eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoUstanawianie wlasnych regulaminow
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 317

  • 291. Data: 2007-06-17 12:13:42
    Temat: Re: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Olgierd wrote:
    > Dnia Sat, 16 Jun 2007 23:29:42 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
    >
    >>> To też. Na dziś wychodzi na to, że w większości przypadków egzekwowanie
    >>> uprawnień poprzez słowa "proszę NIE robić zdjęć" wystarczają. Po co ma
    >>> iść do sądu?
    >> "Proszę tu więcej nie pisać" ;->
    >
    > Jak dla mnie - nie wystarczy. Brak mocy sprawczej ;-)
    >

    "Nie pisz tu więcej, bo naślę na ciebie swoich strasznie groźnych
    ochroniarzy" ;->

    Wg. twojej argumentacji to oznacza, że prawo jest po mojej stronie ;->


  • 292. Data: 2007-06-17 13:48:14
    Temat: Re: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: Olgierd <n...@o...com>

    Dnia Sun, 17 Jun 2007 10:40:25 +0200, Jasko Bartnik napisał(a):

    > To moze inaczej - wejscie na teren wylacznie z zapalonym papierosem w
    > ustach. Mozna zmusic?

    A co się dzieje jeśli klient idzie do kasyna, nie gra, chodzi od stołu do
    stołu, głupio się uśmiecha, a niektórym gościom robi - całkiem otwarcie -
    zdjęcia? ;-)
    Tak możemy ciągnąć w nieskończoność.

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    http://olgierd.wordpress.com/2007/06/16/naturalizm/


  • 293. Data: 2007-06-17 13:50:52
    Temat: Re: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: Olgierd <n...@o...com>

    Dnia Sun, 17 Jun 2007 14:13:42 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

    >>> "Proszę tu więcej nie pisać" ;->
    >>
    >> Jak dla mnie - nie wystarczy. Brak mocy sprawczej ;-)
    >>
    > "Nie pisz tu więcej, bo naślę na ciebie swoich strasznie groźnych
    > ochroniarzy" ;->
    >
    > Wg. twojej argumentacji to oznacza, że prawo jest po mojej stronie ;->

    W zasadzie tak, a to dlatego, że na codzień wykładnia prawa przebiega
    właśnie w ten sposób. Motorniczy i konduktor robią egzegezę regulaminu
    przewozów, nauczycielka - prawa oświatowego, pracodawca - kodeksu pracy
    itd.
    Niniejsza grupa - na każdy temat ;-)
    Autorytatywnie mogą wypowiadać się wyłącznie sądy, wyłącznie w sprawach
    będących przedmiotem postępowania.

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    http://olgierd.wordpress.com/2007/06/16/naturalizm/


  • 294. Data: 2007-06-17 21:37:32
    Temat: Re: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: "Jasko Bartnik" <a...@s...nadole>

    Dnia 17-06-2007 o 15:48:14 Olgierd <n...@o...com>
    napisał(a):

    >> To moze inaczej - wejscie na teren wylacznie z zapalonym papierosem w
    >> ustach. Mozna zmusic?
    >
    > A co się dzieje jeśli klient idzie do kasyna, nie gra, chodzi od stołu do
    > stołu, głupio się uśmiecha, a niektórym gościom robi - całkiem otwarcie -
    > zdjęcia? ;-)
    > Tak możemy ciągnąć w nieskończoność.

    Dobra, zostawiam ten temat - poddaje sie ;)

    --
    Pozdrawiam, Jasko Bartnik.
    Adres email: http://www.cerbermail.com/?XGffJlCqWO
    Nem minden szarka farka tarka, csak a tarka fajta szarka farka tarka.


  • 295. Data: 2007-06-18 07:00:08
    Temat: Re: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sun, 17 Jun 2007, Olgierd wrote:

    > Dnia Sun, 17 Jun 2007 14:13:42 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
    >>>
    >> "Nie pisz tu więcej, bo naślę na ciebie swoich strasznie groźnych
    >> ochroniarzy" ;->
    >>
    >> Wg. twojej argumentacji to oznacza, że prawo jest po mojej stronie ;->
    >
    > W zasadzie tak, a to dlatego, że na codzień wykładnia prawa przebiega
    > właśnie w ten sposób. Motorniczy i konduktor robią egzegezę regulaminu
    > przewozów, nauczycielka - prawa oświatowego, pracodawca - kodeksu pracy
    > itd.

