-
41. Data: 2006-05-10 21:56:31
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Od: zly <b...@p...fm>
W dniu 2006-05-10 22:03, Marcin Żyła napisał(a):
> Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
> krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
> samochody,
Naprawde nie widzisz roznicy, miedzy rowerzysta mijajacym stojace
samochody, a samochodem ktory naraza zycie rowerzysty i probuje go zabic?
Twardziel jestes...
Nie zdziw sie jak za ktoryms razem stracisz lusterko... jezdzisz moze po
warszawie?
> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na ukos
> śmiga,
A jak skreca w lewo to niby co ma zrobic?
O jezdzie 40 przez przejscie nic nie powiem bo imo to niezly wyczyn i
trzeba byc specjalista aby tak zrobic i w nikogo nie wjechac. Aczkolwiek
jak siezdazy to oczywiscie pietnuje.
> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no to w
> totka niech gra.
Myslisz, ze jadec w korku czy na ruchliwej trasie bezpiecznie jest
oderwac reke od kierownicy i narazac sie, ze jakis idiota jadacy 80km/h
w nia zachaczy?
> Tak samo rower z lusterkiem etc...
Nie trzeba miec lusterka, a nie przypominam sobie aby kierowcy zeby
zapewnic sobie dodatkowe bezpieczenstwo jezdzili np w kaskach...
marcin
-
42. Data: 2006-05-10 22:06:13
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Marcin Żyła wrote:
> Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
> krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
> samochody,
To legalne.
> i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
Peawo wymaga.
> Sam wjechał, sam nich sobie szuka bezpiecznj odległości. Zachowuje tyle
Bo jaśnie pan kierofca musi strasznie pędzić do utknięcia w następnym
zatorze/korku?
> odległości, żebym nie wpadł na auto po lewej. Reszta problemem pedalarza.
Twój problem. Jak ktoś cyknie zdjęcie i zrobi uprzejmy donos. I módl
się, żeby rowerzysta nie przerwócił się i nie miał "rozstroju organizmu"
trwającego dłużej niż ustawowe 7 dni - pan prokurator chętnie zajmie się
jaśnie panem kierofcą, który sobie z czystym(?) 'sumieniem' "przyciskał"
kogoś do krawężnika.
> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na ukos
> śmiga,
Zakładając, że nie wymusi pierwszeństwa - ma pełne prawo. Jeśli wymusi
pierwszeństwo - co za różnica, czy to trzy pasy, czy jeden, i czy rower,
czy samochód?
> skręca z chodnika na jezdnie,
No popatrz. A sam jak włączasz się do ruchu z zaparkowania przy jezdni?
Teleportacją?
Ponownie: jeśli wymusił - czepiaj się wymuszenia. Jeśli nie wymusił -
czep się tramwaja.
> po przejściu ciągnie ze 40km/h..
Po przejściu to akurat nie ma znaczenia, ile 'ciągnie'. A jak jest to
nie przejście a przejazd (dla kierofców zupełnie nierozróżnialne) to
jeszcze ma do tego prawo.
> tutaj nie ma litości. Nie widze takiego, i wcześniej czy później sam sie
Znaczy się robisz za Sędziego Zgreda? Może od razu zacznij strzelać?
> taki pedalarz nauczy, że jak auto ma te 15-20 x więcej masy niż on, to
> nie podskocze sobie na krawężnik, ani nie zrobie slalomu między pieszymi.
Od pilnowania przestrzegania prawa są odpowiednie instytucje. A nie
jakiś cholerny zapuszkowany Rambo, który sobie "nu pagadi!" pod nosem
powtarza.
> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no to w
> totka niech gra.
To samo się odnosi do puszkarzy.
> Tak samo rower z lusterkiem etc... nie nasi pedalarze
> są ponad to. Ja mam prawo bo mam rower.
Lusterka są obowiązkowe dla roweru? Nawet jak się nie posiada
usztywnionego karku?
-
43. Data: 2006-05-10 22:08:38
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą naprzejściu dla pieszych
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Paweł Sakowski wrote:
> No Name wrote:
>> On (rowerzysta) może pędzi kilkadziesiąt km/h i jak taki kierowca ma go
>> zauważyć?
