eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Mandaty i presja urzędu - jak sobie radzić?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 32

  • 11. Data: 2006-03-16 13:15:31
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jaksobieradzić?
    Od: Samotnik <s...@W...samotnik.art.pl>

    <n...@n...pl> napisal(a):
    > To tak jak jeździć autem bez tablic rejestracyjnych :) no bo się nie chciało
    > przykręcić :)

    No, a wg Jana policjant powinien wtedy uwierzyć, że samo
    zarejestrowanie pojazdu w wydziale komunikacji dowodzi jego dobrej
    woli. :) Kij tam tablice.
    --
    Samotnik


  • 12. Data: 2006-03-16 13:31:20
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jak sobie radzić?
    Od: Samotnik <s...@W...samotnik.art.pl>

    <k...@p...com> napisal(a):
    > Jednak są dziwne wyjątki. Kiedy moja żona udała się tamże, odmówiono jej uznania
    > biletu bez podania przyczyny. Kazano zapłacić cały mandat bądź złożyć odwołanie.
    > Żona wybrała to drugie. Złożyła też kopię w ZKM. I oto mamy odpowiedź. Sam
    > dyrektor ZKM się podpisał pod bzdurą. Według niego żona musi zapłacić mandat.
    > Poniżej wyjaśnia, że mandatu można uniknąć, gdyby żona okazała dokument
    > uprawniający do przejazdu. Ponieważ żona przesłała mu już wcześniej dowód na to,
    > że bilet podpisany okazała, całe pismo jest chyba jakaś prowokacją. Naszą opinię
    > poparł rzecznik praw konsumenta. Wygląda na to, że sąd będzie miał zajęcie,
    > całkiem zbędne, bo według rzecznika praw konsumenta sprawa jest przesądzona na
    > naszą korzyść.

    Aczkolwiek w meritum sprawy to muszę przyznać, że temat nie jest
    jednoznaczny. Trzeba by przytoczyć regulamin przewoźnika i to, jak tam
    jest dokładnie określony zapis o przedstawieniu biletu. Bo:

    1. żona jechała bez ważnego biletu przy sobie. Jest to fakt bezsporny,
    stwierdzony przez kontrolera i pewnie dodatkowo potwierdzony przez
    żonę

    2. w zależności od zapisu w regulaminie, żona może przedstawić w
    określonym terminie albo ważny bilet, albo bilet WAŻNY W MOMENCIE
    PRZEJAZDU. Jeśli to pierwsze, to jest to luka na niekorzyść
    przewoźnika, którego w tym momencie wszyscy będą robić w bolka.
    Jeśli to drugie, to na żonie spoczywa ciężar dowodu, że w tamtym
    czasie posiadała bilet z wpisanym numerem legitymacji, tyle że
    zostawiła w domu, a ze sobą wzięła drugi bilecik bez wpisanego
    numeru... Przedstawienie w późniejszym czasie biletu z wpisanym
    numerkiem tego nie dowodzi samo z siebie. Mogła przecież wpisać później.
    --
    Samotnik


  • 13. Data: 2006-03-16 13:55:04
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jak sobieradzić?
    Od: "Michał \"Kaczor\" Niemczak" <k...@N...atn.pl>

    On 3/16/2006 1:57 PM, Tomek wrote:

    > Jesteś z gatunku ludzi, którym nigdy się nie dogodzi. Wszystko co masz
    > zrobić to wpisać kilka cyfr na znaczku.
    > Wciskasz jakieś bajki o zapracowaniu, ale skoro ktoś ma czas, żeby kupić
    > bilet i spędza w środkach komunikacji miejskiej kilka godzin tygodniowo to
    > chyba znajdzie 10 sekund na wpisanie numerka? Masz teraz czas na ganianie po
    > mieście, pisanie na grupie ??

    Przecież napisał, że w pośpiechu można zapomnieć a nie o braku czasu.
    Czytanie ze zrozumieniem raczej nie jest czasochłonne, prawda?