    I mówisz, ze jak pracodawca "przeprowadzi egzegezę KP" to prawo
    jest po jego stronie?

    > Niniejsza grupa - na każdy temat ;-)

    :)

    pzdr, Gotfryd


  • 296. Data: 2007-06-18 07:36:51
    Temat: Umowa, było: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 15 Jun 2007, Johnson wrote:

    > Henry (k) pisze:
    >
    >> Oczywiście że wygra - i wyegzekwuje opłatę za usługę - i nic więcej.
    >
    > Ale oznacza to że zawarłeś umowę nie kupując biletu :)

    Czekaj... skołowałeś mnie, już nie wiem co chcesz powiedzieć :]
    Przecież to, że należy się zapłata, wcale nie oznacza że należy się
    opłata za usługę.
    Alternatywą jest odszkodowanie za bezumowne korzystanie, czyż nie?

    > samym wejściem do
    > kina i oglądaniem filmu. A jeszcze niedawno twierdziłeś że to niemożliwe.

    A odnosiłem wrażenie, że z takim stanowiskiem jesteś w stanie się
    zgodzić, dlatego nie wiem o co chodzi!
    Cały pic w tym IMO, że skoro rozporządzający kinem (umówmy się że
    niekoniecznie właściciel) składa OFERTĘ, to oczywiście każdy kto
    ją PRZYJMUJE zawiera umowę.
    Ale facio który włazi omijając wszelkie bramki i inne pułapki ;)
    zdecydowanie nie wyraża woli skorzystania z oferty - on chce
    za darmo :>, IMO oznacza to że umowy *nie zawiera* i żadnego znaku
    pt. "zachowanie akceptujące umowę" NIE DAJE.
    Bynajmniej nie wynika z tego że opłata się nie należy, ale przecież
    jak ktoś się nie wyniesie np. z lokalu, mimo upływu terminu umowy
    najmu i braku chęci przedłużenia jej przez właściciela, to temuż
    właścicielowi należą się pieniądze.
    Ale nie jest to *zapłata wg umowy*!
    A "zapłata wg taryfy" wcale nie musi być zapłatą wg umowy - co
    stoi na przeszkodzie, żeby taryfa (np. przedsiębiorstwa
    komunikacyjnego) obejmowała odszkodowanie?
    Tak, zmierzam do tezy: "tzw. mandat za jazdę bez biletu jest
    odszkodowaniem dla przewoźnika, przysługującym mu na mocy
    jednostronnego i niezaakceptowanego lecz zgodnego z przepisem
    zapisu w taryfie, i podobne coś będzie przysługiwało rozporządzającemu
    kinem, któremu ktoś wlazł BEZ ZAAKCEPTOWANIA UMOWY i skorzystał".

    Popatrz na to tak: jakby przyjąć, że samo "skorzystanie" jest
    zawarciem umowy, nie byłoby drogi do ukarania za próbę wyłudzenia,
    a wiemy że choćby notoryczna jazda bez biletu jest podstawą do
    ukarania, po prawdzie tylko mandatem, ale zawsze.

    Jest jeszcze taki haczyk: czy np. opłata dodatkowa za jazdę bez
    biletu może być nabyta na f-rę VAT?
    Nie pytam o to czy przewoźnik odprowadza VAT (VAT wolno zapłacić
    nawet jak się nie musi :> więc wcale by mnie nie zdziwiło, jakby
    z braku wiedzy co zrobić z tym fantem jeden z drugim doliczał :))
    tylko czy wystawi fakturę :) - opłata za przejazd podlega pod
    VAT, odszkodowanie nie podlega, więc może byśmy tą metodą się
    dowiedzieli jaki p. widzenia prezentują prawnicy przewoźników :)

    pzdr, Gotfryd


  • 297. Data: 2007-06-18 07:43:06
    Temat: Re: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 15 Jun 2007, Johnson wrote:

    > Olgierd pisze:
    >
    >> No jeszcze mogłoby być z 415 kc.
    >
    > Chyba trudno by było udowodnić szkodę.

