Witajcie.

Zakładam taką sytuację:
Idę do urzędu... no powiedzmy urzędu gminy, czy starostwa powiatowego i
pytam w którymś tam pokoju panią Jadzię o sprawę, która jest dla mnie
istotna...

Abstrahując od rzeczywistości :-) 'Czy możliwe jest uzyskanie
zaświadczenia X potrzebnego do załatwienia sprawy Y w nieprzekraczalnym
terminie xyz?' Sprawa dla klienta/petenta jest bardzo istotna, bo od
tego zależy cały ciąg urzędowych spraw, które on załatwia. Pani Jadzia
odpowiada, że jak najbardziej, można to załatwić znacznie wcześniej,
trzeba tylko kupić znaczki skarbowe za Z zł, przynieść zaświadczenie z
US, ZUS, ekspertyzę urzędu Y i oświadczenia osób zainteresowanych wraz
ze współmałżonkami.

W praktyce okazuje się, że Pani Jadzia wprowadziła klienta w błąd, bo
podała mu nie w pełni prawdziwe informacje i ten, postępując wg jej
wskazówek nie otrzyma zaświadczenia w nieprzekraczalnym terminie i
poniesie tego bolesne konsekwencje w postaci niezałatwienia sprawy Q.

Teraz moje pytanie:

Gdyby ów klient miał w kieszeni urządzenie nagrywające przebieg
pierwszej rozmowy z panią Jadzią i sprawy potoczyłyby się niezgodnie z
oczekiwaniami - pani Jadzia wprowadza w błąd, co jest wyraźnie czytelne
przy odsłuchiwaniu zapisu audio. Czy nasz klient może dochodzić
jakichkolwiek roszczeń na podstawie zapisu audio? Czy taki zapis może
być w ogóle dowodem rzeczowym? Czy można takie zapisy w ogóle wykonywać?

W końcu urządzenia do nagrywania rozmów są stosunkowo tanie i małe -
kieszonkowe i każdy potencjalny Kowalski może coś takiego mieć w kieszeni.

pozdrawiam
robercik-us