-
1. Data: 2002-05-07 07:24:16
Temat: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: "Piotr K." <r...@d...hoga.and-this-too.pl>
W czasie długiego weekendu wybrałem sie z rodziną na wycieczkę w góry.
Poniewaz mam małe dzieci wybralem spacerowa trasę na niewielką górkę
(Magurka Wilkowicka k. Bielska-Białej), ze schroniskiem. Obok schroniska
znajduje się wybieg dla kilku koni, ogrodzony drewnianym parkanem, to znaczy
poziomymi belkami ułozonymi na słupkach . W pogodny dzień na łące obok
parkanu wygrzewają się na słońcu setki ludzi. Wielu z nich podchodzi do
parkanu, siada na nim, głaszcze konie, daje im cukier. Zachęcony widokiem
dzieci głaszczących konia moj 6-cio letni syn także podszedł do parkanu,
usiadł na nim i chciał pogłaskac konia. Niestety ten, który się do niego
zblizył nie dał się pogłaskać, za to ugryzł go w udo.
W schronisku dowiedzielismy się, ze to nie pierwszy tego typu przypadek ale
oni nic do tego nie mają, konie sa prywatne.
Udaliśmy się do właściciela, ktory zachował się dość nerwowo - stwierdził że
tylko idioci zblizają się do cudzych koni na prywatnym terenie i że mamy się
natychmiast wynosić bo tu jest jego prywatny dom. A my chcieliśmy tylko wody
utlenionej i ostrzec cymbała, że jego konie sa niebezpieczne i nie powinno
się ich tak wypuszczać albo przynajmniej postawić jakąś tabliczkę
ostrzegawczą.
No właśnie. Czy wszystko z jego strony było w porządku (pomijam ocene
etyczna)? Czy jeśli konie mogą swobodnie wystawiac glowy poza parkan,
zarówno pomiędzy belkami jak i ponad nimi, już poza teren prywatny i w
dodatku jest tam co najmniej jeden koń gryzący ludzi to czy taki parkan jest
wystarczający? Jedna pozioma belka na wysokosci 150 cm, druga na wys. 70 cm?
A gdyby ktorys z koni przeskoczył ten parkan? Bez trudu zrobi to kazdy z
nich. Dodatkowo nie każdy koń gryzie a jeśli już tak robi, to właściciel
doskonale o tym wie.
Jesli takie zdarzenie mialo miejsce nie pierwszy raz (nie mam dowodów) to
czy mozna właściciela zmusić aby zastosował jakies zabezpieczenia? Lepszy
plot lub przynajmnije tabliczkę? Nie chodzi mi o odszkodowanie, uznaję iż
mogłem syna powstrzymać, choć ten sam "numer" rok wczesniej, w grupie innych
dzieci, w tym samym miejscu, przeszedł bez zadnych incydentow. Chodzi jednak
o to, by zapobiec takim zdarzeniom w przyszłości.
PiK
-
2. Data: 2002-05-07 08:27:27
Temat: Re: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: "Kaizen" <x...@c...sz>
Użytkownik "Piotr K." <r...@d...hoga.and-this-too.pl> napisał w
wiadomości news:ab7vf2$p5d$1@nova.kki.krakow.pl...
> Zachęcony widokiem
> dzieci głaszczących konia moj 6-cio letni syn także podszedł do parkanu,
> usiadł na nim i chciał pogłaskac konia. Niestety ten, który się do niego
> zblizył nie dał się pogłaskać, za to ugryzł go w udo.
Polska to dziwna kraj. Człowiek pcha się na czyjś prywatny teren z zamiarem
poużywania sobie jego własności i jeszcze ma pretensje, jak nie uda mu się.
> natychmiast wynosić bo tu jest jego prywatny dom. A my chcieliśmy tylko
wody
> utlenionej i ostrzec cymbała, że jego konie sa niebezpieczne i nie powinno
> się ich tak wypuszczać albo przynajmniej postawić jakąś tabliczkę
> ostrzegawczą.
