-
1. Data: 2002-09-16 08:48:49
Temat: ZYJEMY NA BOMBIE...
Od: "Grzegorz" <m...@h...com>
Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej
(www.spzjb.org.pl ) realizujac program "Rzecznik Praw Ofiar" wpływa
skutecznie na sytuację ofiar przestępstw tak w sprawach zwiazanych z ich
sytuacja prawna jak i socjalna. Dołaczony do niniejszej poczty materiał
jest swojego rodzaju pitawalem obrazujacym niemoc, niesprawiedliwosć i
bezdusznosć organów Państwa wobec nie tylko ofiar przestępstw.
Politycy wszystkich partii w miarę zblizania się terminów kolejnych
wyborów składaja obietnice w zakresie m.in. bezpieczeństwa i pomocy
socjalnej bowiem jest na to "zapotrzebowanie". Juz po wyborach nie
dotrzymuja obietnic chociazby dlatego, ze się na tym nie znaja.
Dlatego Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej
postanowiło jako organizacja majaca kompetencje i doswiadczenie w zakresie
szeroko rozumianego bezpieczeństwa i pomocy socjalnej wystawić swoje listy
kandydatów na radnych. W tym celu zarejestrowalismy Komitet Wyborczy
Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni.
Jezeli sprawy bezpieczeństwa i pomocy socjalnej sa Państwu bliskie,
jezeli chcecie się Państwo podzielić z nami swoimi sugestiami, czy uwagami
prosimy o kontakt e-mail badź telefoniczny 646 41 04. Będziemy wdzięczni za
wszystkie wnioski i opinie a takze za zaproszenie swoich przyjaciół i
znajomych do dyskusji na temat szeroko rozumianego bezpieczeństwa i pomocy
społecznej . My chcemy zajmować się wyłacznie tym na czym się znamy.
Pozdrawiam i łaczę wyrazy szacunku
Krzysztof Orszagh
---------------------------------------
ZYJEMY NA BOMBIE...
Zyjemy na bombie. Wypełnia ja nienawisć, chciwosć i brak szacunku dla
jednostki. Bomba pełna przemocy ciagle pęcznieje. Wybucha gdzie niegdzie,
razac bez podziału na preferencje polityczne, religijne, czy jakiekolwiek
inne. Czasami dostajemy rykoszetem, przy kolacji, prosto z ekranu
telewizora. Nawet zaczynamy się do tego przyzwyczajać. Dopóty, dopóki, nie
będziemy zmuszeni wracać nocnym autobusem, lub slepym zrzadzeniem losu
wypłyniemy w sprawie numer....
Białe kołnierzyki nie przejmuja się, lansuja siebie i wzrost gospodarczy.
Pełni samouwielbienia wracaja bezpiecznymi brykami do swoich strzezonych
osiedli.
Dla nich kazdy akt przemocy jest wypadkiem incydentalnym, nie wartym
sprzeciwiania się kulturze new age. Liberalizm nie jest łaskawy dla
jednostki. daje fory tylko silnym, niezaleznie od tego kim oni sa...
Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej, czy Rzecznik
Praw Ofiar / zwany przez liberałów samorzecznikiem /, wskazuja na jednostkę
jako podmiot warty podejmowania wszelkich działań. Nawet taki, który miałby
dotykać swiętych doktryn prawa stanowionego.
Tak na marginesie warto zauwazyć, ze konstytucyjny zapis o tym, ze poseł
nie jest zwiazany głosami swego elektoratu, czyli, ze moze go po prostu
olewać - co zreszta z luboscia czyni do kolejnych wyborów - swiadczy
znamiennie o stosunku, jaki ma do woli jednostek Aparat Władzy,
czym/kimkolwiek by nie był...
Ludzie działajacy na rzecz ofiar przemocy pomagajac jednostkom z luboscia
punktuja władzę za jej tragikokomicznosć w stanowieniu i wykonywaniu prawa.
Czasami tylko zastanawiaja się, czy to prawo samo w sobie doskonałym nie
jest, czy moze raczej jego wykonawcy potrzebuja pilnych konsultacji
specjalistycznych.
Ponizsze przykłady najlepiej zilustruja co autor ma na mysli, a nawet
nieuwazny czytelnik - zerkajacy naprzemiennie to na tekst, to na
ciepłe słowa lektora w TV - pewnie krzyknie e u r e k a !
Sprawa nr 1
Wieczorowa pora, ciemna praska uliczka wracał do swojej chorej zony Dariusz
G. Przechodzac obok zaparkowanych pojazdów zauwazył jak nagle sposród nich
wyskakuje kilku męzczyzn ubranych na sportowo i rzucaja się do niego.
Niewiele myslac wział nogi za pas. Krzyczeli za nim, ze sa policjantami i,
ze ma się zatrzymać. Nie uwierzył i nie posłuchał. Biegł dalej. Dopadli go.
