-
501. Data: 2008-07-06 07:40:40
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Marian <m...@a...pl>
Szerszen wrote:
> Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
> wiadomości news:krd5k5-7nj.ln1@ncc1701.lechistan.com...
>
>
>> Ale tam nie ma nic o wodzie sodowej ani aparatach fotograficznych.
>
> o otwartych napojach juz mowiono, a o aparatach, ajk pisalem wolna wola
> organizatora, w zanych przepisach tez nie znajdziesz nakazu wpuszczania z
> aparatami na koncert
...w sumie nie ma nakazu wpuszczania w ubraniu, a wszyscy wchodza.
-
502. Data: 2008-07-06 07:43:04
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Marian <m...@a...pl>
Olgierd wrote:
> Dnia Sun, 06 Jul 2008 00:54:59 +0100, swen napisał(a):
>
>>> Jak widzisz, sa tutaj osoby ktore bez totalnej kontroli czuja sie
>>> nieszczdesliwe...
>>>
>> najgorsze jest dla mnie to, ze jak sprzeciwisz sie kontroli - to
>> powiedza, ze masz cos na sumieniu... ot takie nowe pokolenie niewolnikow
>> z wyboru.
>
> Najgorsze, jeśli ktoś nie rozróżnia 'kontroli' od możliwości takiego
> ukształtowania umowy, żeby bilet nie obejmował np. fotografowania.
No najgorsze jest to, ze moznaby. Biorac do tego, ze moznaby
fotografowac za dodatkowa oplata (pomijajac akredytacje dla zawodowych
fotoreporterow) - i to wszystko by mozna zamknac w jednym regulaminie i
2 rodzajach biletów. I juz sam klient by ocenil, czy chce doplacic 50%
za mozliwosc robienia fotek do albumu.
Ale nie - PRAWO MUSI byc po stronie oprganizatora. Dzieki ograniczenim
taki organizator czuje si ejak bog, bo rzadzi i dzieli.
-
503. Data: 2008-07-06 07:43:25
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Olgierd <n...@r...org>
Dnia Sun, 06 Jul 2008 01:29:16 +0200, Marian napisał(a):
>>> Nie ma takiej mozliwosci przy kupnie biletów.
>>
>> To się nazywa akredytacja prasowa.
>> Często dają to za darmo.
>
> Jeszcze czesciej trzeba za to zaplacic - np. 350 zlotych na Jewish
> Festival. Przy czym trzeba zlozyc oficjalne pismo, w ktorym znjduja sie
> obowiazkowe pozucje "nazwa firmy i nip". Czyli to dla firm. Osoba
> prywaqtna nie dostanie akredytacji.
No i popatrz, wyjaśniło się dlaczego jest taki cyrk ;-)
Nawiasem mówiąc spróbuj się przekonać, czy odmówią Ci akredytacji tylko
dlatego, że będziesz próbował ją uzyskać na siebie samego (BTW NIP-em
chyba dysponujesz?)
> > Cóż, taka
>> polityka -- organizator ma do tego prawo. Jeśli uważasz, że nie ma, to
>> może dojdziemy zaraz do wniosku, że brać pieniędzy za koncert też nie
>> powinien? W końcu każdy może śpiewać trochę lepiej lub trochę gorzej.
>
> Coz, ja widze, ze zorganizowanie koncertu to koszt. Wiecd nie widze nic
> zdroznego, ze za to sie placi. Ktos zawsze zaplaci - sponsor albo
> sprzedadza bilety. Za praqce n alezy sie placa.
No popatrz jaka zgodność. I teraz się przestań dziwić, że organizator
chce zmaksymalizować ten zysk.
--
pozdrawiam serdecznie, Olgierd
czytej Lege Artis ==> http://olgierd.bblog.pl/ <==
-
504. Data: 2008-07-06 07:48:14
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Olgierd <n...@r...org>
Dnia Sun, 06 Jul 2008 01:32:31 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>> ale jest źródłem praw i obowiązków stron umowy.
>
> Powiedzmy - wzajemnych zobowiązań. Które są dodatkowo przez prawo
> regulowane.
No brawo, a na zobowiązania składają się prawa i obowiązki.
>>> Najwyżej umową, ale wtedy można polemizować, czy taki zapis w umowie
>>> jest ważny.
