eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawomolestowanie ? (nieletnia) - pilne › Re: molestowanie ? (nieletnia) - pilne
  • Data: 2003-08-11 23:14:06
    Temat: Re: molestowanie ? (nieletnia) - pilne
    Od: "news" <color@{wytnijto}.gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    "Melomanka" <m...@b...autograf.pl> wrote in message
    news:1ecriwechzluk.dlg@unikatowy.adres.e-
    > Jeśli nawet tak jest jak piszesz,to mam nadzieję,że ojciec (zapomniałam
    > nicka)się odezwie i jeszcze raz wyjaśni.

    Witam ponownie,
    Myslalem ze moj post "na dole" z zawartym podsumowaniem zakonczy te jakze
    wartosciowa dyskusje, gdyz napisalem w nim, ze ogolnie sprawa nie jest tak
    straszna jak niektorzy pozwolili sobie ja ocenic - "w domu" obylo sie bez
    wiekszej awantury a raczej na nakresleniu co sadze o takich sytuacjach i mam
    nadzieje przemysleniu i zaakceptowaniu tego przez corke (plus pare
    dodatkowych ograniczen i nowych zasad).
    Fakt ze na forum miedzy wierszami przedstawilem swoje niektore metody i
    poglady na temat wychowania i podejscia do nastoletniej corki co niektorych
    bulwersowalo, jednak musze na koniec ustosunkowac sie do calosci:

    Generalnie moj post (fakt, poczatkowo kierowany do prawnikow) w kwestii
    "pszychologicznej" (aby byc obiektywny) - powinien byc rozpatrywany
    wylacznie przez przez ojcow w mniej-wiecej moim wieku i posiadajacych 13
    letnia corke (plus troche dodatkowych, innych okolicznosci). Nie daje pelnej
    wiary w argumenty grupowiczow wyrazajacych opinie tylko z prawnego punktu
    widzenia, nie daje wiary osobom ktore nie doswiadczyly
    macierzynstwa/ojcostwa, nie daje calkowitej wiary osobom ktore maja dzieci
    duzo mlodsze, synow badz dzieci ktore juz "wyrosly". Jestesmy tu i teraz a
    to nie to samo co 10 lat temu. Ponadto relacje ojciec-corka i vice-versa sa
    na tyle specyficzne ze nie mozna ich podporzadkowac pewnym okreslonym
    regulom (zwlaszcza w mojej sytuacji o czym pozniej). Tak samo nie przekonuja
    mnie w stu procentach psychologiczne ksiazki na ten wlasnie temat. Kazda
    opinia ksiazkowa jest wyrazana na podstawie badan statystycznych a kazda
    indywidualna na podtawie osobistego podejscia do sprawy.
    Uswiadomcie sobie ze ja ze swoja rodzina, metodami i problemami moge
    znajdowac sie gdzies po srodku.
    Najbardziej mnie wrecz smiesza stwierdzenia typu "jak mozesz z butami wlazic
    i wtracac sie w prywatne zycie osobistej 13 letniej corki". Nadmieniam przy
    tej okazji, ze w pelni sobiste zycie, corka bedzie miala jak bedzie dorosla,
    samodzielna i niezalezna, tymczasem ja jestem za nia odpowiedzialny, ja
    wyreczam ja przy podejmowaniu trudnych dla niej decyzji, jak rowniez ja dbam
    o jej dobro w chwili kiedy ona moze sobie jeszcze nie zdawac sprawy z
    ewentualnego zagrozenia lub z czyms nie radzic. Pomijajac fakt czy mam do
    niej zaufanie czy tez nie - czy wychowalem ja dobrze czy nie - ona nie jest
    zaprogramowanym robotem i zawsze moze popelnic nieprzemyslany czyn - pod
    wplywem rowniesnikow, humoru, nastroju, czy w innych nieprzewidzianych lub
    przewidzianych okolicznosciach. Od tego sa wlasnie rodzice aby w takich
    chwilach reagowac.

    Rady na jakich moglbym sie wzorowac to wyrazone przez osobe dokladnie w
    takiej sytuacji jak moja, i tak jak ja majace orgomna wiez emocjonalna z
    dzieckiem. Nie wspomnialem o najwazniejszej dla charakteru tej sprawy
    kwesti - mam rowniez druga corke (blizniaczke) i to mi przypadla opieka nad
    nimi obiema (od piatego roku zycia). Sprobujcie moze popatrzec na wszystko z
    mojego punktu widzenia a byc moze stwierdzicie, ze to co robie ma jakis
    wiekszy sens i jest w pelni uzasadnione (niektorzy tak wlasnie postrzegaja
    "moj przypadek").

