eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawofima windykacyjna - troszkę długie, ale nie za bardzoRe: fima windykacyjna - troszkę długie, ale nie za bardzo
  • Data: 2004-06-30 11:10:10
    Temat: Re: fima windykacyjna - troszkę długie, ale nie za bardzo
    Od: "Robert Tomasik - praca" <r...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Tomasz Waszczynski" <w...@w...org> napisał w wiadomości
    news:cbu652$34r$1@inews.gazeta.pl...

    > Inaczej - domniemuje, na podstawie dowodów przedłożonych przez nadawcę, że
    > zostało doręczone, a tym samym na drugiej stronie ciąży obowiązek
    > dowiedzenia, że nie miał możliwości zapoznania się z treścią (61 Kc).
    >
    Nie, no fajno. Tylko oświeć mnie jakim dowodem doręczenia w tym wypadku
    wysyłający dysponuje. Podkreślam DORĘCZENIA, a nie wysłania.
    >
    > W tym przykładzie tkwi pewna niekonsekwencja. Jeśli się wyprowadziłeś, to
    > listonosz nie może napisać, że niepodjęto w terminie, tylko, że adresat
    się
    > wyprowadził.

    Listonosz zostawi awizo. Nowy lokator je zignoruje. Wówczas poczta odeśle
    jako niedoręczone.

    > Skąd ma to wiedzieć? Znikąd, niestety. Może się więc zdarzyć,
    > że stanie się tak jak mówisz (tzn. będzie napisane, że niepodjęto w
    terminie
    > na kopercie), ale skąd w związku z tym nadawca ma wiedzieć, jaki jest stan
    > rzeczywisty? Jak ma ocenić, czy Ty olewasz odbiór czy się wyprowadziłeś
    > naprawdę i musi Cię szukać gdzie indziej? On przecież zachowuje należytą
    > staranność, wysyłając korespondencję na ostatni znany mu adres i ma prawo
    > domniemywać, że skoro przesyłki nie podjęto w terminie, tzn. że adresat go
    > zlewa.

    Rzecz w tym, że z należytą starannoscią fakt doręczenia w żaden sposób się
    nie wiąże.
    >
    > A poza tym - jeśli rzeczywiście nie mieszkasz pod adresem, to nie uda się
    > doręczyć postanowienia o nadaniu klauzuli na BTE. A jeśli bedzie miała
    > ponownie sytuacja jw., to tym bardziej trudno wninić kogokolwiek, że
    wywodzi
    > takie, a nie inne wnioski na podstawie zwracanych przez pocztę pism. I w
    > końcu komornik zapewne stwierdzi, że tam nie mieszkasz :)

    I co z tego? Prawomocny tytuł pozostanie prawomocny. Jak ustalą aktualny
    adres, to już odwołać się nie będzie można.
    >
    > Zgadza się. Tak to właśnie wygląda.
    >
    > Jeszcze jedno - oba przykłady opierają się na rozporządzeniu, które
    podałem,
    > więc uznaję, że są nietrafione
    >
    > Ok. Zastosowanie będzie miał 61 Kc. Dla sądu wysłanie pisma przez nadawcę
    > (nie sąd) na ostatni znany adres i jego powrót z adnotacją "nie podjęto w
    > terminie" albo "adresat odmówił podjęcia" oznacza, że adresat mógł się z
    > pismem zapoznać. Jeśli teraz ten dowiedzie, że tak nie było to piłka wraca
    > do nadawcy. Z doświadczenia jednak wiem, że dzieje się tak baardzo rzadko.
    >
    Nie wiem, skąd nabyłeś takich doświadczeń. Przejrzyj choćby tę grupę i
    dramatycznie prośby o pomoc osób, które właśnie szukają aktualnego adresu,
    bo sąd nie interesuje ostatni znany, tylko aktualny.
    >
    > Oczywiście, ale jeśli jesteś dłużnikiem, to znacznie łatwiej ją obalić. Są
    > umowy, wezwania, brak płatności, nie odbierana korespondencja. To wszystko
    > składa się na dość niekorzystną całość dla nieodbierającego pism. Trudno
    > więc się dziwić, że sądy tak, a nie inaczej orzekają. Tym bardziej, że jak
    > praktyka pokazuje - nieuznanie pisma za doręczone i oddalenie powództwa
    (czy
    > to w części czy całości) skutkuje _zawsze_ apelacją nadawcy. ADresat,
    który
    > nie odebrał już nie ma takiego samozaparcia, więc po co sobie życie
    > utrudniać? A sądy są niezawisłe i podlegają tylko ustawom. A ich
    > interpretacja może być przeróóóżna :)

    To, że ejstem dłużnikiem nie ma żadnego związku z doręczeniem lub nie.
    >
    > Wynika, bo firmy w ten sposób się zabezpieczają przed idiotycznymi
    > orzeczeniami sądów, które ułatwiają dłużnikom uchylanie się od płacenia.
    > Firma nie ma możliwości poszukiwania dłużnika i proszenia się, żeby on
    > łaskawie odebrał pismo. Niestety był czas, gdy sądy tego nie rozumiały i
    > stosowały prawo zupełnie wbrew zasadom współżycia społecznego. Nie
    wszystkie
    > oczywiście.

    Nie bardzo rozumiem. Jakie to ma niby być zabezpieczenie. Skoro umowa już
    nie obowiązuje, to nic nei zabezpiecza. Stosuje się ogólne prawo.

    > To jest ciekawe zagadnienie. Imo nie masz obowiązku go informować, o ile
    > rozliczyłeś się z nim z umowy, nie zalegasz itd. Nie da się uniknąć
    > sytuacji, w której ktoś działa na Twoją szkodę (jak z tymi kartami), ale
    to
    > są sytuacje superwyjątkowe. Trzeba mieć je na uwadze, ale nie można na ich
    > podstawie kształtować praktyki orzeczniczej. Zasadą jest bowiem, że pism
    się
    > nie odbiera, bo "może się uda". Jakby nasze społeczeństwo było bardziej
    > uczciwe, to i problemów z tym związanych było mniej.

    Zasadą jest, że wierzyciel nie ma obowiązku wysyłania żadnych pism. A z
    parwa wynika domniemanie dobrej wiary, i chcąc je obalić musisz dowieść
    działanie z złej wierze. Nie pisz, co Ty byś uważał za dobre, a opieraj się
    na przepisach prawa. Podaj podstawę twoich rewelacji.
    >
    > Taki life, ale zawsze jak już sie dowiesz, że coś się dzieje przeciwko
    > Tobie, możesz wykorzystać odpowiednie środki prawne. Czy to powództwo
    > opozycyjne czy wniosek o przywrócenie terminu do wniesienia sprzeciwu itd.
    > Bezbronny nie jesteś.

    Nie potrzeba. Sąd nie wyda takiego tytułu.


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1