Dnia 05/04/2005 18:25, witek wrote :
> Przemyslaw 'Pshemekan' Plaskowicki wrote:
>
>>A jak taką interpretację zamierzasz pogodzić z faktem, że nauczyciel nie
>>posiadający dyplomu, ale będący magistrem może skutecznie pozwać szkołę
>>o podwyżkę do sądu powszechnego -- przedstawić zaświadczenie z
>>dziekanatu i sprawę wygra?
>>
>>
>
>
> Dostałby podwyżkę z wyrównaniem po przyniesieniu dyplomu i zapewne o to
> wyrównanie była sprawa.
>
> To ząświadczenie z dziekanatu nie jest nic warte, bo niczego nie
> zaświadcza, może co najwyżej pomóc, że ci pracodawca uwierzy.
> Po za tym uczelnie nie mają prawa wystawiać tego typu zaświadczeń, ale
> to juz zupełnie inna bajka.

Nie rozumiesz mnie. Dla sądu powszechnego zaświadczenie z dziekanatu
jest coś warte i coś zaświadcza. Podobnie dla organu stosującego kodeks
postępowania administracyjnego i kodeks postępowania karnego.

Dlaczego uczelnie nie mają, wg Ciebie, prawa wydawać tego rodzaju
zaświadczeń? Moim zdaniem mają nawet taki obowiązek, który wynika z art.
217 kpa w zw. z art. 161 ustawy o szkolnictwie wyższym. Przyznanie
tytułu magistra jest decyzją administracyjną, a zatem w tym zakresie
zastosowanie mają przepisy kpa dotyczące zaświadczeń.

Dlatego dziwna jest dla mnie opinia, której tak kurczowo się trzymasz,
że dla szkoły (albo innego pracodawcy) dyplom jest nic nie warty. Ale
skoro Ty tak twierdzisz, to na Tobie spoczywa ciężar wykazania że w
wypadku dyplomu jest inaczej niż wypadku innych dokumentów. Dlatego
wszyscy wokoło proszą Cię o podanie ustawy z której wynika, że jest
inaczej niż zwykle.

Czym się różni dyplom od zaświadczenia z dziekanatu? I jedno i drugie to
dokument potwierdzający pewien stan faktyczny. Dlaczego niby jeden
dokument jest lepszy od drugiego?

W przypadku szkoły publicznej, głęboko zastanawiam się, czy przypadkiem
nie mają zastosowania też przepisy kpa, co by skutkowało, że odmowa
przyjęcia zaświadczenia z dziekanatu byłaby obrazą art. 75 kpa.

--
Przemyslaw 'Pshemekan' Plaskowicki
Love: A temporary insanity curable by marriage or by the removal of the
patient from the influences under which he incurred the disorder.
(Ambrose Bierce)