Złamali mu rękę. Na tyle skomplikowanie, ze trafił na długo do szpitala,
miał operacje. Tym czasem chora na chorobę sw. Wita, zona pana Darka
pozostała bez jakiejkolwiek opieki. Okazało się, ze policjanci wzięli go za
złodzieja samochodów na którego urzadzili zasadzkę. Po prostu pomyłka !
Zdarza się kazdej policji na swiecie. I nie było w tej sprawie nic
nadzwyczajnego gdyby nie to, ze pan Darek chciał zadosćuczynienia. Nie
tylko go nie przeproszono i nie dano satysfakcji, ale jeszcze policja
oskarzyła go o czynny opór. Jak w bajce Krasickiego : słabys, sam i w
lesie. A moze w dzungli ?
Sprawa nr 2
Maz Jolanty M. był oficerem Departamentu IV dawnego MSW. Nie został
pozytywnie zweryfikowany. Mieli się rozwiesć, ale on nie za bardzo chciał
się dzielić majatkiem. Sfałszował nawet podpis zony, by zbyć ich wspólny
dom pod Warszawa. To się wydało, podobnie jak i to, ze jeździ kradzionym
samochodem. Był - i jest ponad prawem - nawet wtedy, gdy jego zona zniknęła
z mieszkania. Nie przejał się tym. Chyba nie musiał. Jej ciało ułozone i
zwiazane w pozycji embrionalnej włozone do walizki wyłowiono z Wisły dwa
miesiace później. Usta miała oklejone tasma , zmarła z powodu utonięcia.
Oficerowi MSW alibi dał znany kryminalista, który na tę okolicznosć
feralnej nocy uciekł ze szpitala w którym przebywał. Prokuratura nie robiła
nic aby zebrać jakiekolwiek dowody, małzonek nawet nie został zatrzymany.
Dzis zyje z kolejna zona korzystajac w pełni z nie podzielonego majatku.
Sprawa nr 3
Pijany kierowca ucieka niczym rajdowiec przed policyjnym poscigiem. Nie
ustępujac pierwszeństwa wypada z bocznej drózki na dwupasmowa drogę
Białystok - Warszawa. Doprowadza do kolizji, której skutkiem jest kilka
osób rannych, w tym pani Joanna Ł. Sprawa wydawać mogłaby się prosta jak
drut. Ale nie jest. Pani Ł. staje przed Kolegium ds. Wykroczeń jako
obwiniona, a pijak jako pokrzywdzony. Otóz pani ta jechała z prędkoscia o
20 km na godzinę większa niz to było dozwolone. To nic, ze pijak uciekał
przed policja, to nic, ze nie ustapił pierwszeństwa, to nic, ze spowodował
cierpienie fizyczne i moralne oraz powazne straty finansowe. On jest
równiez pokrzywdzonym przez Bogu ducha winna starsza pania.
Sprawa nr 4
Niemłoda kobieta przechodzac ze swoja matka obok baru widzi jak trzech
męzczyzn kopie i bije lezacego człowieka. Zaczyna krzyczeć zostawcie go, bo
go zabijecie. To Powoduje wsciekłosć jednego z napastników na tylę, ze
atakuje kijem nasza bohaterkę. Kobieta laduje na 10 dni do szpitala, a
potem ma wielomiesięczne zwolnienie. Mimo to lekarz biegły sadowy pisze w
opinii iz naruszenie czynnosci ciała było ponizej dni siedmiu. Prokurator
umarza postępowanie wobec braku interesu społecznego w objęciu tego czynu
sciganiem z urzędu. i radzi wiejskiej kobiecinie ewentualne wystapienie z
oskarzeniem prywatnym. I tak oto spolegliwa, obywatelska postawa została
ukarana. Chciało się być babie samarytanka, no to ma - zdaje się mówić
prokuratorskie postanowienie. Tymczasem sprawcom pobicia lezacego męzczyzny
i tej kobiety nigdy nie przedstawiono zadnego zarzutu, tym samym utrzymujac
ich w przekonaniu o bezkarnosci.
Sprawa nr 5
Jakos nikogo z białych kołnierzyków nie przejmuje problem zaginięć, mimo,
ze rokrocznie znika w Polsce bezpowrotnie ludnosć 10 tys. miasteczka.
Zasada jest prosta : nie ma ciała nie ma przestępstwa, a najblizsza rodzina
nie ma nic do gadania. Sprawami zaginięć " zajmuje się " policja, a nie
prokuratura. Rodziny zaginionych sa bezsilne nawet w sytuacjach, gdy
absolutnie nie ma mowy o zwykłym niepowrocie do domu.
