aby stać się tym mieszkańcem?

    Nadal nie rozumiesz, że to nie chodzi o to jak długo musiałby już mieszkać,
    by zostać mieszkańcem, bo nie od tego to zależy. Możesz kupić mieszkanie w
    bloku, zameldować się, wprowadzić, mieszkać godzinę i już wtedy być
    mieszkańcem danego bloku. Z drugiej strony możesz przebywać u cioci z wizytą
    już czwarty dzień z rzędu i NIE być mieszkańcem tego bloku. Nadal tego nie
    rozumiesz? Czy jadąc na tygodniowe wakacje do Zakopca uzurpujesz sobie prawo
    do nazywania siebie "mieszkańcem Zakopanego"?

    > Język nie definiuje precyzyjnie pojęcia mieszkańca i w związku z tym
    > nie wystarcza do takiego stwierdzenia.

    Definiuje na tyle precyzyjnie, że w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem nikt
    nie będzie miał wątliwości, czy ktoś jadąc do cioci z wizytą staje się
    mieszkańcem bloku, w którym mieszka ciocia czy jest jedynie gościem cioci
    (mieszkanki bloku).

    > Brak jest prawnej definicji pojęcia i w związku z tym tabliczka "nie
    > dotyczy mieszkańców" jest prawnie wadliwa.

    Czyli gdyby było napisane "nie dotyczy mieszkańców bloku ABC" to nie
    postawiłbyś tam auta?

    > No to chyba Ty nie zrozumiałaś napisu: tam było "nie dotyczy
    > mieszkańców" a nie "nie dotyczy pojazdów mieszkańców".

    No faktycznie diametralna różnica.
    Ktoś może przecież nie daj Boże pomyśleć, że chodzi o parkowanie mieszkańca
    i mieć niezły orzech do zgryzienia.

    > Co i tak nie
    > określa dokładnie o czyje pojazdy chodzi ;-)

    Zapewne o pojazdy mieszkańców Europy Środkowej.
    Masz jakieś wątpliwości? :>

    >> Gdyby samochód autora wątku należał do jego matki, to też nie byłoby
    >> problemu.

    > Nieprawda.

    Co "nieprawda"? Uważasz, że problem nadal by istniał?

    >> Dlaczego uważasz, że to jedynie chciwość czy zazdrość powoduje
    >> mieszkańcami danego bloku, że stawiają sobie znak zakazujący
    >> parkowania pojazdom nie należącym do mieszkańców? Naprawdę nie
    >> rozumiesz istoty problemu?

    > Bo tak właśnie jest.

    To pytanie dotyczyło generalnie "klimatów okołoparkingowych", a nie tej
    konkretnej, opisanej przez Ciebie sytuacji.

    --
    PozdrawiaM


  • 138. Data: 2006-02-16 16:18:42
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: "Nixe" <n...@f...peel>

    W wiadomości <news:dt1m7t$cqj$1@nemesis.news.tpi.pl>
    R2r <b...@m...net.pl> pisze:

    > No i? Jak widzisz, na podstawie tego jeśli tylko wyjdziesz z domu (np.
    > do pracy na 8 godzin) , to już stale tam nie mieszkasz...

    Bożesz, ale Ty kombinujesz. Szkoda tylko, że nie w tym kierunku, co trzeba.
    Idąc Twoim tokiem rozumowania nie mogę powiedzieć, że mam stałą pracę, bo
    przecież nie siedzę_stale_w pracy, lecz również przebywam w domu, a tam jem,
    śpię, sprzątam, czytam książki itp.

    > A już nie wyjeżdżaj - broń Boże - na urlop, bo Cię nie wpuszczą na
    > osiedle - zgodnie z Twoją definicją stałego mieszkania.

    Użyj zdrowego rozsądku i logiki, nie myśl zerojedynkowo ;-)

    >> Naprawdę potrzebujesz aktu prawnego, by móc stwierdzić, że Twoja mama
    >> jest mieszkanką bloku, a Ty, jako osoba jedynie ją odwiedzająca,
    >> jesteś jej gościem?

    > Tak.

    W takim razie naprawdę nic nie poradzę.
    Rozumiem, że miałbyś także problemy z interpretacją informacji przed
    restauracją: "parking tylko dla gości" i nawet jeśli udawałbyś się do
    pobliskiej apteki (a nie do restauracji), to bez skrupułów zaparkowałbyś na
    tym parkingu auto, tłumacząc się, że jesteś gościem. Wprawdzie gościem
    swojej cioci Heli, do której niedawno przyjechałeś, ale skoro informacja
    jest na tyle nieprecyzyjna, to pozwoliłeś sobie ten brak precyzji
    wykorzystać.

    > W przeciwnym wypadku tabliczka jest prawnie wadliwa, gdyż nie
    > wiadomo (pozostaje tylko domyślać się a to stwarza pole do
    > nadinterpretacji) kogo dotyczy.

