Liwiusz pisze:

> W sensie ogólnym aby obalić Twoją tezę, wystarczy podać jeden
> przykład, kiedy ktoś jest zameldowany, ale nie ma tytułu prawnego do
> lokalu. Na przykład osoba, która wprowadziła się "na dziko", a następnie
> zameldowała się w drodze decyzji administracyjnej. Albo osoba, która

Sprecyzuj. Co to znaczy "wprowadziła się na dziko"? I skąd ten
administracyjny meldunek?

> kiedyś tytuł prawny posiadała, a następnie go utraciła (np. rozwiązana
> umowa najmu).

Miałem na dzieję, że ktoś da rozszerzony wariant tego: że osoba "na
wymówieniu" wprowadza jakichś swoich "krewnych i znajomych", żeby
dodatkowo skomplikować eksmisję ;)

No nic ;)

Zgoda, istotny argument, aczkolwiek ta osoba nadal ma swoisty tytuł
prawny do lokalu wynikający z ustawowej ochrony posiadania oraz ochrony
lokatorów.

Ponadto mamy tutaj osobę, która (i to oficjalnie) mieszka pod danym
adresem i formalnie (pod groźba kary) informuje urząd, że ta druga osoba
też tam mieszka. A skoro mieszka, to musi zostać zameldowana...

Cóż - zgadzam się, że meldunek w obecnej formie to porażka.

IMHO powinna być scentralizowana baza danych obywateli z informacją o
"oficjalnej skrzynce kontaktowej" - tzn. wskazanym przez danego
obywatela miejscem, gdzie oficjalny kontakt (np. wysłanie listu
poleconego) będzie uznany za skuteczny, nawet jeśli dany obywatel
zaniedba odbierania poczty.