eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPowołanie na świadka w Sądzie policjanta-adres zawiadonienia
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 34

  • 31. Data: 2006-12-06 10:23:31
    Temat: Re: Gdzie Johnson?
    Od: Johnson <j...@n...pl>

    Herbi napisał(a):

    > Sprawa była prosta i dobrze udokumentowana.
    > Nie miałam zielonego pojęcia jak to wygląda,

    Jak się nie ma zielonego pojęcia jak dochodzi się roszczeń przed sądem
    pracy to jak można twierdzić że "sprawa była prosta i dobrze
    udokumentowana" ?


    > kupiłam kilka książek o prawie pracy, przygotowywałam się do rozprawy.
    > i miałam ciężkie zapalenie oskrzeli lub płuc (medyk nie powiedział mi
    > dokładnie, ale dał bardzo silny lek).

    I co mam pomyśleć o pani, która po przeczytaniu książek o prawie pracy
    dostaje zapalenia płuc lub oskrzeli?


    > W przededniu pierwszej rozprawy przed sądem pracy, wieczorem, 4 uzbrojonych
    > policjantów dokonało u mnie w domu przeszukania, pod pretekstem kradzieży
    > ćwiczeń, których byłam autorką (moja praca polegała na prowadzeniu kursów).
    > Zabrali mi komputer. Moja wina, że policję wpuściłam do domu.
    > Nie mieli nakazu z prokuratury.

    Nie muszą mieć. Art. 220 §3 kpk


    > Komendantowi policji wolno podpisać nakaz tylko w przypadkach
    > niezwłocznych,
    > i nie później niż 5 dni od zdarzenia.

    Bzdury. Art. 220 §3 kpk


    > Ja zaś nie byłam w firmie już od wielu miesięcy. Oni (pracodawca) napisali pismo do
    policji dokładnie 1 miesiąc i
    > 1 dzień przed pierwszą rozprawą.

    No i co z tego?


    > Następnego dnia byłam w sądzie, oczywiście były opóźnienia, odczekałam pod
    > salą bardzo zmęczona po nieprzespanej nocy, sędzina nie chciała wpuścić
    > moich rodziców na salę.

    Z tym niewpuszczeniem to źle sąd zrobił, no chyba że pani nam tu nie
    wspomniała że rodzice mieli być świadkami w sprawie, co jest
    prawdopodobne. A może to były czynności wyjaśniające, (posiedzenie),
    które zazwyczaj sie przeprowadza w sprawach z zakresu prawa pracy?


    > Nie znałam swoich praw, nie wiedziałam, że nie ma prawa ich nie wpuścić.

    To zależy, czy ma prawo ich nie wpuścić, czy nie ma takiego prawa.


    > Nie wiedziałam z której strony należy siąść (powód z prawej strony
    > sędziego,
    > czyli zwykle z lewej od drzwi).

    No i co z tego? Sąd nie powiedział i stałam na środku sali?


    > Oni nie przyszli.

    Jacy oni? Małe zielone ludziki? Pozwani? Policjanci?


    > Właściwie w ogóle nie wiedziałam co się na sali rozpraw dzieje,
    > ale właściwie nic się nie działo.

    Czy to zdanie ma jakiś sens?


    > Następna rozprawa za kilka miesięcy, znowu przygotowywanie się do rozprawy,
    > przyszli, sędzina tym razem przymuszająca do ugody, pod jej naciskiem
    > zgadzam się by dać im 2 tyg termin na propozycję ugody.

    Jak się używa słowa "przymusza" to wypadałoby to jakoś wyjaśnić. Sąd
    zapewne zastosował po prostu art. 223 §1 kpc.

    > Znowu się zgadzam i to znów mój błąd. Oni wysyłają obraźliwą dla mnie
    > propozycję ugody w możliwie najpóźniejszym terminie, termin następnej
    > rozprawy nie jest wyznaczony.

    Obraźliwa propozycja ugody ?? A cóż to takiego?


    > Pismo. Wyznaczenie terminu chyba znowu za kilkamiesięcy.
    > Znowu się przygotowywuję, oni nie przychodzą.

    Czyli pozwani.

    > Gdy na sali jest sędzina i ławnicy to znaczy, że w tym dniu może się coś
    > stać ważnego, gdy nie ma ławników praktycznie nic się nie dzieje, wtedy są
    > zwykle
    > tylko posiedzenia rozpoznawcze itp.

    No i pani nam wskazała że poprzednio nie było żadnych rozpraw, tylko
    czynności wyjaśniające (art. 468 kpc).


    > Mam już nową pracę, właśnie w tym okresie rozprawy wyznaczane są wyjątkowo
    > często nawet co kilka tygodni.