Przecież teren był ogrodzony. Gdyby konie były tylko przywiązane do jakiegoś
pala, to też nie byłoby różnicy. Tak czy inaczej nie należy wchodzić na
czyjś prywatny teren bez jego zgody.
> No właśnie. Czy wszystko z jego strony było w porządku (pomijam ocene
> etyczna)? Czy jeśli konie mogą swobodnie wystawiac glowy poza parkan,
> zarówno pomiędzy belkami jak i ponad nimi, już poza teren prywatny i w
> dodatku jest tam co najmniej jeden koń gryzący ludzi to czy taki parkan
jest
> wystarczający?
Przecież to Twój syn wlazł na czyjś prywatny parkan. Czy nie powinien mieć
koszulki z napisem "nie uznaję własności prywatnej"? A w sumie to Ty, bo
spełniałeś nad nim opiekę.
> A gdyby ktorys z koni przeskoczył ten parkan? Bez trudu zrobi to kazdy z
> nich.
Ale tego nie zrobił. Gdyby to zrobił i wyrządził jakieś szkody, to
właściciel nie dopełniłby swoich obowiązków. Ale w tej sytuacji trudno o coś
obwiniać właściciela.
> Dodatkowo nie każdy koń gryzie a jeśli już tak robi, to właściciel
> doskonale o tym wie.
I słusznie. Każdy zwierz powinien strzec właśności swego pana ;)
> Jesli takie zdarzenie mialo miejsce nie pierwszy raz (nie mam dowodów) to
> czy mozna właściciela zmusić aby zastosował jakies zabezpieczenia? Lepszy
> plot lub przynajmnije tabliczkę?
A może to schronisko powinno odgrodzić niebezpieczne zwierzęta siatką od
koni?
> dzieci, w tym samym miejscu, przeszedł bez zadnych incydentow. Chodzi
jednak
> o to, by zapobiec takim zdarzeniom w przyszłości.
Wystarczy szanować własność prywatną.
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775
e-mail Rot13 coded
-
3. Data: 2002-05-07 09:28:26
Temat: Re: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: "Piotr K." <r...@d...hoga.and-this-too.pl>
"Kaizen" <x...@c...sz> wrote in message
news:ab832g$h6d$1@news.tpi.pl...
> Polska to dziwna kraj. Człowiek pcha się na czyjś prywatny teren z
zamiarem
> poużywania sobie jego własności i jeszcze ma pretensje, jak nie uda mu
się.
a ja nie o to mam pretensję
> Przecież teren był ogrodzony.
i właśnie o jakość tego ogrodzenia się rozchodzi
> Gdyby konie były tylko przywiązane do jakiegoś
> pala, to też nie byłoby różnicy. Tak czy inaczej nie należy wchodzić na
> czyjś prywatny teren bez jego zgody.
oczywiscie
> Przecież to Twój syn wlazł na czyjś prywatny parkan. Czy nie powinien mieć
> koszulki z napisem "nie uznaję własności prywatnej"? A w sumie to Ty, bo
> spełniałeś nad nim opiekę.
wiem, dlatego napisałem, ze nie chodzi mi o spieranie się z właścicielem
odszkodowanie tylko o uniknięcie szkody polegającej na tym, ze koń sięgnie
poza ogrodzenie (bo tak robi czesto obwąchując ludzi, siegając do kieszeni i
żebrząc o cukier) i ugryzie - tam podchodzi wiele dzieci a jak jest ciasno
ludzie układają koce choćby o metr od parkanu. Oczywiście mozna skwitowac ze
wszyscy sa durniami i sami się pchają gdzie nie trzeba. Mozna tez podjąć
kroki, by uniknąć nieszczęścia. Może wystarczyłaby tabliczka "nie zbliżac
się do koni, zwierzęta niebezpieczne".
