eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPrawo budowlane - godziny prac?!
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 77

  • 71. Data: 2010-08-05 04:24:47
    Temat: Re: Prawo budowlane - godziny prac?!
    Od: spp <s...@o...pl>

    W dniu 2010-08-04 23:59, Andrzej Lawa pisze:

    > Chociaż obecnie jest jakaś dziwna moda na domaganie się myślenia
    > "państwa" za obywateli - patrz przykład z powodzi. Pobudowali się,
    > gamonie, na terenach niedawno zalanych, a teraz "daj! daj!" i "dlaczego
    > urzędnicy pozwolili budować?".

    Otóż to. :)
    Zapominają że pozwolenie na budowę wydaje się na wniosek
    zainteresowanych i to właśnie sami poszkodowani _chcieli_ tam mieszkać. :)

    BTW - kto będzie winien jak zlikwidują wymóg uzyskiwania pozwolenia?

    --
    spp


  • 72. Data: 2010-08-05 05:52:52
    Temat: Re: Prawo budowlane - godziny prac?!
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    pmlb pisze:

    ...w sumie trudno zrozumieć ten bełkot...

    plmb: zacznij pisać starannie i poprawnie. Nie chce mi się czytać
    twojego bełkotu.


  • 73. Data: 2010-08-05 05:53:50
    Temat: Re: Prawo budowlane - godziny prac?!
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    spp pisze:

    > BTW - kto będzie winien jak zlikwidują wymóg uzyskiwania pozwolenia?

    Złe oko sąsiada? ;->



  • 74. Data: 2010-08-05 07:17:40
    Temat: Re: Prawo budowlane - godziny prac?!
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Thu, 5 Aug 2010, pmlb wrote:

    > Jest cos takiego jak wspozycie...

    ...społeczne. Jest.

    > Poszanowanie siebie na wzajem tez za ciezkie? Widac tak...

    Wiesz, jak to mawiają: "to zależy".
    Ja tam jak na razie na sąsiadów narzekać nie mogę.
    Ale w takim układzie *nie potrzebuję prawa* - owo "współżycie społeczne"
    układa się w oparciu o zdrowy rozsądek i wzajemne poszanowanie właśnie.
    Jakoś. Znaczy co najmniej akceptowalnie dla wszystkich.

    Problem się zaczyna, jak ktoś gorzej trafi.
    I *WTEDY* będzie potrzebne owo prawo.
    Rozmyte zapisy dadzą rozmyte wyniki, a tych akurat nikt nie potrzebuje.
    W razie konfliktu będą potrzebne *jasne* kryteria co wolno a czego nie!

    > Co przekalda sie na wszelakie dziedziny zycia w Polsce. Zobacz polskie
    > drogi... malo? Dzis na onet.pl jest art. o pladze nieplacenia za prace... czy
    > masz na to paragraf skoro nie ma umowy? Powiesz, sami sie ludzie godza, ale
    > czy to normalne, ze , komus sie nie placi za prace

    Nie jest, ale to zupełnie inna sprawa - że prawo w .pl bywa nieskuteczne.
    Bo akurat w przypadku który opisujesz prawo *jest* - właśnie ściśle
    uregulowane, nie pozostawiające pola manewru: umowa w której ktoś jest
    zobowiązny do "pracy pod kierownictwem" podlega pod KP i dalsze skutki
    już z tego wynikają. Wcale nie trzeba umowy pisemnej.

    > To wszystko wlasnie wynika z poszanowania siebie jak i innych.

    A *jak go nie ma* to potrzebne jest owo *prawo*.
    Dopiero wtedy.

    > W Polsce od ok
    > 15 lat goruje umowa - umowa jest swieta, bez umowy nawet odychac nie mozna...

    Przecież umowa ma miejsce "z mocy prawa", nie z faktu podpisania
    papierka.

    > A wladza traktuje spoleczenstwo jak stado baranow do golenia, co ciekawe te
    > barany chca byc golone, bo tak im napisopano w umowie...

    WŁADZA? No to w "umowie społecznej"? :P

    > Potem pisze o zwyklym poszanoawniu czlowieka i nic nie stoi na przeszkodzie
    > by firma budowalna pracowala cicho w niedziele,

    Nie, wmieszałeś to tego *PRAWO*.

    > to w odpowiedzi prawie kazdej
    > nazwano mnie ignorantem...

    A co mieli napisać?
    Przecież ktoś kto kupił mieszkanie kupił je od kogoś, kto robi je dla
    swojego "targetu". Jak "target" chce mieć możliwie tanio i możliwie
    szybko, to hałas jest skutkiem ubocznym.

    > To jest przerazajace! To prowadzi do
    > samodestrukcji polakow i panstwa polskiego.