    A poprzedni narzekała że są za rzadko :)


    > Terminy wyznaczanych rozpraw są niezwykle złośliwe np. przeddzień wigili,
    > dzień matki itp. Mimo to uparcie przychodzę za każdym razem.

    Złośliwie? :)
    Po prostu sady pracują w wigilię (i jej przeddzień) i w dzień kobiet.



    > Oni nie stawiają się praktycznie na co drugiej rozprawie, sędzina zawsze
    > znajdzie powód by nie wydać wyroku, np. każe mi liczyć odsetki (to też jest
    > bezprawne i bezsensowne, powód nie ma obowiązku podania dokładnej kwoty
    > odsetek).

    To zależy jak jest sformułowane żądanie. Jak sie przypadkiem żąda
    kapitalizacji odsetek to trzeba wskazać konkretną kwotę (art. 187 §1 pkt
    1 kpc).


    > Kolejne posiedzenie, o jest pełnomocnik, na sali okazuje się, że bez
    > pełnomocnictwa. Sędzina uznaje ich obecność, drwi z błędu ortograficznego w moim
    piśmie,
    > sprawa nie posuwa się ani o milimetr.

    Art. 97 kpc. A błędy były? To czemu od razu drwi?

    > Sędziowie zmieniają się jak ulęgałki, teraz jest chyba 6 sędzia.

    No i?


    > Zmienia się sąd budynek i numer sprawy, giną poszczególne strony akt, inne
    > kartki fruwają dosłownie w różnych pomieszczeniach budynku (w sądzie
    > okręgowym i rejonowym).

    Trudno żeby w sądzie okręgowym był ten sam numer co w sądzie rejonowym,
    a i różny budynek jest też jest chyba zrozumiały. A w te fruwające to po
    prostu urojenia.


    > W końcu przydzielają mi pełnomocnika z urzędu.
    > Pierwszy pisze pisma sprzeczne już z pozwem (wiem, że akta są grube, wtedy
    > 2- tomowe, a on leniwy, ale pozew mógł przeczytać), piszę o zmianę
    > pełnomocnika, drugi pełnomocnik oryginał nadania listu poleconego daje stronie
    > przeciwnej, na oczach sądu i moich.

    No i? Jakie uwagi do sądu pracy?

    > Tego dnia zachowanie sędziny jest niezwykle bezczelne w stosunku do mnie. Ciągle mi
    przerywa, mimo, że sama mnie pyta, a ja mówię
    > na temat, nikomu nie ubliżając, nie używam brzydkich słów . By pokazać swoją
    > władzę zaczyna długi monolog, po kilku minutach zdania powtarzają się
    > patrzę na zegarek, jej wypowiedź trwa jeszcze 3 minuty.

    No, przy tym nie byłem. Ale wygląda mi to na czysty subiektywizm. Nadto
    liczba pełnomocników świadczy też o charakterze mocodawczyni.


    > Wypowiadam pełnomocnikowi pełnomocnictwo, sąd przydziela mi trzeciego,
    > trzeci jeszcze przed pierwszą rozprawą wypowiada mi pełnomocnictwo. Przydzielają
    > mi kolejnego.
    > Kolejny działa na moją szkodę, wykreśla nawet roszczenia, które uznali
    > poprzedni pełnomocnicy i nawet strona przeciwna (np. ekwiwalent za dzień
    > urlopu).

    Liczba pełnomocników świadczy o charakterze mocodawczyni. Rozumiem, że
    1-2 mogło być bee, ale 4-ch?


    > Piszę skargę na niego do sądu. Sąd odbiera mi pełnomocnika.
    > Odwołuję się, pismo zostawiam w biurze podawczym (mam potwierdzenie
    > przyjęcia).
    > Sąd każe mi zapłacić 30 zł, znowu całkowicie bezprawnie.

    Art. 35 ust. 1 ustawy z dnia 28 lipca 2005 roku o kosztach sądowych w
    sprawach cywilnych.


    >
    > CO jeszcze? Teoretycznie jak sąd nie sprzeciwi się wnioskowi, znaczy, że
    > przyjął. W praktyce, nic to nie znaczy.

    A teoria to chyba powstała w głowie tej pani.


    > Sąd ma prawo, sąd nie wykonuje własnych postanowień, jemu wolno.

    Niekiedy wolno. Np. 240 kpc i inne.

    >
    > ...to tylko kilka skojarzeń na słowo sąd, pisanych z pamięci.
    > Obecnie nie ma wyznaczonego terminu kolejnej rozprawy, a sprawa trwa od
    > lutego 2001.

