eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawozaprzeczenie ojcostwa a polskie prawoRe: zaprzeczenie ojcostwa a polskie prawo
  • Data: 2003-07-05 06:28:08
    Temat: Re: zaprzeczenie ojcostwa a polskie prawo
    Od: Artur Drzewiecki <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Aczkolwiek piszę 1. raz na tej grupie, to jednak pozwolę sobie
    skomentować ten tekst.

    Zacznijmy od tego, że w państwach skandynawskich przyjęta jest zasada,
    że kobiecie wolno tylko RAZ złożyć pozew o ustalenie ojcostwa i w tym
    pozwie musi podać wszystkich potencjalnych kandydatów.
    Podczas, gdy w Polsce może pozywać kolejnych zgodnie z zasadą: "A nuż
    się uda i ten się nada.".

    Po drugie - te prywatne firmy i te ekspertyzy wymazów z policzka etc. -
    bardzo złożony problem.
    Bo są tam zarówno renomowane laboratoria, które w ten sposób "dorabiają"
    sobie, jak i hochsztaplerskie firmy (aparatura tanieje a w biznesie
    liczy się reklama; ekspertyzy krwi i HLA nie dały się sprywatyzować, bo
    surowice są drogie).
    Poza tym ekspertyza mająca moc dowodu musi być wykonana w certyfikowanym
    laboratorium, poza tym MUSI zostać sprawdzona komisyjnie tożsamość
    wszystkich osób, od których pobiera się materiał. Wymazy często
    przesyłane pocztą niegdzie na świecie nie zostałyby przyjęte jako dowód.
    Tak więc - rzeczywiście sądy rodzinne w Polsce często są skostniałe i
    "robią bydło", ale z drugiej strony też sami mężczyźni niewiele wiedzą i
    dają się nabierać na reklamy.

    > Polowanie na tatusia
    > Choć badanie kodu genetycznego DNA może ustalić ojcostwo z niemal
    >stuprocentową pewnością, to ciągle rzadko bywa dowodem dla polskich sądów.
    Vide powyżej - większość ekspertyz przedstawianych to właśnie z
    "prywatnych firm" (renomowana firma informuje, że taka normalna
    ekspertyza nie może stanowić dowodu a dowody sądowe są droższe u nich
    czy gdzie indziej; nierenomowana nie i delikwent się na to nabiera, albo
    jest poinformowany, ale liczy, że może się uda).

    >Tymczasem co dziesiąty z "alimenciarzy" płaci na nie swoje dziecko.
    Być może, ale nie zawsze wynika to z błędów metod serologicznych
    (badania kilkunastu antygenów grupowych krwi dają 95% skuteczność
    wykluczeniową, badania HLA 99%) - mogli np. przegapić termin 6 miesięcy
    (małżeństwa szczególnie).

    > - Po latach niepewności wziąłem 8-letniego już wtedy "syna" za rękę i
    >poszliśmy na pobranie próbek (wymaz z błony śluzowej policzka). W
    >specjalnych kopertach wysłałem je potem do Warszawy, do jednego z
    >instytutów, gdzie robią badania DNA.
    Vide powyżej - ciekaw jestem, czy dał się nabrać, czy wiedział, ale
    liczył, że się uda.:-)

    > Śmiech: - Nic a nic. Od urodzenia wielu ludzi mówiło mi, że nie jest
    >mój. Biłem się z myślami, bo urodził się w kwietniu, dziewięć miesięcy po
    >wakacjach, których nie spędzałem z żoną. Byliśmy wtedy pokłóceni, nasze
    >małżeństwo przeżywało kolejny kryzys - opowiada.
    Hmm a dlaczego wtedy nie wniósł o zaprzeczenie ojcostwa?

    > Po badaniu odetchnął, ale do pełni szczęścia droga jeszcze długa.
    >Zawiadomił prokuraturę, ale ta nie uznała wyniku badania DNA robionego w
    >prywatnym instytucie.
    I słusznie.

    > Prokurator Jolanta Kornakiewicz wyjaśniła mu w piśmie: "Matka dziecka
    >zaprzeczyła, aby małoletni Patryk nie był pana synem, a nadto odmówiła
    >poddania się badaniom DNA".
    Cóż - prokuratury, które są władne do wnoszenia pozwów o zaprzeczenie
    ojcostwa po upływie ustawowego terminu często niestety umywają ręce.
    Jest Prokuratura Apelacyjna - można spróbować.

    > - Myślałem, że to głupi żart. Bo ja swoje wiem - podobała mi się, ale
    >do niczego między nami nie doszło. Żebym choć raz się z nią przespał... A
    >tak mam pewność, że z tym jej - teraz 20-letnim synem - nie mam nic
    >wspólnego.
    Być może, ale skąd wiadomo, że on mówi prawdę?
    Zresztą warto wiedzieć, że do zapłodnienia może dojść np. przy
    zaawansowanym pettingu, kiedy wytrysk następuje poza pochwą.

    > - Pracuję od rana do wieczora. Zapłacę alimenty i niewiele mi
    >zostaje - denerwuje się. Gdy urodził się Tomasz, od razu nie uznał go za
    >swego syna. Sąd zlecił wykonanie badań krwi. Dowiedział się, że "ojcostwa
    >wykluczyć nie można" i sąd zasądził alimenty.
    20 lat temu stosowano badania mniejszej liczby antygenów grupowych,
    ale...

    > Skierował doniesienie do prokuratury: jego dawna znajoma Halina
    >kłamała przed sądem i wyłudziła od niego alimenty. Domagał się
    >przeprowadzenia badania kodu DNA. Prokurator przystała na jego żądania, ale
    >do badania DNA nie doszło. Dochodzenie umorzono.
    Vide to, co napisałem o prokuraturach.