    Wiekszosc jak zauwazylem probuje mi wmowic ze skoro ogolna tendencja na dzis
    jest taka, ze 13 latki juz uwazaja sie za dorosle i wszystko z zycia powinno
    sie im nalezec - to trzeba temu przytaknac i juz - przytaczajac do tego
    dziwaczna argumentacje, ze dzisiejszych czasach dziewczynki szybciej
    dojrzewaja. A zastanawial sie ktos dla czego tak jest ? Wlasnie dlatego ze
    dzieci sa tak naprawde "opuszczona" przez rodzicow, zdane na siebie w
    szkole, na podworku, w towarzystwie. Wiekszosc rodzicow nie ingeruje w zycie
    nastolatka bo nie ma czasu, inni (ojcowie) wyreczaja sie przy wychowywaniu
    dzieci matkami (zonami), jeszcze inni slepo ufaja myslac ze wszystko jest w
    jak najlepszym porzadku. Ja jestem dokladnie miedzy szkola i podworkiem - a
    wlasnym dzieckiem, widzac wszystko od srodka. Byc moze wlasnie dla tego tak
    duza wage przywiazuje do tego, co sie z posiecha dzieje, w jakim przebywa
    srodowisku i co je moze spotkac. Zaraz powiecie ze jestem "nadopiekunczy" -
    moze troche tak, ale to chyba lepsze niz ograniczenie sie tylko do troski o
    to aby dziecko nie chodzilo zaniedbane, glodne czy w niemodnych ciuchach i
    mialo wlasne kieszonkowe.

    W kwestii korespondencji - wiem ze to nieladnie czytac cudze listy czy
    pamietniki. Tak sie niestety najczesciej sklada, ze jesli dziecko zaklada
    pamietnik to uwaza go za swojego powiernika - zwierza mu sie z problemow i
    trosk. Sa sytuacje kiedy wstydzi lub boi lub po prostu nie chce o czyms
    powiedziec rodzicom - a co istotnie moze to zawazyc na jego zyciu. Czy
    uwazacie ze przeczytanie czegos takiego (lub wlasnie notatki w postaci
    wydrukowanego maila) i wyciagniecie dziecka z opresji nie usprawiedzliwia
    naruszenia takiej korespondencji ? Dla przykladu powiem tylko tyle, ze swego
    czasu w notatkach zeszytowych corki znalazlem zapiski (lub korespondencje z
    kolezanka, nie pamietam juz) ze w starszych klasach jest dwoch dilerow
    narkotykow. Natychmiast zrobilem "anonimowo" z tym porzadek w szkole, ale
    kiedy zapytalem corki dlaczego mi o tym nie chciala powiedziec, to
    uslyszalem stwierdzenie "ze wtedy - po awanturze jaka bym zrobil w szkole
    byloby na nia". To jest autentyczny przypadek i bylo jeszcze kilka
    lagodniejszych lecz na tyle istotnych, ze wymagaly mojej interwencji. Nie
    komentujcie tylko srodowiska (szkoly) w ktorym corki sie obracaja - to wbrew
    pozorom zgromadzenie dzieci prominentnych osob, politykow, biznesmenow,
    prawnikow (bez urazy) czyli tzw elity.

    Przedstawilem Wam pokrotce podstawy moich argumentow bacznego zwracania
    (mozna powiedziec kontroli) uwagi na to co dziecko robi, czym sie zajmuje,
    gdzie przebywa i z kim - oczywiscie w umiarkowany sposob. Niestety
    przestalem juz wierzyc w slogan "szkola uczy bawi wychowuje" - kto ma wole,
    zapal i chec poswiecenia sie dla dziecka, bedzie robil to sam na tyle dlugo,
    by miec pewnosc (przynajmniej czesciowa) ze "ta lokomotywa bedzie jechala po
    wlasciwych torach - nie koniecznie na czas".

    Pozdrawiam.


    --
    Serwery wirtualne - http://www.komrel.net - fachowa samoobsluga!

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1