    "państwo a firma budowlana, krótki przyczynek do prawa mieszkańców
    którzy wpakowali się w mieszkanie na budowie w trzech aktach" ;)
    Ustal ze sobą, czy piszesz o *dobrowolnym* ułożeniu sobie życia
    tak aby "mieć czas na wypoczynek" (tylko to wiąże się z układem
    kupujący->developer->firma budowlana, i to developerowi trzeba
    więcej zapłacić żeby mógł więcej wymagać od firmy i dłużej
    prowadzić budowę) czy o *przymusie prawnym*.

    A przymus prawny spowoduje koszty - ciekawe jaki procent klientów
    zdaje sobie sprawę z tego, że np. "konsumenckie prawa" odbijają
    się na cenie (płaconej również przez tych, którzy nie są nimi
    zainteresowani).

    pzdr, Gotfryd


  • 75. Data: 2010-08-05 10:55:55
    Temat: Re: Prawo budowlane - godziny prac?!
    Od: "Michal" <f...@h...com.pl>

    "Nonen omen", tępaku.
    >
    > A, nonen omen, to oni wprowadzając się na trwającą jeszcze inwestycję

    Jak już chcesz kogoś poprawiać, ubliżając mu przy tym, upewnij się, że nie
    skierujesz ostrza tej obelgi przeciwko sobie. NOMEN OMEN - powtórzyłeś błąd
    dwa razy, więc to chyba nie błąd palców.
    Michał


  • 76. Data: 2010-08-05 11:05:16
    Temat: Re: Prawo budowlane - godziny prac?!
    Od: "pmlb" <b...@d...pl>



    "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> wrote in message
    news:Pine.WNT.4.64.1008050903500.2916@quad...
    > On Thu, 5 Aug 2010, pmlb wrote:
    >
    >> Jest cos takiego jak wspozycie...
    >
    > ...społeczne. Jest.
    >
    >> Poszanowanie siebie na wzajem tez za ciezkie? Widac tak...
    >
    > Wiesz, jak to mawiają: "to zależy".
    > Ja tam jak na razie na sąsiadów narzekać nie mogę.
    > Ale w takim układzie *nie potrzebuję prawa* - owo "współżycie społeczne"
    > układa się w oparciu o zdrowy rozsądek i wzajemne poszanowanie właśnie.
    > Jakoś. Znaczy co najmniej akceptowalnie dla wszystkich.
    >
    > Problem się zaczyna, jak ktoś gorzej trafi.
    > I *WTEDY* będzie potrzebne owo prawo.
    > Rozmyte zapisy dadzą rozmyte wyniki, a tych akurat nikt nie potrzebuje.
    > W razie konfliktu będą potrzebne *jasne* kryteria co wolno a czego nie!

    Juz pisalem, w np. w UK nie ma konkretnego prawa dotyczacego halasu. Ale
    mimo to mozna zadzwonic do oficera przy gminie, ktory sprawe rozczygnie.
    Zreszta, takie sytuacje to wrecz zadkosci nie spotykane na co dzien, bo nie
    ma czegos takiego jak olew firmy budowlanej i praca po 17 czy w niedziele z
    uzyciem glosnego sprzetu. Ciekawe, ze mimo takich duzych roznic w kosztach
    pracy, cenach domow im to sie i tak oplaca...
    A w Poslce nie.

    >> Co przekalda sie na wszelakie dziedziny zycia w Polsce. Zobacz polskie
    >> drogi... malo? Dzis na onet.pl jest art. o pladze nieplacenia za prace...
    >> czy masz na to paragraf skoro nie ma umowy? Powiesz, sami sie ludzie
    >> godza, ale czy to normalne, ze , komus sie nie placi za prace
    >
    > Nie jest, ale to zupełnie inna sprawa - że prawo w .pl bywa nieskuteczne.
    > Bo akurat w przypadku który opisujesz prawo *jest* - właśnie ściśle
    > uregulowane, nie pozostawiające pola manewru: umowa w której ktoś jest
    > zobowiązny do "pracy pod kierownictwem" podlega pod KP i dalsze skutki
    > już z tego wynikają. Wcale nie trzeba umowy pisemnej.

    Ale tam nie bylo umow papierkowych, jedynie ustne. Jak dochodzi do
    konfrontacji to pracownicy zeznaja na korzysc pracodawcy - to jest normalne?
    W kraju III swiata pewnie tak.
    Przede wszystkim, powinno sie za to wziasc poprzez np. ustalenie zasilku dla
    bezrobotnego, placonego bezterminowo w wysokosci np. 900 lub 1000
    miesiecznie brutto - to sjkutecznie wyeliminuje takich pracodawcow z rynku.
    Ale Lewiatanowi czy innej tego typu organizacji sie to nie oplaci, bo
    skonczy sie wyzysk pracownikow, i trzeba bedzie im placic.