>
> Dokładnie tak samo jak wyjeżdżając z drogi podporządkowanej zauważa
> pędzące kilkadziesiąt km/h samochody mające pierwszeństwo. Oczyma.
>
Ja odnoszę wrażenie, że w ramach mylnie rozumianej polityki równych
szans dopuszczono do kierowania pojazdami osoby niewidome....
-
44. Data: 2006-05-10 22:13:08
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Robert Tomasik wrote:
> W kwestii formalnej, to on skręca nie na warunkowej strzałce, tylko na
> zielonym świetle, skoro i rowerzysta ma zielone. Co nie zmienia faktu,
> że oczywiście rowerzysta ma pierwszeństwo.
>
Autor miał chyba na myśli sytuację, kiedy kierujący samochodem
zamierzając skręcić w prawo trafia na przejście/przejazd jeszcze przed
wykonaniem skrętu.
-
45. Data: 2006-05-10 22:19:11
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Od: Marcin Żyła <m...@m...com>
zly napisał(a):
> W dniu 2006-05-10 22:03, Marcin Żyła napisał(a):
>
>> Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
>> krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
>> samochody,
>
> Naprawde nie widzisz roznicy, miedzy rowerzysta mijajacym stojace
> samochody, a samochodem ktory naraza zycie rowerzysty i probuje go zabic?
> Twardziel jestes...
Nie, no co ty... nie jarzysz? Pedalarz wcina się między stojące pod
światłami samochody. Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic
misia. Czyli cały pas jest wyłączony... bo trzeba zachować bezpieczny
1m. Tak jak pisałem - staram sie nie rozbijać tych po lewej, pedalarz
sam się stara o rozrywki.
> Nie zdziw sie jak za ktoryms razem stracisz lusterko... jezdzisz moze po
> warszawie?
Tak. Jak na razie mam więcej wgnicen niż urwanych lusterek (3:1).
>
>> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na
>> ukos śmiga,
>
> A jak skreca w lewo to niby co ma zrobic?
Ale skrecasz z prawego skrajnego na ukos w lewo? Np ze świętokrzyskiej w
strone placu zamkowego, startując spod kawiarni po prawej?
>
> O jezdzie 40 przez przejscie nic nie powiem bo imo to niezly wyczyn i
> trzeba byc specjalista aby tak zrobic i w nikogo nie wjechac. Aczkolwiek
> jak siezdazy to oczywiscie pietnuje.
Bywa, są tacy co się tym szczycą.
>> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no to
>> w totka niech gra.
>
> Myslisz, ze jadec w korku czy na ruchliwej trasie bezpiecznie jest
> oderwac reke od kierownicy i narazac sie, ze jakis idiota jadacy 80km/h
> w nia zachaczy?
A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
wolniej niż reszta, nie sygnalizuje nic... normalnie nawet szansy na
zwolnienie lub przepuszczenie nie daje, tylko się wali w zakręt jak na
torze i zastanawiaj się człowieku, podskoczy oponka na kamieniu/muldzie
czy nie. Bo jak podskoczy, to nie masz szans na 10-ciu metrach nie najechac.
>> Tak samo rower z lusterkiem etc...
>
> Nie trzeba miec lusterka, a nie przypominam sobie aby kierowcy zeby
> zapewnic sobie dodatkowe bezpieczenstwo jezdzili np w kaskach...
Masz razje, nie trzeba mieć lusterka, ale jak w miare bezpiecznie
sprawdzisz co za tobą? Kręcąc głową? O ile zmienisz kierunek ruchu?
MZ
-
46. Data: 2006-05-10 22:21:33
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
No Name wrote:
> Ale czy czasami rowerzysta nie ma też obowiązku zachowania szczególnej
> ostrożności przy przejeżdżaniu przez ten przejazd?
Też, ale on ma zielone.
> On (rowerzysta) może pędzi kilkadziesiąt km/h i jak taki kierowca ma go
> zauważyć?
Oczkami. Jak nie ma oczek - won zza kierownicy.
> Jeżeli kierowca skręca w prawo to przepuszcza wszystkich na pasach a sam
> zauważyłeś, że rowerzysta po pasach nie jedzie
Skoro tuż obok był przejazd, różnica jest tylko formalna.