    Dobrze, więc czy gdyby było napisane "mieszkańcy bloku ABC" to nadal miałbyś
    problemy z interpretacją?

    >> No chyba, że jesteś też lokatorem tego mieszkania i że mieszkasz tam
    >> na co dzień, ale gdyby tak było, to zapewne nie napisałbyś swojego
    >> pierwszego posta.

    > Prawie codziennie tam pomieszkuję :-)

    I jesteś prawnym lokatorem/współwłaścicielem/najemcą tego mieszkania?

    >> Czy jeśli u mamy na klatce schodowej zobaczysz ogłoszenie "Dnia
    >> 12.12.2005 odbędzie się zebranie mieszkańców bloku 12" to udasz się
    >> na takie zebranie?
    >> Czy jeśli inna wywieszka głosić będzie "W pierwszą
    >> sobotę miesiąca mieszkańcy klatki A sprzątają pomieszczenia wspólne w
    >> piwnicy" to pójdziesz posprzątać?

    > Czy jeśli ktoś - przez Ciebie określany mieszkańcem - nie zrobi tego
    > to już przestaje być mieszkańcem? :-D

    Nie zrozumiałeś. Nikt nie przestaje być mieszkańcem jeśli czegoś nie zrobi,
    ale jeśli chce się mieć prawa i przywileje mieszkańca, to powinno się
    też_poczuwać_się do obowiązków wynikających z tego samego tytułu.
    Ty - jak mniemam - nie poczuwasz się (co nie jest jednoznaczna z_nie
    wywiązujesz się_), więc tym bardziej powinno dać Ci to do myślenia, że skoro
    zebrania mieszkańców i wspólne sprzątanie Cię nie dotyczą, to znaczy, ze nie
    jesteś mieszkańcem bloku, w którym mieszka Twoja mama.

    --
    PozdrawiaM


  • 139. Data: 2006-02-16 16:21:22
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: "Nixe" <n...@f...peel>

    W wiadomości <news:dt1mlv$ot4$2@atlantis.news.tpi.pl>
    R2r <b...@m...net.pl> pisze:

    >>> Cały problem w tym, że ja uważam się za mieszkańca tego osiedla.

    >> Z ciekawości - na jakiej podstawie?

    > Na takiej, że tam czasami mieszkam.

    A ja czasami mieszkam w: Berlinie, w Warszawie, u mojej babci w jej domu i u
    moich znajomych w ich bloku.
    Czy to znaczy, że raz jestem mieszkanką Berlina, a innym razem Warszawy, raz
    domku mojej babci a innym razem bloku moich znajomych?

    >> I idąc dalej - czy roszcząc sobie prawa do tytułu mieszkańca tego
    >> osiedla i do przywilejów z tym związanych, poczuwasz się również do
    >> obowiązków?

    > Tak. Czasami wynoszę śmieci :-D

    To akurat zupełnie nietrafiony przykład, bo wynoszenie śmieci nie stanowi
    obowiązku mieszkańca danego bloku.

    --
    PozdrawiaM


  • 140. Data: 2006-02-16 16:29:38
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: "Nixe" <n...@f...peel>

    W wiadomości <news:dt23ru$120l$1@news.mm.pl>
    Krystian Zaczyk <z...@s...etan.pl> pisze:

    > A skąd gość ma wiedzieć gdzie jest czyje miejce, skoro miejsca nie
    > są oznaczone?

    Przyjeżdża pod dom, dzwoni domofonem, pyta "Józiu, gdzie mogę stanąć na
    parkingu", a Józio odpowiada "Zaraz zejdę i Ci pokażę" :)

    > Więcej - skąd ma to wiedzieć nowy lokator lub najemca mieszkania
    > albo lokator, który nie miał wcześniej samochodu i kupił?

    Skąd_co_ma wiedzieć? Czyje miejsce jest czyje?
    Uczy się na czuja :) To niewielki blok i niemal wszyscy się znają.

    > Jako mieszkaniec, parkuje nie łamiąc zakazu ale zostanie przez Ciebie
    > zastawiony, jeżeli przypadkiem trafi na "Twoje" miejsce?

    Jako mieszkaniec może stanąć na "moim" miejscu, jeśli nie ma innego wolnego,
    bo są zajęte przez_mieszkańców_.
    Tu akurat nikt nikomu nie robi problemów, bo wiadomo, że inaczej się po
    prostu nie da (każdy ma prawo stanąć na "swoim" parkingu) i mówi się trudno.
    Natomiast problemy robi się (a właściwie robiło, bo wraz z postawieniem
    znaku skończyła się samowolka) ludziom, którzy nie mieszkają w naszym bloku,
    a namolnie tu parkują (bo np. idą sobie załatwić coś w pobliskim urzędzie
    czy sklepie albo zjeżdżają się w pięć samochodów z wizytą u cioci) zmuszając
    mieszkańców do szukania miejsc z dala od swojego miejsca zamieszkania.

    --
    PozdrawiaM

strony : 1 ... 13 . [ 14 ] . 15 ... 19


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1