Witam

Być może temat już był wałkowany, ale szukałem w googlach i nic
sensowanego nie znalazłem.

Sytuacja:
W 1972r została wpłacona kaucja za mieszkanie zakładowe (ale de fakto
będące własnością komunalną) w wysokości bedącej równowartością ok. 160
% ówczesnego przeciętnego wynagrodzenia.
Mieszkanie zostało wykupione na własność w styczniu 2000.
W ciągu 30 dni kaucja powinna zostać zwrócona, co jednak nie nastąpiło.
W czerwcu 2003 zgłosiłem żądanie zwrotu kaucji do zakładu pracy (a w
zasadzie jego kontynuatora). Zakład pracy stwierdził, że kaucja zostałą
przekazana gminie i to od niej mam żądać zwrotu kaucji. Po upływie roku
przepychanek, gmina zaproponowała zwrot kaucji, ale w kwocie ok. 700 zł
(proponowałem 160 % przeciętnego wynagrodzenia w styczniu 2003 + odsetki
ustawowe od lutego 2003 do dziś). Gmina (a w zasadzie administracja
komunalna) motywowała wysokość kaucji dwoma faktami:
- mieszkanie zostało wykupione od gminy z 70% zniżką
- obie strony powinny ponosić koszty inflacji

Pytania:
- jakich argumentów użyć w stosunku do gminy w kolejnym piśmie
- czy jest sens dalej prowadzić korespondencję z gminą - czy temat
został wyczerpany i złożyć sporawę do sądu
- jaka jest praktyka orzekania w takich wypadkach (chodzi o sąd w
Bydgoszczy)
- ... i czy ktoś zna prawnika z Bydgoszczy, który prowadził podobne
sprawy i byłby skłonny się tego podjąć.

pozdrawiam
sadyl