    Kaczor
    --
    Łączę pozdrowienia .....i różne inne wyrazy
    kaczor@NO_SPAMplug.atn.pl
    http://przemysl.net.pl/kaczor


  • 14. Data: 2006-03-16 14:09:14
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jak sobieradzić?
    Od: Samotnik <s...@W...samotnik.art.pl>

    <k...@N...atn.pl> napisal(a):
    > On 3/16/2006 1:57 PM, Tomek wrote:
    >
    >> Jesteś z gatunku ludzi, którym nigdy się nie dogodzi. Wszystko co masz
    >> zrobić to wpisać kilka cyfr na znaczku.
    >> Wciskasz jakieś bajki o zapracowaniu, ale skoro ktoś ma czas, żeby kupić
    >> bilet i spędza w środkach komunikacji miejskiej kilka godzin tygodniowo to
    >> chyba znajdzie 10 sekund na wpisanie numerka? Masz teraz czas na ganianie po
    >> mieście, pisanie na grupie ??
    >
    > Przecież napisał, że w pośpiechu można zapomnieć a nie o braku czasu.

    No to niech nie zapomina. Albo pogodzi się z płaceniem kary, kiedy już
    zapomni. Nie ma innego wyjścia. Stan jest binarny - albo bilet jest
    ważny, albo nie. Nie ma trzeciej opcji. Kiedy idzie do sklepu to też mu
    się zdarza zapomnieć w pośpiechu zapłacić, czy co? Zapewne nie, bo
    zaraz ktoś mu brutalnie o tym przypomni. Tutaj ma tę korzyść (lub
    stratę, zależy jak na to patrzeć), że nikt mu nie przypomina.
    --
    Samotnik


  • 15. Data: 2006-03-16 14:11:08
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jaksobieradzić?
    Od: k...@p...com

    Samotnik napisał:

    > Jest Ci po prostu głupio, że Ty, albo któraś ze znanych Ci osób, nie
    > wpisała numerka i zapłaciła karę. I teraz dorabiasz do tego na siłę
    > jakąś ideologię, co jest po prostu śmieszne i tyle.

    Nie, to zbyt proste. To żadna ideologia, tylko zniesmaczenie
    bezwładnością umysłową. Jeśli kiedyś wystarczało upomnieć
    i poprosić o wpisanie numerka w obecności kontrolera, obecne
    ganianie pasażera do biura jest zdecydowanie bardziej uciążliwe.

    Jest mi głupio tylko o tyle, że nadal jestam członkiem
    stada owiec, przepędzanego bez mojej zgody. Nie mam
    alternatywy, nie mam wyboru. Właściwie powinienem zaapelować
    do Twojej wyobraźni, bo stanowisko zająłeś obstrukcyjne,
    jak widzę.

    Wobraź sobie mianowicie kolejkę osób stojących do kasy
    po bilety miesięczne. Czy stoją rankiem? Nie, rankiem
    jadą do pracy lub szkoły. Jest zatem popołudnie, po pracy.
    Studenci z plecakami, kobiety z zakupami. Otrzymują swoje
    bilety i czytają, że powinni wpisać na nich numerki.
    W korytarzu nie ma miejsca, gdzie można to zrobić,
    nie ma też pod ręką żadnego długopisu. Tymczasem po
    drugiej stronie siedzą kasjerki, mające i miejsce
    i długopisy. Dlaczego nie nakazać im wpisania malutkiego
    numerka? Nie rozumiem tego. Nie muszą, nie wpisują.
    Pasażerowie rzadko podpisują na miejscu, zwykle
    wkładają bilety do kieszeni, żeby podpisać poźniej.
    A później jadą w tłoku do domu, i często zapominają.
    To jest niemal reguła.

