-
1. Data: 2003-05-28 23:57:09
Temat: Sąd pracy
Od: k...@r...pl (KAZ)
Witam.
Znajoma zostala zatrudniona w firmie prawniczej (jako asystenka).
Najpierw byla to umowa o szkolenie, choc w rzeczywistosci byla to
zwykla praca. "Szkolenie" bylo jedynie pretekstem do skorzystania z
darmowych pracownikow. Szkolenie mialo trwac 2 tygodnie, trwalo 3.
Po czym znajoma zostala zatrudniona na umowe zlecenie. "Zlecenie"
oczywiscie bylo normalnym stosunkiem pracy, z przelozonymi, z
harmonogramem pracy, w zakladzie pracy, itd. Po miesiacu zostala
zatrudniona na czas okreslony, do konca 2003 roku. Poniewaz ostatnio
firma prawnicza zrobila bardzo nieladnego psikusa swoim pracownikom
(niestety, nie moge opisac, bo mozna by latwo zidentyfikowac ta firme),
znajoma chce z pracy zrezygnowac. Zastanawia sie jednak, czy nie
dochodzic przed Sadem Pracy, ze stosunek pracy nie trwal od dwoch
miesiecy, ale od czterech - kiedy po prostu zaczela pracowac na pelny
etat jako "szkolenie", a przynajmniej na umowe zlecenie.
Poniewaz nigdy nie mialem do czynienia z Sadem Pracy, ciekawi mnie:
a) jest to mozliwe (chodzi mi o praktyczne doswiadczenia, a nie
mozliwosc jako taka);
b) jak duze sa szanse na wygranie sprawy?
c) jak przedstawiaja sie kwestie dowodowe - co jest wystarczajacym
dowodem na nawiazanie stosunku pracy?
d) moze to nieprofesjonalne pytanie, ale: jak zachowuje sie sad - czy
jest przychylny pracownikom czy pracodawcom? Slyszalem opinie, ze
dawniej byl jednoznacznie po stronie pracownikow.
Serdecznie pozdrawiam,
---
KAZ mailto:k...@r...pl
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.prawo