eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawotestament a samobójstwo › Re: testament a samobójstwo
  • Data: 2010-02-05 20:40:11
    Temat: Re: testament a samobójstwo
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Massai pisze:

    >> Wiesz, ludzie mają różne podejście do kwestii tzw. honoru. Ja mam
    >> nieco bardziej pragmatyczne, ale jestem w stanie - w odróżnieniu od
    >> ciebie - zrozumieć motywację kogoś wychowanego tak, że honor jest
    >> dla niego praktycznie na równi z życiem.
    >
    > Moim zdaniem nie ma nic honorowego w ucieczce w śmierć.

    Twoim zdaniem. Ale twoje zdanie nie jest jedynie słuszne i w inncyh
    czasach oraz miejscach podejście było zgoła inne.

    > Nakradł? Niech odpracuje, i odda. Będzie bardziej honorowo.

    Zaczynasz mnie wkurzać. Dlaczego od razu "nakradł"? Może jego
    okradziono/oszukano?

    > Powtarzam - są sytuacje gdy honor nakazuje narazić zycie (np.
    > ratując kogoś, czy oddając życie na polu walki), ale nie nalezy do
    > nich sytuacja ekonomiczna.

    Nie jesteś wyrocznią jedynie słusznej prawdy.

    >> A ty wszystkich tych nieszczęsnych inwestorów z tego słynnego
    >> kryzysu z początku XX wieku
    >
    > Inwestorzy skaczący z okna, bo im przepadł dorobek życia, własny
    > czy klientów - to efekt chwilowego zaburzenia oceny sytuacji.

    Ale nie trwałej niepoczytalności.

    > Ich samobójstwo tego dorobku klientom nie zwróci - a życie, praca -
    > częściowo może.

    ROTFL

    > Nie ma w takim samobójstwie nic honorowego. Można umrzeć z honorem,
    > ale nie można się zabić z honorem.

    To twoja opinia.

    >> oraz chociażby samurajów wtłoczyłeś
    >> do worka "niepoczytalni".
    >
    > Mówię o współczesnych realiach. Decyzja o seppuku była podyktowana
    > wieloma czynnikami, jak choćby chęcią uratowania rodziny.

    A widzisz.

    > Myślisz że skąd było tylu roninów? To byli właśnie samurajowie,
    > którzy nie mieli nic do stracenia. I tym samym nie mieli powodu
    > popełniać seppuku po śmierci suzerena.

    Co nie zmienia tego, co sam wyżej napisałeś - nie była to chwilowa ani
    tym bardziej trwała niepoczytalność, tylko w danych okolicznościach
    całkiem racjonalna decyzja.

    To samo dotyczyło samobójstw ekonomicznych - zwłaszcza jak ktoś miał
    wysoką polisę na życie, działającą także po samobójstwie.

    >> Tia, wszędzie przerzuty, morfina przestaje działać, a ty się
    >> domagasz, żeby biedak cierpiał dla szansy jeden na miliard? Bo co,
    >> bo bozia się pogniewa? Bo te katusze i upokorzenie to taki
    >> sprawdzian?
    >
    > Nie. Bo zawsze jest jakaś szansa, w medycynie jak w kinie, wszystko
    > się może zdarzyć.

    ROTFL

    > Ale, jak napisałem - można o tym dyskutować, można wyciągać
    > jakieś beznadziejne przypadki.
    >
    >> Albo totalny paraliż i wegetowanie w żelaznym płucu...
    >>
    >>> Z tego co wiem psychiatria przyjmuje że każda "prawdziwa" próba
    >>> samobójcza świadczy o zaburzeniach psychicznych.
    >> "Z tego, co wiesz"? A co wiesz i skąd, hmm?
    >
    > Z tego co pamiętam ze studiów, fakt, minęło ponad 10 lat, ale coś
    > zostało. Akurat te słowa z wykładu zapamiętałem... czasem się
    > czuję jak jakiś Rainman, potrafię dosłownie przytoczyć zdanie
    > sprzed lat, raz w stresie na egzaminie przeczytałem półtorej strony
    > z książki, przy czym po prostu widziałem te strony przed sobą jakby
    > wiszące w powietrzu. Tylko nie miał mi kto ich przewrócić ;-)
    >
    > I z tego że każdego takiego kierujemy po prostu na psychiatrię, jak
    > go poskładamy.

    Wyrażaj się ściśle - "kierowanie na psychiatrię" to tym razem u ciebie
    skierowanie na konsultacje do psychiatry/psychologa, czy zakucie w
    kaftanik i wyrzucenie klucza?

    [ciach]

    > Polisa pewnie jakaś była, ale nawet jak pokryje ten kredyt, to
    > myślisz że żona będzie w tym mieszkaniu sama szczęśliwsza niż
    > byłaby z nim w wynajętej klitce? Że będzie jej łatwiej?

    Nie tobie o tym decydować.

    BTW: i czy w takiej sytuacji uznałbyś go za trwale niepoczytalnego i
    próbował obalić napisany np. pół roku wcześniej testament, hnn?

    > Przywoływanie tu przedwojennych kodeksów honorowych nie ma sensu. Nie
    > żyjemy na początku 20 wieku.

    Ponownie: nie dyktuj innym swojego prywatnego światopoglądu. Dla mnie
    np. każdy palacz musi być (a raczej: musiał być, jak zaczynał) osoba
    niepoczytalną. Ale czy używanie tego typu substancji daje powód do
    obalenia testamentu ze względu na niepoczytalność, hmm?


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1