eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoStatut czy ustawa - co jest ważniejsze? › Re: Czy statut jest aktem prawa miejscowego?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.nask.pl!news.nask.org.pl!news.i
    nternetia.pl!not-for-mail
    From: "J.A." <l...@p...com>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Re: Czy statut jest aktem prawa miejscowego?
    Date: Fri, 15 Sep 2006 10:26:48 +0200
    Organization: Netia Telekom S.A.
    Lines: 181
    Message-ID: <5089gy749r6k.315eqywfshb3$.dlg@40tude.net>
    References: <19mjx7h9llg6b.1jtoe2pdi4zbi$.dlg@40tude.net>
    <edubrf$1i6$1@inews.gazeta.pl>
    <16j713po0scur$.wkpo4asnatz2.dlg@40tude.net>
    <ee4c6p$5u7$1@inews.gazeta.pl> <g...@4...net>
    <eec0ia$cq0$1@inews.gazeta.pl>
    <1jkm57y1n4fxg$.1xvj76u91raau$.dlg@40tude.net>
    <eedh19$a7i$1@inews.gazeta.pl>
    Reply-To: l...@p...com
    NNTP-Posting-Host: 213-238-100-240.adsl.inetia.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: mx1.internetia.pl 1158312872 9153 213.238.100.240 (15 Sep 2006 09:34:32 GMT)
    X-Complaints-To: a...@i...pl
    NNTP-Posting-Date: Fri, 15 Sep 2006 09:34:32 +0000 (UTC)
    X-Tech-Contact: u...@i...pl
    User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.10.1pl
    X-Server-Info: http://www.internetia.pl/news/
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:412852
    [ ukryj nagłówki ]

    Fri, 15 Sep 2006 08:26:14 +0200, na pl.soc.prawo, Bungo
    napisał(a):

    > J.A. napisał(a):
    >> Z tym prawem lokalnym to też niejasna dla mnie sprawa.
    >> Na pewno dotyczy uchwał samorządów terytorialnych.
    >> Jednak czy statut centralnego organu administracji państwowej
    >> można uznać jako źródło prawa lokalnego, choćby nawet traktować
    >> go jako uchwałę?
    >> Na mój prosty rozum organ centralny jest organem centralnym, a
    >> nie lokalnym, w związku z tym jego statutu nie można traktować
    >> jako uchwały organu lokalnego i co za tym idzie - nie może być
    >> źródłem prawa lokalnego a tym samym nie może być źródłem prawa w
    >> rozumieniu zdefiniowanym w Konstytucji. I tutaj pewnie masz
    >> rację, tylko czy w jakichś tam interpretacjach SN czy NSA nie
    >> zajęto kiedyś odmiennego stanowiska?
    >>
    >> Interpretacje najwyższych instancji sądowych niekiedy mnie mocno
    >> zaskakują.
    >> Konstytucja mówi, że obywatel ma prawo do rozpatrzenia swojej
    >> sprawy przed sądem, a NSA i SN twierdzą, że kwestie merytoryczne
    >> należy wyłączyć z zakresu rozpatrywanej przez sąd sprawy, tak
    >> jakby to nie było sprawą obywatela.
    >>
    >> Moim zdaniem jest to niezgodne z Konstytucją, ale świadczy też o
    >> tym, że to, co się człowiekowi wydaje oczywiste, sąd może
    >> rozumieć inaczej.
    >>
    >
    > Nie tylko ty jestes >czlowiekiem<, innym - zwlaszcza majacym pojecie o
    > prawie - tak sie nie wydaje.
    >
    > przeczytaj art. 87 ust. 2

    Art. 87.

    2. Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej
    Polskiej są na obszarze działania organów, które je ustanowiły,
    akty prawa miejscowego.

    Czyli wracamy do punktu wyjścia, że możesz nie mieć racji,
    twierdząc, ze statut CK nie może być uważany za źródło prawa.
    Ale ja tam jestem laik, ja się nie znam. Mogę się mylić.

