eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoczyja odpowiedzialność?Re: czyja odpowiedzialność?
  • Data: 2004-10-10 18:37:06
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
    wiadomości news:ck9s3b$1cab$1@news2.ipartners.pl...

    > Nawet jeśli zarządca został powiadomiony o niebezpiecznym obiekcie na
    > drodze?

    Jeśli został by o tym powiadomiony, to do jego obowiązków w pierwszej
    kolejności należało by oznaczenie i zabezpieczenie miejsca. W tej sytuacji
    nie czyniąc tego popełniał by wykroczenie, co mogło by skutkować
    odpowiedzialnością nie tyle za fakt, że rzeczony bęben znalazł się na drodze
    (na co wpływu najprawdopodobniej żadnego nie miał i mimo zachowania
    należytej staranności zapobiec temu nie mógł), co za niedopełnienie
    należytego zabezpieczenia tego miejsca.

    W praktyce, gdyby ekipa przyjechała na miejsce i stwierdziła leżący bęben,
    to pewnie by go zabrali, a nie bawili się w stawianie znaków. No ale ja się
    odniosłem do głębszego sensu, że załóżmy nie da się z jakiś przyczyn
    zagrożenia usunąć.
    >
    > Tak na marginesie - ludzka bezmyślność i znieczulica w tej dziedzinie
    > jest kosmiczna... Kiedyś sobie jadę tuż przed zmierzchem (więc
    > widoczność poza zasięgiem świateł niedługo się 'skończy') a na środku
    > jezdni (wylotówka z Warszawy na Poznań, tam gdzie się już sodówki
    > skończyły) leżą sobie... stalowe drzwiczki od takiej wąskiej, wysokiej,
    > metalowej szafki na np. ubrania. Na środku pasa ruchu. Na horyzoncie nie
    > ma niczego, co mogło by coś takiego zgubić. Ruch duży. A mimo to dopiero
    > ja się pofatygowałem, żeby zrzucić to z jezdni (przy czym mało mnie nie
    > przejechali, bo oczywiście nikt się nie chcał zatrzymać, mimo machania
    > rękami).

    No cóż, takie jest życie. Ja w takich wypadkach nie zjeżdżam samochodem,
    tylko osłaniam niebezpieczne miejsce pozostawiając go ze światłami awaryjnym
    na środku i pod jego osłoną zabieram się do dzieła - cokolwiek by to było.
    Mimo wszystko wolę, by jeden z drugi zatrzymał się na moim wozidle, a nie na
    mnie. Blachę się wyklepie jakby co. Człowieka trudniej.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1