Sprawę opisywałem wcześniej w temacie "zawarcie umowy na odległość" z dn.
5.12.2007. Napisałem do firmy pismo z rezygnacją powołując się na brak jasno
sprecyzowanego terminu odstąpienia od umowy. Dziś otrzymałem takie pismo:

"W odpowiedzi na Pana pismo z dnia 5 grudnia 2007 roku, uprzejmie
informujemy, iż złożone oświadczenie woli o odstąpieniu od zawartej umowy o
zakup serwera wirtualnego xxxx nie wywołuje skutków prawnych, bowiem zostało
złożone z uchybieniem 10-cio dniowego terminu określonego art. 7 ust. 1
ustawy z dnia 2 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o
odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny
(Dz.U.00.22.271 z poźn. zm.).
Wyjaśniamy, iż zasady świadczenia usługi oprócz regulaminu promocji określa
Regulamin świadczenia usług wraz z zasadami rejestracji i utrzymywania nazw
domen internetowych xxxxxx, zgodnie z którym (Rozdz. III ust. 2 pkt 13)
klienci będący konsumentami zostali pouczeni o przysługującym im prawie
odstąpienia i sposobie jego realizacji. Regulamin ten jest ogólnie dostępny
i każdorazowo udostępniany przed zawarciem umowy.

W tej sytuacji art. 10 ust. 2 powołanej ustawy nie znajduje zastosowania, a
zawarta umowa nadal obowiązuje. "

Tyle że:

1) Regulamin nie był mi przedstawiony podczas podpisywania umowy,
2) Brak było WYRAŹNEJ informacji o możliwości odstąpienia od umowy (a taka
powinna być - jej brak daje mi 3 miesięczny okres wypowiedzenia) - co
najwyżej w ogólnym regulaminie, który defacto przy podpisywaniu umowy NIE
WYŚWIETLAŁ się na stronie - był tylko regulamin PROMOCJI w którym to brak
było zapisu o odstąp. od umowy.

Pytanie - jak to teraz ugryźć? Iść do rzecznika konsumentów, czekać na
fakturę i jej nie płacić, czy po jej przyjściu iść na policję w sprawie o
wyłudzenie? Dzięki za wszelkie sugestie.