    > oraz art. 176 Konstytucji.

    Art. 176.

    1. Postępowanie sądowe jest co najmniej dwuinstancyjne.
    2. Ustrój i właściwość sądów oraz postępowanie przed sądami
    określają ustawy.

    > Jak zrozumiesz
    > uzyte tam wyrazy, zrozumiesz te normy prawne i przestaniesz pitolic.

    Zrozumiałem i przestaję pitolić.

    > Swoja droga nie slyszalem o panstwie, w ktorym istnialaby piecio- (i
    > wiecej) instancyjna droga sadowa...

    Nie chcę pitolić, więc napiszę konkretnie:

    Primo:
    To co ty słyszałeś, ma się nijak do sformułowań konstytucji, a
    tam jest jak byk: "co najmniej" i nie ma górnej granicy
    ograniczającej.

    Secundo.

    Postępowanie administracyjne nie jest postępowaniem sądowym,
    dlatego niepotrzebnie je mieszasz.
    Ja piszę o tym normalnym, zwykłym postępowaniu przed sądem
    administracyjnym w pierwszej instancji, który nie gwarantuje
    obywatelowi jawnego i sprawiedliwego rozpatrzenia jego sprawy.
    Sąd administracyjny będąc sądem właściwym do rozpatrzenia skargi
    na decyzję, nie ma prawa do rozpatrywania merytorycznego
    uzasadnienia tejże zaskarżonej decyzji.
    Sprawie obywatela odebrano w ten sposób jeden z jej bardzo
    ważnych zakresów.
    Być może na prawie o tym nie uczą. Wcale bym się nie zdziwił, bo
    tradycja prawnicza w Polsce niespecjalnie miała okazję się
    wyćwiczyć w przestrzeganiu praw obywatela w państwie, niemniej
    jednak ja, jako laik i głupek prawniczy widzę, że odebrano mi
    moje konstytucyjne prawa do jawnego i sprawiedliwego rozpatrzenia
    znacznej części mojej sprawy przed sądem już w pierwszej
    instancji i zajęto się wyłącznie sprawami formalnymi, które w
    mojej sprawie mają marginalne znaczenie.
    A dwie instancje niejawnego postępowania przed organem
    administracyjnym nie są z pewnością jawnym postępowaniem sądowym,
    więc nie ma sensu ich instancji traktować jako pierwszej,
    drugiej, czy trzeciej instancji sądowej. Swoją drogą jak to sobie
    wyliczyłeś, że oczekuję, żeby tych instancji ma być pięć lub
    więcej?
    A może masz na myśli równoległe postępowania przed wszystkimi
    możliwymi sądami: administracyjnym, powszechnym, pracy, itd?

    Jeśli tak, to nie do mnie te zarzuty.
    Ja się domagam, aby właściwy dla zaskarżenia decyzji sąd
    administracyjny działał w zgodzie z konstytucją i rozpatrywał
    całą sprawę obywatela, bez wyłączania bardzo istotnych jej
    zakresów. W końcu to sąd administracyjny jest organem właściwym
    do zaskarżenia decyzji organu, nie może się więc wypinać na
    konieczność rozpatrzenia w tej sprawie również uzasadnienia od
    decyzji jeśli w uzasadnieniu padają argumenty niezgodne ze stanem
    faktycznym. Jeśli obywatel zaskarża decyzję, to zaskarża ją razem
    z jej uzasadnieniem.
    Jeśli jakiś prawnik twierdzi, że obywatel ma prawo zaskarżyć do
    sądu decyzję, ale jednocześnie wara mu od czepiania się
    uzasadnienia tejże decyzji, to jest kpina z konstytucji.

    Ja jednak nie jestem wychowanym na komunistycznym systemie
    prawnikiem i można mnie wyzywać od ignorantów, że się nie znam na
    tym, iż wyrażenie: "co najmniej dwuinstancyjne" nie może oznaczać
    pięcioinstancyjnego o ile ktoś nie słyszał, żeby
    pięcioinstancyjne było w jakimś innym państwie.