    Równie trudno jest ją wykazać autorowi utworu (tu: filmu) którego prawa
    byłyby naruszone. Jak najbardziej zgadzam się ze stanowiskiem, że
    autorowi czegokolwiek "nie ubywa" jak ktoś mu za plecami "rozporządza"
    (i dlatego to nie kradzież a inne przestępstwo).

    > Film (kopia) się bardziej nie zużywa
    > gdy ogląda go 100 osób, a nie 99.

    Ano.
    Ale ma miejsce nieuprawnione korzystanie z praw autorskich - art. 17 PA.
    Kino "dostało część praw" - właśnie do wzięcia tegoż wynagrodzenia,
    należnemu autorowi.
    I tego wynagrodzenia "bezbiletowy" nie uiścił.

    > No chyba że przez zajęte miejsce nie mogliby wpuścić kogoś innego.

    Nie zawężaj :]

    pzdr, Gotfryd


  • 298. Data: 2007-06-18 07:46:50
    Temat: Re: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 15 Jun 2007, Johnson wrote:

    > Olgierd pisze:
    >
    >> A szkoda jako korzystanie z usług bez opłaty za bilet?
    >
    > No ale jaka szkoda? Jak ją wyliczyć?

    W myśl PA: "ile twórca sobie zażyczy, tyle jest"!

    > Nie prościej jednak rozumować w kierunku zawarcia umowy na obejrzenie filmu?

    IMO - nie.
    Ewidentnie mamy do czynienia (od samego początku) z zamiarem NIE zawarcia
    umowy - bo trudno uznać że argumentem jest, że "chcesz zawrzeć ze mną
    umowę ale ZAŁOŻYŁEŚ że zapłacisz 0/2 żądanego wynagrodzenia i tyle
    zapłaciłeś" :)

    > Dochodzimy wartości biletu i gmatwamy sie w procesy z trudnościami dowodowymi
    > (w zakresie wartości szkody).
    >
    > Pisałem już kiedyś o "Brzytwie Ockhama"?
    > http://pl.wikipedia.org/wiki/Brzytwa_Ockhama

    Ale PA powstało dlatego, że czynności określonych jako łamanie tego prawa
    nie da się "obciąć" tak aby opisać je jako inne przestępstwa!
    Tak jak piszesz - kradzież to nie jest... :|

    pzdr, Gotfryd


  • 299. Data: 2007-06-18 07:54:37
    Temat: Re: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: Olgierd <n...@o...com>

    Dnia Mon, 18 Jun 2007 09:00:08 +0200, Gotfryd Smolik news napisał(a):

    >> W zasadzie tak, a to dlatego, że na codzień wykładnia prawa przebiega
    >> właśnie w ten sposób. Motorniczy i konduktor robią egzegezę regulaminu
    >> przewozów, nauczycielka - prawa oświatowego, pracodawca - kodeksu pracy
    >> itd.
    >
    > I mówisz, ze jak pracodawca "przeprowadzi egzegezę KP" to prawo
    > jest po jego stronie?

    Jest, o ile pracownik nie odwoła się do sądu i sąd nie przeprowadzi
    egzegezy przeciwnej.

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    http://olgierd.wordpress.com/2007/06/18/z-tego-bedzi
    e-chlebek/
    http://plfoto.com/1234334/zdjecie.html


  • 300. Data: 2007-06-18 08:12:24
    Temat: Re: Ustanawianie wlasnych regulaminow
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sat, 9 Jun 2007, Olgierd wrote:

    > Dnia Sat, 09 Jun 2007 20:36:51 +0200, Henry (k) napisał(a):
    >
    >> Zresztą konstytucja jest takim samym aktem prawnym jak ustawy
    >> i obowiązuje wszystkich
    >
    > Problem w tym, że *ja* mogę konstytucji nie przestrzegać. Zobacz sobie
    > art. 7 tejże.

    Czekaj.
    Trzeba sobie to rozłożyć na kilka kroków.