Gdyby było samo przejście dla pieszych - możnaby polemizować, ale
obawiam się, że sąd przyznałby rację temu, kto miał zielone
(hipotetyczna sytuacja: zamiast rowerzysty mamy rozpędzonego inwalidę na
wózku - taki jest traktowany jako pieszy, a jak inwalida z tych, co
solidnie łapy potem ćwiczą, to też może się ładnie rozpędzić).
Gorzej jest przy przejściach bez świateł - tutaj pewnie kierujacy
samochodem miałby większe szanse wygrać. Niemniej jednak rozsądek wymaga
rozejrzeć się nieco szerzej, niż tylko tak by uwzględnić wyłącznie
staruszki poruszające się o kulach - przy okazji można sobie kręgosłup
szyjny poćwiczyć ;->
Sam się rozglądam - bo jako człowiek posiadający zarówno oczy, jak i
rozum oraz pamięć zdaję sobie sprawę, że (zwłaszcza w większych
miastach) rowerzysta jadący chodnikiem to częste zjawisko (głównie przez
kierofców-debili, bawiących się w "przyciskanie" do krawężnika - ja tam
się po Warszawie bałem jeździć jezdnią).
-
47. Data: 2006-05-10 22:22:52
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Andrzej Lawa [###a...@l...SPAM_PRECZ.com.###] napisał:
> Autor miał chyba na myśli sytuację, kiedy kierujący samochodem
> zamierzając skręcić w prawo trafia na przejście/przejazd jeszcze
przed
> wykonaniem skrętu.
Tu już powinien się autor wypowiedzieć, ale w tej sytuacji pytanie
było by zupełnie bez sensu. Wszak rowerzysta miał by wówczas zielone
światło, a kierujący czerwone. No to nie widzę w ogóle sensu
rozważania kto ma pierwszeństwo.
-
48. Data: 2006-05-10 22:37:11
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
scream wrote:
> A przypomne tylko, że gdyby poruszał się z prędkością 40 km/h, to wychodzi
> ponad 10 m/s, czyli akurat - rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg,
> naciskam na gaz; zaczynam _powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską.
> O tragedię łatwo...
...jak ma się zasięg wzroku na poziomie 50 metrów...
-
49. Data: 2006-05-10 22:38:42
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Od: Paweł Sakowski <p...@s...pl>
Marcin Żyła napisał:
> Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic misia.
Jest podstawa prawna, czy trzeba z ambicji?
> Czyli cały pas jest wyłączony...
Nie jest. Odbywa się po nim ruch. Że wolniej niż byś chciał, to Twój
problem. Rowerzysta ma prawo jechać po tym pasie z taką prędkością, z
jaką jest w stanie pedałować. Ty nie masz prawa go za to uszkodzić.
W takich sytuacjach (otoczenie kierowców, którzy mimo braku możliwości i
miejsca _muszą_ wyprzedzić) niegłupim pomysłem jest odjechanie trochę od
krawężnika. Nawet kierowca nie przejmujący się, że potrąci kogoś prawym
lusterkiem, (zwykle) dwa razy się zastanowi zanim potrąci zderzakiem.
> A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
> wolniej niż reszta,
Rowerzysta, traktorzysta, kierujący pojazdem wolnobieżnym, ostrożny,
przepisowy, ...
--
+---------------------------------------------------
-------------------+
| Paweł Sakowski <p...@s...pl> Never trust a man |
| who can count up to 1023 on his fingers. |
+---------------------------------------------------
-------------------+
-
50. Data: 2006-05-10 22:39:52
Temat: Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Robert Tomasik wrote:
> Tu już powinien się autor wypowiedzieć, ale w tej sytuacji pytanie
> było by zupełnie bez sensu. Wszak rowerzysta miał by wówczas zielone
> światło,
Owszem.
> a kierujący czerwone.
Z zieloną strzałką. Niestety - kierofcom (w odróżnieniu od kierowców ;)
) zielona strzałka nałogowo myli się z normalnym zielonym światłem.
> No to nie widzę w ogóle sensu
> rozważania kto ma pierwszeństwo.
Owszem. Można się tylko czepnąć formalizmu, że zboczył z przejazdu dla
rowerów pół metra w bok na przejście dla pieszych.