    > - Halina P. była świadkiem w sprawie. Została pouczona o swoich
    >uprawnieniach i nie wyraziła zgody na badanie krwi swojej i dziecka. To był
    >jedyny dowód i gdy wyczerpały się możliwości dowodowe mogące potwierdzić
    >zaistnienie przestępstwa, postępowanie karne należało umorzyć - wyjaśniała
    >D. Bernacik-Stępień z Prokuratury Rejonowej w Jarocinie.
    Jw.

    > - Może zmieni się prawo, a może syn dorośnie i postanowi się
    >przebadać - marzy. Tak czy inaczej namawia mężczyzn,
    > polskimi sądami graniczy jednak z cudem. Czekam na zmianę
    >prawa - mówi Dariusz Grabiec
    Vide - początek.

    > - Matki w perfidny sposób grają na uczuciach ojców. Wykorzystują przy
    >tym bogu ducha winne dzieci. Gdy masz wątpliwości, czy dziecko jest twoje -
    >zaprzecz ojcostwu. Sąd zleci wtedy badania DNA. Ale masz na to tylko sześć
    >miesięcy - przestrzega Grabiec.
    Mądry Polak po szkodzie.

    > Czesława Sidło z Myślenic (prywatny przedsiębiorca, 38 lat)
    >przekonywać nie trzeba. - DNA to największy wynalazek XX wieku - mówi
    >entuzjastycznie. Na urlopie w Rewalu nad Bałtykiem poznał rozwódkę z dwójką
    >dzieci.
    > - Miałem wobec niej poważne plany. Poszliśmy do łóżka, ale okazało
    >się, że nie byłem jej jedynym partnerem. Więc kiedy po trzech miesiącach
    >przyjechała do mnie w ciąży - zgłupiałem. Gdy dziecko się urodziło - nie
    >uznałem go. Badania DNA, które zlecił sąd, przesądziły, że dziecko nie jest
    >moje - opowiada.
    Typowe - kobieta pozwała najbogatszego, ale się nie udało.:-)

    >Podobnie było w przypadku dziecka Marka z Hrubieszowa
    >(inżynier, 35 lat). Trzy miesiące temu urodził mu się syn. - Żona miała
    >romans. W tym czasie zaszła w ciążę. Miałem wątpliwości: czy dziecko jest
    >moje? Wspólnie zdecydowaliśmy - robimy DNA. Gdy otwierałem kopertę z
    >wynikiem, nogi się pode mną ugięły - dziecko jest nie moje! Minęło już kilka
    >tygodni, a ja ciągle nie mogę w to uwierzyć - opowiada drżącym głosem.
    >Patrzy w podłogę. Czy nie żałuje, że nie zaufał żonie "na słowo"?
    > - Przez chwilę byłem zły. Uważałem, że zbytnia dociekliwość mnie
    >zgubiła. Dziś jednak wiem, że to była jedyna słuszna decyzja - mówi.
    >Zaprzeczył ojcostwu. Czeka na rozprawę w sądzie. O swoim małżeństwie mówi:
    >"strzępy". Nie wie, czy uda mu się je poskładać, ale jednego jest pewien:
    > - Prawda, nawet najgorsza, jest lepsza niż życie w kłamstwie czy
    >niepewności.
    Trochę dziwne - nie rozwodzi się - może więzy ekonomiczne.:-)

    > - Tak. Dzisiaj badania DNA dają mężczyźnie prawie 100 proc. pewności,
    >czy dziecko jest ich, czy też nie. Niestety, nasze sądy najczęściej nie
    >dopuszczają tego dowodu.
    Vide moje słowa o warunkach prawidłowej ekspertyzy.

    >Polscy sędziowie przyjmują, że najważniejsze jest
    >dobro dziecka - czyli po prostu każde dziecko, za wszelką cenę, musi mieć
    >ojca.
    To też.:-(

    > - Nie. Odbywa się łapanie pierwszego lepszego. Powinno wszystkim
    >zależeć, żeby alimenty płacił i wychowywał dzieci ten prawdziwy ojciec. A
    >wiadomo, że ktoś wrobiony w ojcostwo najczęściej buntuje się. Obarczony
    >byciem tatą uchyla się od płacenia alimentów, a co najgorsze - w ogóle nie
    >kontaktuje się z dzieckiem. Taki ojciec z łapanki to nie jest dobry ojciec.
    Racja.


    > - Gdyby sąd poważnie traktował badania DNA, to wtedy matki-naciągaczki
    >wiedziałyby, że nie mają szans wrobić kogoś "niewinnego" w ojcostwo. Nie
    >miałyby szans kręcić, lecz musiałyby wskazać na prawdziwego sprawcę ciąży.
    >Jest inaczej. Bałagan w polskim prawodawstwie rodzinnym pozwala na
    >kombinowanie. Znam kilka przypadków, kiedy matka współżyjąc z kilkoma
    >mężczyznami wrabiała w ojcostwo tego najbogatszego. Chory system
    >demoralizuje ludzi. Rozwiązania z polskiego sądownictwa rodzinnego to nie są
    >działania na rzecz dobra dziecka. Istnieją orzeczenia Sądu Najwyższego,
    >które pozwalałyby sędziom opierać się na dowodzie DNA. Jednak środowisko
    >polskich sędziów jest skostniałe i ciągle nie może się przełamać
    Owszem - jest kilka czynników:
    - słabe ustawodawstwo,
    - przyzwyczajenia sędziów,
    - reklamy firm, które wyciągają pieniądze od naiwnych.
    --
    Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
    W Polsce wszyscy znają się na prawie, medycynie i informatyce.

    Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1