Wracajaca z pracy bez dokumentów i pieniędzy Marzena C. miała ostatni
kontakt z podwozacym ja samochodem chłopakiem mieszkajacym w tej samej
miejscowosci. Nie wystarczyły do wszczęcia postępowania takie fakty jak
zadrapania na twarzy tegoz młodzieńca, czy to iz dwa tygodnie wczesniej
opuscił zakład karny, gdzie odsiadywał wyrok za okaleczenie innej młodej
dziewczyny. Nie przekonuja mnie tłumaczenia policji i prokuratury o braku
podstaw do przeprowadzenia takich czynnosci jak chociazby zbadanie
mechanizmu zadrapania, czy badania biologiczne i mechanoskopijne odziezy.
Kodeks postępowania karnego naprawdę nie jest az tak beznadziejny.
W znanej i tragicznej sprawie Tomka Jaworskiego nonszalancja organów
scigania w potraktowaniu zgłoszenia zaginięcia chłopca z cała pewnoscia nie
pomogła zapobiec tragedii.
Przy tej smutnej historii wyszła na jaw absolutna niekompetencja
prokuratury w sprawie uprowadzenia Anety Dymiszkiewicz.. Mimo, ze maz Anety
zgłosił uprowadzenie swej zony / zimowa noca w koszuli nocnej / przez
Monikę Szymańska, skazana później za zabójstwo Tomka Jaworskiego -
prokuratura nie potraktowała tego powaznie i sprawa się nie zajęła. Tomek
pewnie, by zył gdyby wpierw zaginięcie Anety, a potem jego potraktowano
powaznie. Dzis prokuratura leje z tego powodu krokodyle łzy, do następnego
razu...
Sprawa nr 6
Pan Józef Gniadek jest niechybnie bohaterem. Jadac samochodem zauwazył jak
kilku młodych chuliganów biję inwalidę. Zatrzymał się wyskoczył z auta i
zneutralizował napastników. W swej naiwnosci postanowił wezwać policję. I
to był bład, albowiem naszego bohatera potraktowano na równi z bandytami i
oskarzono o udział w bójce i za takowy skazano. Ostatecznie po kilkuletniej
szarpaninie wyrok został uchylony i nasz bohater dla swiętego spokoju
przystał na umorzenie sprawy z powodu... niskiej szkodliwosci czynu.
Morał z tego jest prosty, jezeli bronisz kogos lub siebie badź z adwokatem,
albo miej przynajmniej przy sobie kodeks karny z komentarzem . Zadnej
głupiej spontanicznosci.
Dlaczego zgodnie z prawem naturalnym wszystkie konsekwencje nieuprawnionego
ataku na jakiekolwiek dobro chronione prawem nie bierze na siebie wyłacznie
sprawca tego ataku ?
Sprawa nr 7
Młoda ładna kobieta i jej dwóch synków nagle zostali zdani na siebie. Głowa
rodziny pływał na statkach. Zarabiał duzo. Starczało na przyzwoite
utrzymanie rodziny i na kredyt mieszkaniowy. Któregos dnia zaginał na
oceanie. Prawo jest bezlitosne. Za zmarłego mozna go dopiero uznać po 10
latach. Dzieci nie moga otrzymywać alimentów, ani tez renty. Bez zgody ojca
nie otrzymaja paszportów / sic!/. I to wszystko zgodnie z prawem, chociaz
wiadomo, ze Oceanu zaginiony przepłynać nie mógł, ze musiało dojsć do
jakiegos tragicznego zdarzenia jak n.p. nieszczęsliwy wypadek, zabójstwo,
czy samobójstwo. Kobieta jest nie wdowa, nie panna, nie męzatka. I nic nie
jest w stanie jej pomóc.
W takiej sytuacji jest wiele zon marynarzy - czy chociazby dla nich nie
byłoby warto zmienić przepisy lub stworzyć warunki dla ich godziwej
egzystencji ?
To tylko kilka spraw z tysięcy zdarzeń w których głupio stosowane prawo po
prostu drwi i krzywdzi.
A sale sadowe na których zapadaja kuriozalne wyroki jak n.p. w sprawie
zabójstwa i usiłowania zabójstwa w sklepie Ultimo w Warszawie. Sad Okręgowy
kierujac się dowolna, a nie swobodna ocena dowodów uniewinnił oskarzona o
dokonanie tego czynu, a upokorzył i wtórnie zwiktymizował ofiarę -
naocznego swiadka zdarzenia. Potem Sad Apelacyjny podkreslił razace
zaniedbania sadu pierwszej instancji.
Polski wymiar /nie/sprawiedliwosci zdaje się krzyczeć, ze do sadu nie
przychodzi się po sprawiedliwosć lecz po lekcję prawa.
Ludzie rzeczywiscie działajacy na rzecz ofiar przemocy staraja się
minimalizować traumę zwiazana z kontaktem tak z organami scigania jak i
wymiarem sprawiedliwosci. Staraja się neutralizować tę bombę przemocy
przestępczej i bezdusznosci urzędniczej. To się najczęsciej udaje, jednak
tak naprawdę sa sami. Państwo nadal tę sferę zycia traktuje
abstrakcyjnie.....
G.N.