> > A gdyby ktorys z koni przeskoczył ten parkan? Bez trudu zrobi to kazdy z
> > nich.
>
> Ale tego nie zrobił. Gdyby to zrobił i wyrządził jakieś szkody, to
> właściciel nie dopełniłby swoich obowiązków. Ale w tej sytuacji trudno o
coś
> obwiniać właściciela.
I w końcu odpowiedziałes mi na pytanie - jak rozumiem gdy kon ugryzie kogoś
stojacego przy parkanie a nie siedzacego na nim to juz byłoby o co go
obwiniać. A ja mam podstawy sadzić, ze takie zdarzenia mialy już miejsce i
chcialbym wiedzieć, czy można zmusic własciciela, ktory ma to w nosie, żeby
podjął jakies kroki aby się tak nie stało ponownie.
> I słusznie. Każdy zwierz powinien strzec właśności swego pana ;)
pod warunkiem, ze ma wyznaczone granice tej własności i ich nie przekracza.
> A może to schronisko powinno odgrodzić niebezpieczne zwierzęta siatką od
> koni?
Rozumiem, ze chodzi ci o turystow. Być może powinno, jeśli tam jest
niebezpiecznie. Problem w tym ze nie musi i pewnie nie zrobi - to jest
zapewne teren Lasów Państwowych a nie schroniska. Ale ja pytam o to czy
własciciel musi, czy nie.
> Wystarczy szanować własność prywatną.
Rozumiem i nie szukam swego. Wiem ze nie dopilnowałem syna. Pytam jednak,
czy właściciel niebezpiecznego zwierzęcia (choćby psa) może je puścić
samopas stwierdzając "swoje zna, dalej nie pójdzie", czy tez musi
zabezpieczyc teren tak, zeby nie poszło niezależnie od tego jakie by się nie
wydawało mądre. Inaczej mówiąc, czy tabliczki "uwaga zły pies" to tylko
zwyczaj, czy też wynika to z formalnej konieczności ostrzegania przed
niebezpieczeństwem.
PiK
-
4. Data: 2002-05-07 10:22:48
Temat: Re: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: "HaNkA ReDhUnTeR" <h...@i...pl>
Użytkownik "Kaizen" <x...@c...sz> napisał w wiadomości
>Człowiek pcha się na czyjś prywatny teren (...)
Witam,
Mam pytanko niejako poboczne ale skojarzylo mi sie z tą dyskusja na temat
niebezpiecznych zwierząt i odpowiedzialnosci wlascicieli. Okolo 2 lata temu
byla glosna sprawa - dzieciak szedł do kolegi po zeszyt i postanowil sobie
skrócic drogę przechodzac przez podwórko sąsiada pilnowane przez
rottweilera. Sforsowal plot i zostal zaatakowany przez psa i zagryziony. Czy
ktos wie jak się to skonczylo? Wlasciciel psa wg mnie dopelnil norm
bezpieczenstwa bo pies byl zabezpieczony za siatką, chlopak sam naruszyl
teren prywatny. Czy wlasciciel poniosl jakies konsekwencje? Co z psem?
HaNkA
-
5. Data: 2002-05-07 10:32:28
Temat: Re: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: "blad" <b...@W...pl>
Użytkownik "HaNkA ReDhUnTeR
> >Człowiek pcha się na czyjś prywatny teren (...)
> skrócic drogę przechodzac przez podwórko sąsiada pilnowane przez
> rottweilera. Sforsowal plot i zostal zaatakowany przez psa i zagryziony.
u nas prywatna wlasnosc nie jest chroniona i jak w swoim domu nakryje zlodzieja
to moge go chyba tylko grzecznie poprosic zeby sie polozyl i zaczekal na
policje -jak bym go tknal to mnie by potem oskarzali a nie zlodzieja.