    Primo: "syndrom trawniczka" :]
    Z tego, że w art.7 napisano coś co dotyczy relacji obywatel-władza,
    jeszcze nie wynika NIC odnośnie INNYCH relacji.
    To drugie może co najwyżej wynikac *z braku* innych zapisów
    w konstytucji, a o tym ani słowa nie piszesz!
    Secundo: przyjmijmy. Przyjmijmy, że konstytucja *nie* ustanawia relacji
    obywatel-obywatel.
    Rewelacja.
    Ale za to wyraźnie ustanawia relację obywatel - organy władzy.
    Zakodowaliśmy? ;) - to obejrzymy co z tego wyjdzie.

    Jedziemy: art. 7 skoro zacząłeś.
    Art.7 jasno i wyraźnie ustanawia zobowiązanie organów publicznych do
    działania w granicach PRAWA (a nie konstytucji).
    Wniosek: albo konstytucja jest zawarta w prawie i organów publicznych
    dotyczy tak jak całe prawo, albo nie jest zawarta i nie dotyczy ;)
    Przyjmijmy pierwszą wersję: konstytucja jednak jest częścią prawa.
    Wynika z tego, że obowiazuje organy publiczne.

    No to jedziemy dalej.
    Żeby nie powtarzać argumentow na ktore powoływałem się w przeszłości,
    wyciągnę sobie art. 54:
    "Art. 54.
    1. Każdemu zapewnia się wolnoœć wyrażania swoich poglšdów oraz
    pozyskiwania i rozpowszechniania informacji."

    Oczywiście, żeby nie wpaść w "syndrom trawniczka" czytamy również
    art. 30 i 31 Konstytucji:
    +++
    Art. 30.

    Przyrodzona i niezbywalna godnoœć człowieka stanowi Ÿródło wolnoœci i praw
    człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i
    ochrona jest obowišzkiem władz publicznych.

    Art. 31.

    1. Wolnoœć człowieka podlega ochronie prawnej.

    2. Każdy jest obowišzany szanować wolnoœci i prawa innych. Nikogo nie
    wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.

    3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolnoœci i
    praw mogš być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy sš konieczne
    w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porzšdku
    publicznego, bšdŸ dla ochrony œrodowiska, zdrowia i moralnoœci publicznej,
    albo wolnoœci i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogš naruszać istoty
    wolnoœci i praw.
    ---

    Jeszcze jedno pytanie porządkowe: czy sąd, w tym powszechny sąd cywilny,
    jest "organem władzy publicznej"?


    No i mamy deser: OCZYWIŚCIE, przy przyjętych założeniach Konstytucja NIE
    ustanawia relacji obywatel-obywatel.

    Za to w momencie, jak ci obywatele idą do sądu, owa władza jest - na mocy
    Konstytucji - *ZOBOWIĄZANA* do zapewnienia, aby ZAPEWNIENIA zawarte
    w tejże Konstytucji były PRZESTRZEGANE!
    Bo to jest sprawa między konkretnym obywatelem a tą władzą - on chce
    ochrony praw które WŁADZA MA ZAPEWNIĆ.


    Niby na jakiej innej zasadzie działa (zapisana skądinąd w tejże
    Konstytucji) zasada ochrony przed dyskryminacją?
    Jeśli ktoś będzie próbował dyskryminować inną osobę, to w zasadzie...
    ano, w zasadzie mu wolno :>

    Pic w tym, że w *KAŻDYM* miejscu, w którym władze publiczne staną się
    elementem zamieszanym w dyskryminację, mają OBOWIĄZEK (o ile dana
    czynność, orzeczenie, decyzja itp mieszczą się w ich kompetencjach)
    zająć się ochroną dyskryminowanego!!

    Niby jak INACZEJ będzie działać ochrona dyskryminacji, np. jak ktoś
    odmówi sprzedaży w sklepie ze względu na obywatelstwo, narodowość
    lub kolor skóry?

    No i jakoś nie widzę różnicy: skoro każdemu wolno POZYSKIWAĆ INFORMACJĘ,
    to z zastrzeżeniem obowiązku PRZESTRZEGANIA USTAW pańtwo oczywiście
    nie ma nic do tego.
    Do momentu, w którym jakikolwiek organ władzy publicznej stanie się
    uczestnikiem sporu o "pozyskiwanie informacji" - powiedzmy zdjęcia ;)


    pzdr, Gotfryd

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 29 . [ 30 ] . 31 . 32


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1