eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawopolicyjne morderstwoRe: policyjne morderstwo
  • Data: 2006-07-29 10:52:42
    Temat: Re: policyjne morderstwo
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Hikikomori San" <h...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:44CB1D97.A8B01F71@gazeta.pl...

    Generalnie moim zdaniem problem jest szerszy. W niektórych stanach USA
    dopuszczalne jest użycie broni w celu zatrzymania każdej osoby uciekającej przed
    policjantem. Wbrew pozorom wcale nie ginie ich wielu. Czemu? Bo prawie nikt nie
    ucieka mając świadomość, że policjant będzie strzelał. A jak ucieka, to poniekąd
    sam wybiera ryzyko. Jak wybiera ryzyko, to na pewno nie z tego powodu, że
    zapomniał prawa jazdy.

    W Polsce uprawnienie do strzelania do uciekiniera jest powiązane z tym, o jaki
    czyn podejrzewa policjant uciekającego. Nie jest to zdrowy pomysł moim zdaniem.
    Bo skąd uciekinier ma wiedzieć, o co go policjant podejrzewa? Niby powinien się
    domyślić po oddawaniu strzałów ostrzegawczych. Ale generalnie to jest tak, że
    wielu uciekającym się jednak udaje i nikt do nich nie strzela. Nie strzela, bo
    na całe szczęście nie ma tych ciężkich przestępstw aż tak wiele, by co chwilę
    było podejrzenie uzasadniające użycie broni. Niektórzy - Jak ten motocyklista -
    niestety mają pecha.

    Generalnie zastrzelony motocyklista powinien po usłyszeniu strzałowa
    ostrzegawczych zdać sobie sprawę z powagi sytuacji i poddać się. I nie ma co bić
    piany, bo to nie ma sensu. Wina motocyklisty nie podlega dyskusji w świetle
    opisywanych w mediach faktów.

    Pozostaje sprawa tej rowerzystki. W krajach o nieco wyższej świadomości
    społecznej niż u nas, Jak ktoś widzi blokadę policyjną, czy policjantów
    biegających z bronią, to albo się chowa albo kładzie na ziemi. I jest to bardzo
    zdrowy odruch. W Polsce podczas pościgu za przestępcą co chwilę jakiś mądry
    inaczej próbuje pomóc. Wskazuje drogę - i tak go nikt nie słucha, bo może
    kłamać. Próbuje sam zatrzymać gonionego - i wchodzi w linię celowania. Udziela
    cennych rad - z reguły nie do zastosowania w danej sytuacji. Albo zgoła leci do
    policjanta pytając, co też się stało i Jak może pomóc.

    Prawo o ruchu drogowym dość wyraźnie w wypadku pojazdu uprzywilejowanego
    określa, co powinien kierujący zrobić. Ułatwić przejazd, w razie konieczności
    usunąć się z drogi. Nikt od kierujących nie wymaga wyskakiwania z samochodu i
    wskazywania kierunku szpitala, taranowania innych kierujących w celu zwolnienia
    drogi i innych tego typu posunięć z reguły wprowadzających zamieszanie. I
    generalnie powinno się analogiczne zasady stosować w wypadku wszystkich działań
    policjantów. Dać spokojnie prowadzić akcję policyjną. Przede wszystkim nie
    przeszkadzać. Jak policjant będzie potrzebował pomocy, to się sam zgłosi.

    Ja w tym miejscu w żadnym wypadku nie chcę twierdzić, że rowerzystka jest sama
    sobie winna. Bo nie wiem Jak to dokładnie tam wyglądało i czy miała czas i
    sposobność by uciec, albo nawet zorientować się, co się dzieje. Chodzi mi o
    problem w szerszym aspekcie.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1