eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoRozwod i kwestia dziecka i bylego meza › Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
  • Data: 2007-02-13 19:01:19
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: " Megi" <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    szerszen <s...@t...pl> napisał(a):

    > ale jakbys nie zauwazyla z jego postu wynika, ze ojciec buntuje dziecko
    > przeciwko matce, podkopuje w jego oczach autorytet matki, i generalnie
    > dziala antywychowawczo, sadzac dalej z opisu lepiej nie bedzie, bedzie
    > tylko gorzej, rodzinka jest conajwyzej dziwna a najbardziej ucierpi na tym
    > dziecko
    >
    ....................................................
    ........
    Czytam tak sobie te mądre posty o roli ,jaką ojciec ma odegrać w życiu
    dziecka...Ktoś tu mądrze napisał, ze ojcem jest nie ten, co stworzył, ale
    ten co wychowuje,kocha i daje poczucie bezpieczeństwa.
    Przeszłam to, co autor wątku opisuje, jako "początki" i muszę mu przyznać
    rację - ojciec biologiczny dziecka działa niewychowawczo - on dopiero przy
    próbie odejścia na dobre matki z dzieckiem /ona chce legalizować wieloletni
    związek/ poczuł się zagrożony i to jest właśnie jego reakcja - ale kosztem
    dziecka. Skoro się wcześniej dzieckiem nie interesował, teraz nagle - dobry
    ojciec - chce dziecko wychowywać, jak pojawiło się realne "zagrożenie" ze
    strony obcego faceta. Ucierpi na tym dziecko, bo będzie miało dwa domy - w
    jednym będzie wychowywane, w drugim - rozpuszczane i buntowane przeciwko
    matce i ojczymowi. W rezultacie bedą problemy wychowawcze w szkole,a tatuś,
    jak mu się dziecko znudzi,odpuści sobie...Tyle, ze na wyprostowanie
    wychowawcze dziecka może być już za póżno :(

    Autorowi wątku mogę tylko poradzić złożenie do sądu wniosku o badanie w
    RODK - relacji dziecka z matką ,ojczymem, ojcem i "babcią" .Trzeba mieć
    nadzieję, ze psycholog znajdzie wątpliwości / o ile nie zostanie "opłacony"
    przez ojca na swoją korzyść/ i sąd zasądzi właściwie.

    Zdaję sobie sprawę, że mogę tu zostać rozszarpana przez lwy :)- obrońców
    praw ojca. Ja nie twierdzę, ze ojciec nie powinien mieć kontaktów z
    dzieckiem - wręcz przeciwnie - POWINIEN, ale musi to być mądry ojciec, a nie
    socjopata, który bawi się losem innychi nie rozumie, ze kogoś krzywdzi. A
    tak wygląda w tym przypadku...

    Z autopsji pokrótce napiszę 'niedowiarkom' jak było w moim przypadku -
    zostałam z dzieckiem 8-letnim po rozwodzie. Ojciec-podobnie jak tu-był pod
    wyłącznym wpływem swojej matki /jedynak/i od poczatku dziecko było ustawiane
    przeciwko mnie i mojej rodzinie. Próbowałam rozmawiać, dobrowolnie ustawić
    kontakty ojca z synem, ale ex nie chciał ...Poszedł do sądu i zapłacił - bo
    chciał mieć wyrok korzystny dla siebie. Też miałam obiekcje co do
    bezpieczeństwa dziecka w przypadku, gdy brał je do siebie. Z konkubiną sobie
    często popijali a potem on dziecko wiózł...pijany samochodem do domu. Ja też
    się bałam...Skończyło się na RODK, ale p.psycholog została "opłacona"-opinia
    wydana przez nią na piśmie nijak się nie miała do rozmowy w ośrodku. Nawet
    syn /niechcący przeczytał leżące pismo/ i bardzo się zdziwił, twierdząc, że
    nic takiego nie powiedział. Chodziłam z synem do niezależnego psychologa,
    który stwierdził zły wpływ 2-ch domów na dziecko...

    Wojna w sądzie trwała prawie 3 lata. Jak było dalej? ex buntował syna
    przeciwko mnie, z każdej wyprawy do ojca dziecko nie chciało się myć,
    sprzątać po sobie /bo ojciec pozwalał- dobry tatuś weekendowy/, nie pomagał
    w domu. Ojciec kupował mu wszystko, za grube pieniądze - ja chciałam nauczyć
    go pracy i szacunku do pieniądza, do ludzi, do rodziny...
    Teraz, jak ma 17 lat - OLEWA wszystko: mnie, ojca, szkołę /ojciec płaci
    prywatnie za szkołę/, dom, rodzinę. Liczy się tylko kasa i gifty /koniecznie
    drogie i markowe/, które funduje mu ojciec. Ja nie kupuję, bo nie widzę
    potrzeby, więc mnie totalnie lekceważy. Wychodzi z domu i nieraz wraca póżno
    nie tłumacząc się, gdzie wychodzi-tak było przez ostatnie 2 lata. Teraz
    doszły problemy ze szkołą - wagary,chamstwo, nieodpowiednie
    towarzystwo...Jak mu ojciec nie da pieniędzy - kradnie mnie lub dziadkowi
    emeryturę...Bije i popycha moje młodsze dziecko...

    Znam niejeden taki przypadek wśród znajomych...i NIKT na tym forum mnie nie
    przekona, ze nie miałam kiedyś racji w tym samym, co obecnie autor
    wątku.Dzieci z rozbitych rodzin powinny mieć JEDEN dom, ten który daje
    poczucie bezpieczeństwa-nawet jeśli jest ojczym zamiast ojca.
    Dla dobra dziecka.
    pozdr

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1