>>
>> No to polemizuj. Ale dopóki nie zapolemizujesz to umowa wiąże w takiej
>> treści, w jakiej została zawarta.
>
> Nawet, jeśli jej zapisy są sprzeczne z przepisami, hmm?
Nawet w przypadku bezwzględnej nieważności musi przyjść jakiś organ i to
stwierdzić. Inaczej robi się samowolka. Albo przekonasz drugą stronę, że
się myli, albo pozostaje Ci droga sądowa.
--
pozdrawiam serdecznie, Olgierd
czytej Lege Artis ==> http://olgierd.bblog.pl/ <==
-
505. Data: 2008-07-06 07:49:59
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Olgierd <n...@r...org>
Dnia Sun, 06 Jul 2008 01:48:35 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Nie do końca. Ja bym się nie zgodził z tezą, że regulamin porządkowy
> jakiegoś koncertu stanowi integralną część umowy pomiędzy widzem a
> organizatorem.
(...)
> Najwyżej można próbować mówić o umowie, ale to też jest naciągane, jak
> "pomroczność jasna".
Naprawdę, godzi się sięgnąć po kodeks cywilny. Trolowaniem świata nie
zmienisz.
--
pozdrawiam serdecznie, Olgierd
czytej Lege Artis ==> http://olgierd.bblog.pl/ <==
-
506. Data: 2008-07-06 08:06:52
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Olgierd <n...@r...org>
Dnia Sun, 06 Jul 2008 09:43:04 +0200, Marian napisał(a):
>> Najgorsze, jeśli ktoś nie rozróżnia 'kontroli' od możliwości takiego
>> ukształtowania umowy, żeby bilet nie obejmował np. fotografowania.
>
> No najgorsze jest to, ze moznaby. Biorac do tego, ze moznaby
> fotografowac za dodatkowa oplata (pomijajac akredytacje dla zawodowych
> fotoreporterow) - i to wszystko by mozna zamknac w jednym regulaminie i
> 2 rodzajach biletów. I juz sam klient by ocenil, czy chce doplacic 50%
> za mozliwosc robienia fotek do albumu.
No to napisz do organizatorów koncertów list i opisz swój pomysł. Może
się ucieszą?
> Ale nie - PRAWO MUSI byc po stronie oprganizatora. Dzieki ograniczenim
> taki organizator czuje si ejak bog, bo rzadzi i dzieli.
Prawo jest równe dla wszystkich: możesz się nie zgodzić na takie warunki.
Podobnie jak będziesz chciał kupić od kogoś auto, też możesz się nie
zgodzić.
--
pozdrawiam serdecznie, Olgierd
czytej Lege Artis ==> http://olgierd.bblog.pl/ <==
-
507. Data: 2008-07-06 10:05:54
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Marian <m...@a...pl>
Olgierd wrote:
> Prawo jest równe dla wszystkich: możesz się nie zgodzić na takie warunki.
> Podobnie jak będziesz chciał kupić od kogoś auto, też możesz się nie
> zgodzić.
Ile razy mam ci powtarzac, ze sytuacjha jest o tyle inna, ze w
wiekszosci przypadkow moge isc do innego sprzedajacego i wynegocjowac
lub po prostu dostac takie warunki, ajkie mi pasuja. Co jest niemozliwe
w przypadku koncertów (tak wiem, napiszesz mi, zebym popierdalal na
koncvert w Berlinie, skoro mi w Krakowie nie pasuje...)
-
508. Data: 2008-07-06 10:12:33
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Marian <m...@a...pl>
Olgierd wrote:
> Dnia Sun, 06 Jul 2008 01:29:16 +0200, Marian napisał(a):
>
>>>> Nie ma takiej mozliwosci przy kupnie biletów.
>>>
>>> To się nazywa akredytacja prasowa.
>>> Często dają to za darmo.
>>
>> Jeszcze czesciej trzeba za to zaplacic - np. 350 zlotych na Jewish
>> Festival. Przy czym trzeba zlozyc oficjalne pismo, w ktorym znjduja sie
>> obowiazkowe pozucje "nazwa firmy i nip". Czyli to dla firm. Osoba
>> prywaqtna nie dostanie akredytacji.
