eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawopełnoletność i liceumRe: pełnoletność i liceum
  • Data: 2006-04-29 17:56:35
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: witek <w...@s...gazeta.pl.invalid> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    castrol wrote:
    > witek napisał(a):
    >
    >> Najogólnie to jest problem dyrektora i pociągnięcia rodziców za
    >> konsekwencje do uznania włącznie.
    >> Bo co to znaczy, że rodzice nie interesują się dzieckiem.
    >> W praktyce wyznacza się kuratora, albo tez wnioskuje o ograniczenie
    >> praw rodzicielskich.
    >
    > No jesli ktos konczy 18 rok zycia i staje sie osoba pelnoletnia, to de
    > facto moze ten ktos zaczac zyc na wlasny rachunek, tzn wyprowadzic sie z
    > domu i miec gdzies swoich rodzicow.
    >
    > Wtedy dyrektor tez bedzie wymagal usprawiedliwienia od rodzicow?? :D
    >
    >
    Sytuacja dotyczyla dzieci, a nie osób dorosłych.

    Usprawiedliwienia mają na celu poinformowanie szkoly, ze rodzic wie o
    tym, ze dziecka w szkole nie bylo. I nic wiecej.

    Po prostu szkola "usprawiedliwa" godziny nieobecne, co jest jedną wielką
    pomyłką, bo to nie jest żadne usprawiedliwianie, tylko zaznaczenie sobie
    w dzienniku, że rodzic wie o danej nieobecnosci i nie jest to samowolka
    ucznia.
    Ale jak to bywa, z czasem usprawiedliwianie uroslo do wielkiego
    misterium i paru osobom, ostatnio łącznie z ministrem coś się pomerdało
    i zażyczyło sobie usprawiedliwien od rodziców uczniów pełnoletnich.

    W przypadku uczniów pełnoletnich jakiekolwiek usprawiedliwianie jest bez
    sensu, po prostu albo byl, albo nie byl na lekcji i na tym koniec.

    Porównaj sobie to do sytuacji jakiejś szkoły płatnej dla doroslych. Albo
    jesteś, albo cię nie ma na lekcjach i to jest twój biznes. Nauczyciel
    zaznacza sobie tylko fakt, ze byles lub nie. I nikomu w szkolach
    platnych do glowy nawet nie przychodzi zeby w ogole mowic nauczycielowi
    z jakiego powodu sie na zajeciach nie bylo.

    Co wiecej, w przypadku osob doroslych szkola nawet nie ma prawa
    informowac rodzicow o fakcie czy dana osoba w ogole jest uczniem tej
    szkoly, czy byl na lekcjach czy nie i jakie sa jego postepy w nauce.
    Wielkiej draki z tego powodu jeszcze nie bylo, dlatego to sie po prostu
    ciągnie z przyzwyczajenia, ze rodzice na wywiadowki dorosylych uczniow
    przychodzą.

    W pewnej szkole, w ktorej mialem cos do powiedzenia rozwiazane to bylo w
    ten sposob, ze uczen dostawal do podpisania karte, ze wyraza lub nie
    wyraza zgody na informowanie rodzicow o postepach w nauce.

    W przypadku braku zgody informacje o tym dostawali rodzice i o
    udzielaniu jakichkolwiek informacj na temat ucznia nie bylo mowy.
    Analogicznej do tego jakby Nowak dzownil do szkoly i pytal o oceny
    Kowalskiego.

    Ta sama sytuacja w szkolach podstawowych sprowadza sie do innego problemu.
    Dzowni babcia i pyta o oceny wnuczki. I co? Podać, czy nie?







Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1