Nie wiem dlaczego nasi prawnicy nie zrobia z tym porzadku - moze dlatego zeby im
pracy nie zabrakło ;-)
*** blad ***
-
6. Data: 2002-05-07 10:43:06
Temat: Re: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: <d...@p...onet.pl>
> Rozumiem i nie szukam swego. Wiem ze nie dopilnowałem syna. Pytam jednak,
> wydawało mądre. Inaczej mówiąc, czy tabliczki "uwaga zły pies" to tylko
> zwyczaj, czy też wynika to z formalnej konieczności ostrzegania przed
> niebezpieczeństwem.
Wczuj się w sytuację właściciela konia. On zabezpieczył konia, bo ogrodził
teren, w sposób skouteczny - bo koń nie ucieka.
A czy ty zawiesiłeś tabliczkę??? Tak, aby i koń się wystraszył oznakowanego
dziecka...
Koń, tak jakby, był u siebie i przecież był widoczny ...
Pozdr.
DK
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
7. Data: 2002-05-07 10:45:55
Temat: Re: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: "HaNkA ReDhUnTeR" <h...@i...pl>
Użytkownik "blad" <b...@W...pl> napisał w wiadomości
>Nie wiem dlaczego nasi prawnicy nie zrobia z tym porzadku
Nalezałoby to jednak wywazyc. Na Discovery Channel w programie Justice Files
opisywano, moim zdaniem, kuriozalny przypadek. Pewien mezczyzna mial wziętą
w leasing cięzarówke ale zalegal z paroma miesiecznymi ratami za nią. W
zwiazku z tym w jego domu zjawil sie komornik z zamiarem zajęcia cięzarowki
i zostal zastrzelony przez wlasciciela. Sprawca zostal uniewinniony
poniewaz.. bronil swojej wlasnosci. Nie wazne bylo ze ofiara wykonywala
swoje obowiazki i poniekad byla uprawniona do zaboru spornej wlasnosci.
Chyba nie chcialabym dozyc takich sytuacji w Polsce.
HaNkA
-
8. Data: 2002-05-07 10:59:33
Temat: Re: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: "Kaizen" <x...@c...sz>
Użytkownik "HaNkA ReDhUnTeR" <h...@i...pl> napisał w
wiadomości news:ab8bc4$mpq$1@news.tpi.pl...
> Chyba nie chcialabym dozyc takich sytuacji w Polsce.
A ja bym chyba chciał. Skoro nie miał tytułu egzekucyjnego (gdyby miał, to
nie uzyskawszy zaproszenia powinien wrócić z policją), to wara mu od
czyjegoś ogródka. Nakaz prokuratora, wyrok sądu, policja w uzasadnionych
przypadkach - OK. Ale urzędnika (jak też każdej innej osoby) powinienem mieć
prawo nie wpuścić.
U nas za to przyszedłby nie komornik, a firma windykacyjna mówiąca po
ukraińsku, obiliby Ci co nieco, a jakby któryś w czasie kopania wybił sobie
palec, to jeszcze Cię by pozwali o utrudnianie czynności, czynny opór itp.
To nic, że zapłaciłeś te raty, tylko księgowa się pomyliła. To nic, że byłeś
u siebie.
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775
e-mail Rot13 coded
-
9. Data: 2002-05-07 11:25:23
Temat: Re: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: "Piotr K." <r...@d...hoga.and-this-too.pl>
<d...@p...onet.pl> wrote in message
news:56fe.00000c97.3cd7afba@newsgate.onet.pl...
> A czy ty zawiesiłeś tabliczkę??? Tak, aby i koń się wystraszył
oznakowanego
> dziecka...
> Koń, tak jakby, był u siebie i przecież był widoczny ...
Czyzbym wciąż nie wyrażał się jasno? Jak mam napisac jaśniej?
Nie chodzi mi o przypadek MOJEGO dziecka.
