We wrzesniu wjechalem na fotoradar, umieszczony wg. mnie nieuczciwie przy
samej tablicy koniec obszaru zabudowanego (gdy ludzie widza ze juz pusto i
przyspieszaja, ale mniejsza z tym).. przekroczylem o 17km/h, mieszkam w
innym miejscu niz miejsce popelnienia wykroczenia wiec zawiadomienie o
koniecznosci zgloszenia sie na policje po mandat przyszlo do mnie oczywiscie
po miesiacu (mozliwe ze rowniez przy wymiane skrzynek przez poczte, nie
wiem).. Pan na policji powiedzial mi ze to sie zdaza bardzo czesto, ale mam
spisac oswiadczenie ze przyznaje sie do winy itp a sprawa w sadzie grodzkim
to bedzie tylko formalnosci, bo mojej winy w tym nie ma i nie ma sie czym
martwic .. W miedzyczasie sie przeprowadzilem, przemeldowalem, wczesniej
podoalem im juz nowy adres jako adres do korespondencji. Mniej wiecej po pol
roku od daty wykroczenia odbyla sie rozprawa w sadzie grodzkim, nie bylem na
niej wzywany obowiazkowo, dostalem tylko zawiadomienie (na nowy adres), nie
pojechalem (bo to daleko) po 2 tyg przyszedl wyrok, 50zl i zwolnienie z
kosztow sadowych, czyli tyle ile dostalbym mandatu (sa jeszcze porzadni
ludzie).. no i tu mam problem, to bylo prawue miesiac temu a ja ciagle nie
wiem komu mam ta sume zaplacic, policjant powiedzial mi ze mandat przyjdzie,
czekam, czekam i nic. Chce go juz zaplacic ale nie wiem komu ?? Pomocy !!!!