Witam

Pod koniec grudnia wysłałem do dostawcy usług internetowych pismo (pocztą,
poleconym) "wypowiadające" umowę.
Obowiązuje mnie (zgodnie z umową) miesięczny okres wypowiedzenia.
Pismo wysłałem pod dwa adresy:
jeden to adres firmy, z którą podpisywałem umowę (taki widnieje na pieczęci
na umowie);
drugi to adres, pod który firma się przeniosła (wiem o tym jedynie ze zmiany
adresu widniejącego na fakturach; nie wiem, czy powinno sie tworzyć jakiś
aneks do umowy, nie wiem, czy powinienem byc jakoś oficjalnie poinformowany
o tym fakcie).
Pismo wysłane pod adres pierwotny (pierwszy) zostało 'odbite' - poczta
przyniosła zwrot.
Drugi - Bóg raczy wiedzieć. Minęło 3 tygodnie i cisza.

Jak dalej postępować?
Telefonicznie mogę sobie "pogadać do woli" - nic potem nie udowodnię, że
cokolwiek ustalaliśmy. Jak się facet uprze, może mówić, że nie wiedział o
wypowiedzeniu, że nic do niego nie dotarło.
Jaką drogą iść, żeby doprowadzić do zerwania (wypowiedzenia) umowy?
Czy zamiast poleconego, powinienem był wysłać "za zwrotnym potwierdzeniem
odbioru"? (czy jakoś tak...)

Dzięki z góry za podpowiedzi