Pytam, czy właściciel niebezpiecznego zwierzęcia ma obowiązek odgrodzić je
od ludzi POZA swoim terenem czy tez wystarczy, że uzna iż zwierzę z terenu
nie wyjdzie i ogrodzenie nie jest potrzebne - a o ewentualnych szkodach
pogadamy jak się okaże, ze się jednak pomylił.
> Wczuj się w sytuację właściciela konia. On zabezpieczył konia, bo ogrodził
> teren, w sposób skouteczny - bo koń nie ucieka.
Uważam, że nie odgrodził terenu w sposób skuteczny. Nie chodzi mi o
mozliwość ucieczki konia. Chodzi mi o to, ze koń sięga zębami ludzi. Nie że
ewentualnie _może_ sięgnąć, tylko że sięga. POZA terenem prywatnym. Z
wypowiedzi wnioskuję jednak, ze wszyscy uważają, że może tak być i wszystko
jest w porządku. OK. Może jutro ktoś wykroi niewielką dziurę w drzwiach.
Tyle żeby pies nie wyszedł, za to dotkliwie ugryzł na klatce schodowej
niemiłego sąsiada w kostkę.
PiK
-
10. Data: 2002-05-07 11:48:11
Temat: Re: Odpowiedzialność właściciela konia
Od: "HaNkA ReDhUnTeR" <h...@i...pl>
Użytkownik "Piotr K." <r...@d...hoga.and-this-too.pl> napisał w
wiadomości
>niebezpiecznego zwierzęcia ma obowiązek odgrodzić je
od ludzi POZA swoim terenem czy tez wystarczy, że uzna iż zwierzę z terenu
nie wyjdzie i ogrodzenie nie jest potrzebne
Cha cha. Co znaczy "zalozy ze zwierzę nie wyjdzie"? Jako wlascicielka
niebezpiecznego zwierzęcia ( rottweiler) twierdze ze zaden wlasciciel przy
zdrowych zmyslach nie zalozy ze zwierze nie przekroczy jakies tam UMOWNEJ
bariery. Wyobrazasz sobie ze powiem np mojemu rottowi: "kochanie wolno ci
isc tylko do tego drzewa"?:-)) Oczywiscie ze wlasciciel powinnien odgrodzic
zwierzę ale od przechodzacych ludzi tez nalezy wymagac odrobinke jesli nie
zdrowego rozsadku to wyobrazni.
>Chodzi mi o to, ze koń sięga zębami ludzi.
Uwazasz wiec ze powinien ustawic plot pol metra wyzszy od konia? hmm. kon
stojacy kopytami przy ogrodzeniu siegnie zebami najwyzej jakies pol metra za
nie. Czy naprawde wszyscy musza przechodzic ocierajac sie o to ogrodzenie?
Stoi ono kolo wąskiej drózki nad przepascia?? Kon to duze zwierze i
odruchowo wypadaloby sie trzymac od niego na bezpieczną odleglosc zwlaszcza
jak sie zwierzęcia nie zna. Wydaje mi sie ze tu raczej zachodzi sytuacja gdy
mieszczuchy, ktore wyrwaly na lono natury postanawiaja pobratac sie z nia na
zasadzie "Jaki ladny konik, poglaskam go". Umieszczenie tabliczek z napisem
"nie karmic konia, czy nie podchodzic do konia" zaowocowaloby zapewne
zmiejszeniem chętnych do bliskiego kontaku ze zwierzeciem ale nie
wyeliminowaloby ich zupelnie. Kolejna sprawa to miejsce postawienia takiej
tabliczki. Ja proponowalabym taka wielka tasme ciagnaca sie przez cale
ogrodzenie - w koncu nie wiadomo gdzie komus przyjdzie ochota zbratac sie z
konikiem. :PP Moim zdaniem zadne zakazy i srodki prewencyjne nie pomoga w
starciu z lekkomyslnoscią, brakiem wyobrazni czy wrecz glupotą ludzi.
HaNkA