>> Jeden ze studentów bawił się telefonem komórkowym na wykładzie. Profesor
>> prowadzący wykład zauważył to i uznał że student próbował lub wykonać
>> zdjęcie wyświetlanego przez profesora na ekranie przezrocza. Profesor od
>> razu stwierdził, że nie życzy sobie robienia zdjęć jego przezroczy i
>> nagrywania jego wykładów na dyktafon. Zasłaniał się prawem autorskim. Czy
>> ma do tego prawo?
>
> Hmmm... Kiedyś twierdziłem, że ma do tego prawo. Teraz bardziej przychylam
> się do tezy, że on ma prawo prosić, a odbiorca ma prawo nie posłuchać.
>
> Ale z praktycznego punktu widzenia, to Ty bedziesz zdawał egzamin u
> profesora, a nie odwrotnie.

To oczywiste, ale chodzi o kwestię prawa, którym się zasłaniał. Nie lubię
jak jakiś bufon wymądrza się przed grupą studentów mając ich za matołów. Tym
bardziej, że często wykłady schodzą na tory polityki, sytuacji w Polsce i
kończą się na samochwalstwie wyżej wspomnianego profesora (czego to on nie
wymyślił?), a od studenta wymaga się cudów na egzaminach. Zapewniam, że nie
studiuję politologii, a bardziej techniczny kierunek.