>
> No i popatrz, wyjaśniło się dlaczego jest taki cyrk ;-)
Nie nie wyjasnilo sie.
> Nawiasem mówiąc spróbuj się przekonać, czy odmówią Ci akredytacji tylko
> dlatego, że będziesz próbował ją uzyskać na siebie samego (BTW NIP-em
> chyba dysponujesz?)
Trzeba miec sporo zaparcia, nawet jak si ejest firmą (małą firmą): "nie
było to proste. Polecam takie rozwiązanie tylko ludziom o mocnych nerwach"
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/koncert_celine_di
on_w_krakowie_69586.html
Czuli, nie dosc, ze kosztowne, to jerszcze trzeba miec spore
samozaparcie i silne nerwy.
Jak dla meni w takich warunkach to powinni DOPLACAC za akredytacje. Bo
ja moj czas, moje nerwy cenie wiecej niz przykladowo 300 zlotych.
No i wlasnie to jest wskurwiajace - polak polakowi wilkiem. Polak
polakowi nie ulatwi. Nie. Musi byc trudno, musza byc klody pod nogi.
Musi byc biurwokracja, widzimisiostwo. Bo nie da sie po prostu
sprtzedawac drugiej wersji biletu. Zniknalby status organizatora jako
BOGA, ktory WIE komu moze dac a komu nie AKREDYTACJE.
>> Coz, ja widze, ze zorganizowanie koncertu to koszt. Wiecd nie widze nic
>> zdroznego, ze za to sie placi. Ktos zawsze zaplaci - sponsor albo
>> sprzedadza bilety. Za praqce n alezy sie placa.
>
> No popatrz jaka zgodność. I teraz się przestań dziwić, że organizator
> chce zmaksymalizować ten zysk.
Uwazasz, ze trudnodostepne akredytacje po 300 zlotych w ilosci np. 20
sztuk to wiekszy zysk niz 1000 latgwodostepnych akredytacyjnych biletow
po 50 zlotych?
Znaczy organizatorzy cierpia na to, co niedawnoi dreczylo branze
muzyczna, ze nikt nie kupowal plyt CD po 70 zlotych. Ale jak wszly plyty
po 29,90 to nagle - TADAM - zysk zaczal roznac lawinowo.
-
509. Data: 2008-07-06 10:17:51
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Szerszen pisze:
>> Zasadnicze - pisząc o regulaminie "prawo" stawiasz go na równi z ustawą.
>
> to ty tak twierdzisz, ja to rozumiem jako cos, do czego sie nalezy stosowac
> bedac na imprezie, tak jak musisz sie stosowac do prawa w kraju ktorym
> mieszkasz
Tylko jak złamiesz prawo, to grozi to jakąś karą.
Tutaj jak złamiesz umowę (jeśli uznamy, że regulamin faktycznie jest
częścią zawieranej umowy) to druga strona może cię najwyżej pozwać
cywilnie - tylko jakie straty wtedy wykaże? ;->
>> Nawet, jeśli jej zapisy są sprzeczne z przepisami, hmm?
>
> ale poki co nie ma takich zapisow, a ja od poczatku pisze, ze regulamin musi
> byc zgodny z prawem "wyzszym" :)
Wiesz, koncert to jest pewne specyficzne przeżycie. Sama muzyka czy
widok muzyków to mało, bo to samo osiągniesz kupując DVD i dobry sprzęt.
Tutaj liczy się atmosfera, udział i wspomnienia - do których
"kultywacji" większości ludziom potrzebne są "pomoce" takie jak
pamiątkowe zdjęcia itepe.
Dlatego uważam, że - przy braku ustawowych podstaw prawnych - taki zapis
w ewentualnej umowie byłby nieważny.
-
510. Data: 2008-07-06 10:18:42
Temat: Re: Nie wejdzie Pan na koncert z aparatem...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Olgierd pisze:
>> Nawet, jeśli jej zapisy są sprzeczne z przepisami, hmm?
>
> Nawet w przypadku bezwzględnej nieważności musi przyjść jakiś organ i to
> stwierdzić. Inaczej robi się samowolka. Albo przekonasz drugą stronę, że
> się myli, albo pozostaje Ci droga sądowa.
A koncert poczeka, aż zapadnie wyrok, hmm? ;->