Użytkownik "Stasio Podróżnik" <B...@o...pl> napisał w
wiadomości news:cjs5u9$e88$1@nemesis.news.tpi.pl...

> Mówimy (ja mówię) o sytuacji *typowej* KATOrodziny ;)
> A tam pięknie to tak nie wygląda ;>

Tu nie chodzi o katorodzinę, tylko o to, że to dość ryzykowne dla owej
rodziny. Trzeba by było znać szczegóły. Bo jak nie znają, to mogą się
wyłożyć na jakimś szczególe. Opisane przez Ciebie przypadki się zdarzają
oczywiście, no ale do sądu to raczej nie dochodzi. Zazwyczaj sprawa się na
jakimś tam etapie "sypie" już w postępowaniu przygotowawczym.

Jakiś czas temu spotkałem się z podobnym przypadkiem. Małolata poszła z
koleżanką i dwoma kolegami na taką kameralną imprezę. Wszyscy się z lekka
zanietrzeźwili, więc do domu wróciła nad ranem i położyła się spać. Rano
mamusia obejrzała jej bielutką miniówkę i ujawniła ślady krwi. próbowała się
od córki dowiedzieć, co się stało, ale ta była wypita i coś odburknęła. No
to mamusia wpadła na pomysł i poleciała do owej koleżanki. Tam od progu
narobiła lamentu, że córka pokrwawiona przyszła i teraz leży nieprzytomna.
Koleżanka córki przy rodzicach nie chciała się przyznać, że nic nie pamięta,
bo była pijana. Pokombinowała, że jak tamta skrwawiona i nieprzytomna, no to
co - najpewniej ją zgwałcili. No i trochę dodając taką wersję przedstawiła
mamusi. Że jej córeczkę zgwałcili Ci dwaj chłopcy, dodając jeszcze kilka
pikantnych szczegółów, jak to starała się koleżankę obronić własnym ciałem i
w ogóle. Tak więc mamusia przybiegła prosto na Policję, nie weryfikując już
wersji z córką. Złożyła zawiadomienie. Jedna ekipa pojechała zatrzymać
sprawców, a druga po córkę, no bo przecież trzeba było ja przesłuchać i
obdukcję zrobić.

Sprawców zatrzymano dość szybko, bo byli w domu. Tylko córkę gdzieś
wsiąknęło. Matka wydała ciuchy córki, które fachowo zabezpieczono. W końcu
udało się córkę znaleźć. A córka, jak przetrzeźwiała to wyjaśniła, ze
żadnego gwałtu nie było. Troszkę się z chłopcem pobawili. A że działo się to
jakoś w pośpiechu, no to spódniczki zdjąć nie zdążyła. Miała właśnie "te
dni", a że towarzystwo było wypite, to nikt nie zauważył, że spódniczkę ma w
barwach narodowych. Lekarz stwierdził, że jest "nie naruszona". Żadnych
innych śladów.

No i "sprawców" trzeba było przeprosić.