    Jeśli prawidłowe interpretacje prawnicze mają się opierać na
    "słyszeniu co jest w innych państwach" to ja już wolę pozostać
    prawniczym głupkiem, idiotą i ignorantem, który ma swoje zdanie w
    tym temacie i lepiej wie co jest jego sprawą, a co nie jest niż
    prawnicy, którzy chcą jego sprawę poobcinać z bardzo istotnych
    jej zakresów.
    Wychowani na komunistycznym prawie prawnicy mają ustawiczne
    ciągotki, żeby tłumaczyć obywatelowi co jest jego sprawą, a co
    nie jest i z czego powinien się cieszyć, a czym martwić.
    To, o czym ja piszę, to są zwykle uwagi ogólne, więc ich nie
    odbieraj nazbyt personalnie.
    Niemniej jednak szlag mnie trafia, jak mi jeden z drugim
    prawnikiem zaczyna wykładać co ma być moją sprawą, a co ma nią
    nie być.
    Moja sprawa została zdefiniowana w art. 45 konstytucji jako
    sprawa obywatela, dlatego niech mi żaden prawnik nie próbuje jej
    obcinać wbrew mojej woli.

    Sprawą obywatela jest zatem, aby wniesione przez niego zgodnie z
    prawem zaskarżenie decyzji organu było w sposób jawny i
    sprawiedliwy rozpatrzone przez właściwy w sprawie sąd razem z jej
    uzasadnieniem.

    Sprawa byłaby dużo mniej istotna, gdyby zaskarżona decyzja organu
    była podjęta po postępowaniu jawnym, przy zapoznaniu strony z
    dowodami i daniu jej możliwości wypowiedzenia się.
    Jeśli tego nie było, tam to powinno mieć to miejsce przynajmniej
    przed sądem, bo Konstytucja to obywatelowi gwarantuje.

    Gdzieś ty tu widzisz, żebym domagał się pięcioinstancyjnego
    jawnego i sprawiedliwego postępowania przed sądem?

    Gdyby postępowanie organu było jawne, gdyby nie ukrywano dowodów
    przed stroną, gdyby dano stronie możliwość wypowiedzenia się, to
    być może w takiej sytuacji rozpatrywanie spraw merytorycznych
    przed sądem nie byłoby aż tak bardzo potrzebne.

    Jeśli jednak organ ukrywa przed stroną dowody, podejmuje decyzję
    w sposób niejawny, nie dając szans obywatelowi do wypowiedzenia
    się, a sąd też tej sprawy obywatela nie chce rozpatrzyć w sposób
    jawny i sprawiedliwy, to jest to sprzeczne z art. 45 konstytucji,
    jako że jego sprawa nie została rozpatrzona w sposób jawny i
    sprawiedliwy zarówno przed organem administracji, jak i przed
    sądem właściwym do zaskarżenia decyzji tegoż organu.

    W ten sposób postają kuriozalne sytuacje, że w uzasadnieniu
    podaje się bzdury, które każde dziecko w podstawówce może
    sprawdzić, np. że habilitant nie miał ani jednej publikacji,
    podczas gdy bibliografii habilitanta jest wymieniona cała litania
    jego publikacji od góry do dołu i przez kilka stron.

    Wszystko to jest podejmowane w sposób niejawny, a sąd w sposób
    jawny się wypina przed ustaleniem czy uzasadnienie jest zgodne z
    rzeczywistością, czy nie.

    Jeśli więc nie znajdzie się jakiegoś kruczka formalnego, np. że
    na decyzji organu podpisał się student, zamiast profesora, to
    habilitant jest bez szans aby jego sprawę rozpatrzono w sposób
    jawny i sprawiedliwy przed sądem.

    Jest to ewidentnie sprzeczne z art. 45. Konstytucji.


    --
    J.A.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

  • 15.09.06 08:36 kam
  • 15.09.06 09:22 J.A.
  • 08.11.06 09:06 J.A.

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1