eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawozajete miejsce parkingowe, pobicie › Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
  • Data: 2007-02-25 23:23:30
    Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Marcin Debowski" <a...@I...ml1.net> napisał w wiadomości
    news:83g9b4-e53.ln1@ziutka.router...

    > Sęk w tym, że zwykle jest i fizyczny (numerki lub inne oznaczenia) i
    > prawny (zapis w umowie notarialnej o prawie dysponowania konkretnym
    > miejscem parkingowym).

    Przejrzyj wątek od początku. Rzecz nie w tym, czy jest podział. Rzecz w tym, że
    tego nie oznaczyli. Chłop wjechał na cudzy (ewidentnie z mocy prawa cywilnego
    cudzy) parking i naruszył tym formalnie własność.No ale był to normalnie
    wyglądający parking. Ktoś go tam wpuścił, bo brama jest zamykana. Może popełnił
    błąd. No ale to przecież pytającego nie upoważniało do samopomocy w postaci
    zabarykadowania mu tego pojazdu, a następnie dalszej samopomocy w postaci
    usunięcia pojazdu kawałkami (przypominam, że zgodnie z nowatorską tezą ostatnio
    ujawnionego znawcy tej materii oderwanie tablicy należy tłumaczyć jako
    samopomoc, bo pytający zamierzał ów samochód po prostu w kawałkach stamtąd
    wyciągnąć, a tablica była początkiem :-).

    Z resztą Twoich tez oczywiście się zgadzam, bo są mądre i oczywiste. Nikt tutaj
    nie neguje prawa naszego pytającego do tego kawałka betonu oraz niezakłóconego i
    wyłącznego z niego korzystania. Kontrowersje li tylko wzbudził sposób
    wykonywania tego prawa. Zwłaszcza w sytuacji, gdy swoich wyłącznych praw nie
    uzewnętrznił w sposób prawem przewidziany.
    >
    >>> No nie popadajmy. Odwiedzam kogoś, wiem gdzie jest jego miejsce
    >>> parkingowe. Widzę że jest zajęte więc przyjmuje że te wszystkie inne są
    >>> uwspólnione w dodatku na gości mieszkańców. Jak dla mnie to jest absurd.
    >> Wiesz, zacznijmy od tego, ze to wszystko ma wynikać z odpowiedniego
    >> oznakowania
    >> a nie domysłów i nawet może i słusznego wnioskowania.
    > I taka jest praktyka sądowa w takich sprawach? Az mi się nie chce wierzyć,
    > że sąd zignoruje fakt, że przy zachowaniu należytej staranności (co
    > najmniej) "napastnik" powinien był wiedzieć, że narusza czyjeś posiadanie.

    Ale tu ów "napastnik", to musiał by się kopnąć do ksiąg wieczystych. Nie powiesz
    mi, ze zanim postawisz samochód na parkingu sprawdzasz w geodezji numer działki,
    w sądzie w księgach właściciela i pytasz go, czy aby na pewno możesz tam
    postawić samochód. Sam pytający przyznał, że tam nie ma żadnego oznakowania, z
    którego by to wynikało. No może poza numerkiem. No i co z tego numerka ma
    wynikać? Czyjaś własność? Moim zdaniem daleko idące uproszczenie.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1