    Sprawa o 1 wynagrodzenie trwająca przez 5 lat ? Pisałem już kiedyś coś o
    pieniaczach i ich związku z czasem trwania procesu.


    > Nie wiem czy mam pełnomocnika i jakiego.

    A kto wyżej napisał że "odebrano mi pełnomocnika".


    > Moje odwołanie na pewno jeszcze nie trafiło do sądu okręgowego, mimo , że
    > powinno tam trafić kilka miesięcy temu.

    Odwołanie od czego? To w końca ta sprawa trwa czy sie skończyła?


    > Koszty sprawy (dojazdy, ksero, polecone...) są większe od pierwotnego
    > roszczenia.

    To się nazywa zatietrzeźwienie pieniacza.

    >
    >
    > Czy powiesz że to normalne postępowanie ????????????????????????

    Powiem, że umiem napisać lepszą i bardziej wiarygodną historyjkę.

    --
    @ Johnson

    --- za treść postu nie odpowiadam
    "Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy."


  • 32. Data: 2006-12-06 10:27:43
    Temat: Re: Gdzie Johnson?
    Od: Johnson <j...@n...pl>

    Olgierd napisał(a):

    > Uzasadnienie można napisać w jeden dzień ale... widziałeś coś takiego?

    Oczywiście. Słyszałem też o osobach które pisały 30 uzasadnień dziennie.
    Np. w sprawach o tzw. "203 zł" za pomocą korespondencji seryjnej Worda`a.

    >
    > Pewnie w sądach było wówczas mniej spraw, pomijam kwestię ówczesnej
    > "praworządności".


    Pewnie ze spraw był mniej. Nie było nawet 10% tego co teraz.

    >
    >>>> A czemu uważasz, ze projektu wyroku nie można sporządzić przed rozprawą?
    >>> Bo 316 par. 1 kpc.
    >> Projekt nie narusza tego przepisu, bo to tylko projekt.
    >
    > No tak, ale IMHO w momencie kiedy projekt przestaje być projektem -
    > narusza.

    Według mnie nie.

    >
    > Owszem, może i błędnie. Jestem zatem zdania, że sąd nie powinien
    > niczego projektować przed ostatnią rozprawą. Sędziowie mogą mieć
    > pogląd na sprawę ale przelewać go na papier przed zakończeniem sprawy
    > nie powinni.
    >

    Ale dlaczego? Mogą sobie myśleć, byle nie spisywali? :)


    --
    @ Johnson

    --- za treść postu nie odpowiadam
    "Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy."


  • 33. Data: 2006-12-06 11:36:21
    Temat: Re: Gdzie Johnson?
    Od: Olgierd <n...@n...spam.no.problem>

    Dnia Wed, 06 Dec 2006 11:27:43 +0100, Johnson napisał(a):

    >> Uzasadnienie można napisać w jeden dzień ale... widziałeś coś takiego?
    >
    > Oczywiście. Słyszałem też o osobach które pisały 30 uzasadnień dziennie.
    > Np. w sprawach o tzw. "203 zł" za pomocą korespondencji seryjnej Worda`a.

    Widziałem takie uzasadnienia. A później stertę postanowień o
    sprostowaniu ;-)
    BTW ta sprawa nie dotyczyła Lex 203.

    >>>>> A czemu uważasz, ze projektu wyroku nie można sporządzić przed rozprawą?

    >>>> Bo 316 par. 1 kpc.

    >>> Projekt nie narusza tego przepisu, bo to tylko projekt.

    >> No tak, ale IMHO w momencie kiedy projekt przestaje być projektem -
    >> narusza.
    >
    > Według mnie nie.

    No i popatrz: Sąd II instancji nawet tym problemem się nie zajął.
    Przynajmniej ustne motywy pomijały tę rzecz.

    >> Owszem, może i błędnie. Jestem zatem zdania, że sąd nie powinien
    >> niczego projektować przed ostatnią rozprawą. Sędziowie mogą mieć
    >> pogląd na sprawę ale przelewać go na papier przed zakończeniem sprawy
    >> nie powinni.
    >>
    > Ale dlaczego? Mogą sobie myśleć, byle nie spisywali? :)

    W zasadzie tak. Kpc mówi o czynnościach, przez które rozumie się
    zapisany i podpisany papierek, nie zaś myśli sędziów.

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    http://olgierd.bblog.pl


  • 34. Data: 2006-12-11 06:35:16
    Temat: Re: Gdzie Johnson?
    Od: Johnson <j...@n...pl>


    A propos projektów orzeczeń i uzasadnień:

    http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_061211/p
    rawo/prawo_a_7.html

    --
    @ Johnson

    --- za treść postu nie odpowiadam
    "Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy."

strony : 1 ... 3 . [ 4 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1