eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawocofanie i ... buch › Re: cofanie i ... buch
  • Data: 2004-06-09 17:52:33
    Temat: Re: cofanie i ... buch
    Od: "Robert Tomasik - praca" <r...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Artur Golanski" <A...@w...net.pl> napisał w wiadomości
    news:p68ec0hs0resulqsh8v9cvtuu9517ko5v3@4ax.com...

    > Przede wszystkim ów "zakładający", zbliżając się do skrzyżowania ma
    > prawny obowiązek zachować szczególną ostrożność (gdzie i co to znaczy
    > podaje ustawa), co niejako przeczy jakiemukolwiek 'zakładaniu'. Dalej
    > musi przygotować się do ustąpienia pierwszeństwa nadjeżdżającemu z
    > prawej, a na samym końcu powinien dostrzeć na drodze poprzecznej, w
    > którą nie wjeżdża, stojący znak. Tak, jak już wcześniej napisałem,
    > gdyby ustawodawca, chciał ograniczyć obowiąek ustąpienia, to
    > wymieniłby, kiedy on nie dotyczy, ale NIE zrobił tego, dlatego
    > obowiązuje prawo takiej jak zapisano w art. 25 PoRD.

    W tym co piszesz jest wiele prawdy, ale ...

    Po pierwsze gość dojeżdżając do skrzyżowania ulicą główną niekoniecznie musi
    brać pod uwagę, że z podporządkowanej ktoś mu wyjedzie. No oczywiście, jeśli
    ktoś jednak wyjedzie, to w miarę możliwości nie powinien celowo w niego
    wjeżdżać. Po drugie stosując Twoją teorię, to by wychodziło, że na wlocie
    ulicy jednokierunkowej należało by ustawiać znaki A-7 skierowany "pod prąd",
    bo inaczej każdy łamiący zakaz wyjazdu z tej ulicy ma pierwszeństwo nad
    przejeżdżającym ulicą "główną". A przyznasz - mam nadzieję - że koncepcja
    ustawiania takich znaków jest poronionym pomysłem.
    Moim zdaniem pojazd wyjeżdżający z ulicy pod prąd należało by uznać za
    pojazd włączający się do ruchu, a zatem powinien on ustąpić pierwszeństwa
    przejazdu wszystkim pojazdom znajdującym się w ruchu.
    >
    > >To nasze poglądy są dość zbieżne.
    > Tylko, ze ja skupiłem się na odpowiedzi na pytanie i dotyczyło to winy
    > kierowcy, któremu policjant zaproponował mandat. Natomisat ty
    > napisałeś, ze 'opowiadam herezje'.

    Bo nadal tak uważam.Napisałeś, że winny jest kolega pytającego. A ja uważam,
    że nie. A jeśli już jest współwinny, to na pewno nie z tego powodu, że
    tamten wyjeżdżał z prawej strony.
    >
    > >Tu mogą być obydwaj winni, ale nie koniecznie muszą.
    > Natomisat w mojej ocenie ten, który nie ustąpił jest winien zawsze (bo
    > tak stanowią przepisy, które tu akut\rat są jednoznaczne i do których
    > niezastosowanie się nie może być usprawiedliwione niczym). Z kolei
    > wyjeżdżający z jednokierunkowej w pewnych wyjątkowych przypadkach [np.
    > brak znaku z drugiej strony, polecenie policjanta kierującego ruchem]
    > może być usprawiedliwiony, choć w 99% bedzie on winny.

    A to przypadki szczególne. Oczywiście błędne oznakowanie może spowodować, że
    wyjeżdżający nie będzie ponosił winy. Ale tak, czy inaczej nie będzie jej
    ponosił drugi uczestnik kolizji z tego powodu. No przecież on ocenia
    sytuację na podstawie widocznych mu znaków i nie może wiedzieć, że na końcu
    ulicy brakuje jakiegoś. Moim zdaniem może założyć, że jeśli widzi znak
    "wjazd w ulicę jednokierunkową" , to z takiej ulicy nic nie wyjedzie. I
    dokąd nie zobaczy, że jednak ktoś wyjeżdża, to może tak jechać, jakby
    stamtąd nikt nie wyjeżdżał.


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1