    >> To wszystko wlasnie wynika z poszanowania siebie jak i innych.
    >
    > A *jak go nie ma* to potrzebne jest owo *prawo*.
    > Dopiero wtedy.

    A nie lepij wprowadzac pewne standardy plus edukacja i taie sytuacje jak na
    poczatku watku sie juz nie zdarza -

    >> W Polsce od ok 15 lat goruje umowa - umowa jest swieta, bez umowy nawet
    >> odychac nie mozna...
    >
    > Przecież umowa ma miejsce "z mocy prawa", nie z faktu podpisania
    > papierka.

    Tylko, ze umowa jest OK, nie mowie, ze nie jest potrzebna ale - wazniejszy
    od umoy jest czlowiek!
    Wiesz ile umow w UK mam i mialem, ktore realizuje sie w 10% bo reszte
    ustalone mamy ustnie na zasadzie korzysci obu stron.

    >
    >> A wladza traktuje spoleczenstwo jak stado baranow do golenia, co ciekawe
    >> te barany chca byc golone, bo tak im napisopano w umowie...
    >
    > WŁADZA? No to w "umowie społecznej"? :P

    Wladza w Polsce nie dba o spoleczenstwo - pokaz choc jedna ustawe
    prospoleczna...?

    >
    >> Potem pisze o zwyklym poszanoawniu czlowieka i nic nie stoi na
    >> przeszkodzie by firma budowalna pracowala cicho w niedziele,
    >
    > Nie, wmieszałeś to tego *PRAWO*.
    >
    >> to w odpowiedzi prawie kazdej nazwano mnie ignorantem...
    >
    > A co mieli napisać?
    > Przecież ktoś kto kupił mieszkanie kupił je od kogoś, kto robi je dla
    > swojego "targetu". Jak "target" chce mieć możliwie tanio i możliwie
    > szybko, to hałas jest skutkiem ubocznym.

    Tylko nadal nie rozumiem, dlaczego nie mozna poszanowac mieszjkancow i nie
    uzywac glosnych maszyn w niedziele? Chec zysku jest tu wyzej postawiona niz
    ludzkie potrzeby.

    >
    >> To jest przerazajace! To prowadzi do samodestrukcji polakow i panstwa
    >> polskiego.
    >
    > "państwo a firma budowlana, krótki przyczynek do prawa mieszkańców
    > którzy wpakowali się w mieszkanie na budowie w trzech aktach" ;)
    > Ustal ze sobą, czy piszesz o *dobrowolnym* ułożeniu sobie życia
    > tak aby "mieć czas na wypoczynek" (tylko to wiąże się z układem
    > kupujący->developer->firma budowlana, i to developerowi trzeba
    > więcej zapłacić żeby mógł więcej wymagać od firmy i dłużej
    > prowadzić budowę) czy o *przymusie prawnym*.
    >
    > A przymus prawny spowoduje koszty - ciekawe jaki procent klientów
    > zdaje sobie sprawę z tego, że np. "konsumenckie prawa" odbijają
    > się na cenie (płaconej również przez tych, którzy nie są nimi
    > zainteresowani).

    Jeszcze raz podaje przyklad UK, dlaeczo tu sie tak oplaca i nikomu to nie
    przeszkadza?
    W UK generalnie maszyny milkna juz po 16 o niedzieli nawet nie wspomne.
    Jakos nie widze by to spowodowalo jakies podwyzki cen nieruchomosci
    zwlaszcz, ze cena nieruchomosci to tak naprawde tylko 3 czynniki
    (lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja) ludzie placa ciekie pieniadze za
    dom, miesce wypoczynku, czesto sa to zarobki 20-30 l;etnie... czy samo to
    nie powinno firmie budowalnej czy dewelopmerowi wskazac, ze nalezy sie temu
    klientowi odpowiedni szacunek?


  • 77. Data: 2010-08-05 11:13:03
    Temat: Re: Prawo budowlane - godziny prac?!
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Michal pisze:
    > "Nonen omen", tępaku.
    >>
    >> A, nonen omen, to oni wprowadzając się na trwającą jeszcze inwestycję
    >
    > Jak już chcesz kogoś poprawiać, ubliżając mu przy tym, upewnij się, że
    > nie skierujesz ostrza tej obelgi przeciwko sobie. NOMEN OMEN -
    > powtórzyłeś błąd dwa razy, więc to chyba nie błąd palców.

    M i N są obok siebie, a ja tu mam Samsunga NC10 (fajny, ale klawiaturka
    mała).

strony : 1 ... 7 . [ 8 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1