eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawonagana w liceum - czy mieli prawo?Re: nagana w liceum - czy mieli prawo?
  • Data: 2007-06-01 16:35:44
    Temat: Re: nagana w liceum - czy mieli prawo?
    Od: Andrzej Wróblewski <c...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    >> Mimo wszystko przekaż bratu, żeby przyjął karę jak mężczyzna i nie
    >> rżnął głupa, że nie wie, o co szkole chodzi. A jak rzeczywiście nie
    >> wie - od wytłumaczenia mu tego są rodzice. Jeszcze nie musi być za
    >> późno na wychowanie dziecka.
    >
    > Wybacz ale wytłumaczenie młodemu człowiekowi że trzeba przyjąć
    > niesprawiedliwą karę jest mało wychowawcze.
    >
    > Dyrekcja szkoły ma psi obowiązek przestrzegać przepisów i procedur.

    Trafiłeś w sedno w pierwszym paragrafie. Przedstawiłem dyrekcji sprawę
    jasno: proceduralnie nie mogę wiele zarzucić. Natomiast waga sposobu
    przeprowadzenia całej "akcji" przez wychowawczynię i dyrekcję,
    niewspółmierność kary do przewinienia i wiktymizacyjny charakter całej
    nagonki - wraz z więcej niż nagannym, bo po prostu chamskim, zachowaniem
    dyrekcji i wychowawczyni - powodują, że nagana ta nabiera barw linczu,
    posługiwania się regulaminami w złośliwy i całkowicie niepedagogiczny i
    niedydaktyczny sposób.

    W tym kontekście, jako że głównym zadaniem liceum są działania
    DYDAKTYCZNE i PEDAGOGICZNE, kara ta jest po prostu kuriozalna. Nie jest
    niczym więcej, jak prywatną zemstą wychowawczyni i nie ma w niej nawet
    śladu próby wymierzania jakiejkolwiek sprawiedliwości.

    A skoro nie ma mowy o sprawiedliwości, skoro nie ma ona na celu żadnej
    poprawy według kryteriów dydaktycznych i pedagogicznych, to nie może być
    moim zdaniem nałożona. Bo przecież po to są kary...

    Jedynym jej efektem jest wzbudzenie buntu i skłócenie trzech stron:
    uczniów, rodziców i pedagogów... A ci przecież powinni działać razem - i
    to NA RZECZ wychowanków, a nie przeciwko nim.

    Takie argumenty podniosłem w rozmowie z dyrekcją, oczywiście bez
    negatywów, wskazując na korzyści, jakie przyniosłoby zrezygnowanie z tej
    obranej złej drogi - i niekorzystny wpływ dalszego brnięcia w nią.
    Proponowałem, że chłopcy na godzinie wychowawczej dobrowolnie
    poinformują klasę o odpowiedzialności karnej, która groziła wychowawcom,
    gdyby coś im się stało... że przyznają, że mimo wszystko zrobili źle i
    zachęcą tym samym, poprzez uświadomienie, do bezwzględnego
    przestrzegania regulaminów, także poprzez zapobiegliwość w podobnych
    sytuacjach.

    Jednak reakcja dyrekcji była taka, jaka była. Mieli głęboko w dupie moje
    argumenty, widać było, że z góry założyli sobie sposób działania i nie
    mają zamiaru z niczego rezygnować, a jedynym co mieli mi do powiedzenia,
    było straszenie, żebym "już bratu nie szkodził, bo jeszcze będzie miał z
    nimi do czynienia".

    W związku z tym oskarżam dyrektora o świadome spowodowanie
    bezpośredniego zagrożenia zdrowia mojej matki (art. 157 par 2 kk) oraz o
    usiłowanie zmuszenia do określonego zachowania (art. 191 par 1 kk).

    Kieruję także sprawę do Rzecznika Praw Dziecka (i RP Ucznia), a także do
    wiadomości kuratorium oświaty, gdyż ci ludzie moim zdaniem nie mają
    prawa sprawować swoich stanowisk, prezentując tak brukowy poziom kultury
    osobistej i "talentu" pedagogicznego.

    Ciekaw jestem, co Ty (Wy) na to.

    Pozdrawiam,

    Andrzej

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1