    Zresztą ten wątek wpisywania to nie ja, a ty wywołałeś.
    Mnie chodziło o to, że cały ciąg dalszy po kontroli
    i stwierdzeniu braku biletu u żony był obarczony
    złą wolą i niechęcią do stosowania się do przepisu
    odnośnego zarządzenia przez organa kontrolne. Czyli
    o to, że żonie nakazano zapłacić karę lub złożyć
    podanie i nie pozwolono jej na opłacenie kosztów
    manipulacyjnych. Potem o to, że dyrektor ZTM nie
    przeczytał jej odwołania, bo odpowiedział na nie
    bez sensu. No i na koniec o to, że postraszono żonę
    sądem. Po raz pierwszy w życiu, nienajkrószym zresztą.

    To dowód arogancji, którego nie mamy zamiaru
    tolerować.

    Mam nadzieję, że zrozumiałeś moje stanowisko.

    Jan


  • 16. Data: 2006-03-16 14:17:13
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jaksobieradzić?
    Od: Samotnik <s...@W...samotnik.art.pl>

    <k...@p...com> napisal(a):
    > Mam nadzieję, że zrozumiałeś moje stanowisko.

    Tak, zrozumiałem, i oceniam jednoznacznie jako zbędne pieniactwo.
    --
    Samotnik


  • 17. Data: 2006-03-16 14:23:42
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jak sobie radzić?
    Od: k...@p...com

    Samotnik napisał(a):

    >>Przecież napisał, że w pośpiechu można zapomnieć a nie o braku czasu.
    >
    >
    > No to niech nie zapomina. Albo pogodzi się z płaceniem kary, kiedy już
    > zapomni. Nie ma innego wyjścia. Stan jest binarny - albo bilet jest
    > ważny, albo nie. Nie ma trzeciej opcji. Kiedy idzie do sklepu to też mu
    > się zdarza zapomnieć w pośpiechu zapłacić, czy co? Zapewne nie, bo
    > zaraz ktoś mu brutalnie o tym przypomni. Tutaj ma tę korzyść (lub
    > stratę, zależy jak na to patrzeć), że nikt mu nie przypomina.

    Guciu drogi, to ty ciągle zapominasz, że bilet został
    zakupiony. Czyli sprzedający nic nie stracił.
    Wyglada na to, że to ty celowo rozpisujesz się o tym
    numerku, kiedy przecież ja mam problem inny, z arogancją
    kontrolerów i ZTM. Według ich własnych przepisów żona
    powinna zapłacić tylko koszty manipulacyjne, kiedy
    w siedzibie kontrolera okazała dokument uprawniający
    do przejazdu. Tymczasem odmówiono jej tej możliwości
    i kazano zapłacić całość mandatu lub złożyć odwołanie.
    Co też zrobiwszy dostała żona odpowiedź, że ma zapłacić
    i już. Napisano przy tym, że kosztów mogłaby uniknąć,
    gdyby w siedzibie kontrolera przedłożyła dokument itd.
    Tak można w kółko do upadłego. To się nazywa po naszemu
    gra w upierdalacza lub rżnięcie głupa. Mam zresztą
    wrażenie, że sam jesteś kontrolerem i szukasz naiwnego,
    który potraktuje twoje wywody serio.

    Jan


  • 18. Data: 2006-03-16 14:32:29
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jaksobie radzić?
    Od: k...@p...com

    Samotnik napisał:

    > <n...@n...pl> napisal(a):
    >
    >>To tak jak jeździć autem bez tablic rejestracyjnych :) no bo się nie chciało
    >>przykręcić :)
    >
    >
    > No, a wg Jana policjant powinien wtedy uwierzyć, że samo
    > zarejestrowanie pojazdu w wydziale komunikacji dowodzi jego dobrej
    > woli. :) Kij tam tablice.

    Co ma piernik do wiatraka? Kupujesz samochód,
    siadasz, spisujesz umowę, płacisz.
    Nawet w sklepie, przy płaceniu kartą, podadzą
    ci dłuogopis. Tu nie ma o tym mowy. Jesteś
    owieczką w ciasnej kolejce, nie masz jak i czym
    podpisać. Ale biada Ci, jeśli tego nie zrobisz
    w porę! Płać i płacz, albo zobaczymy się w sądzie!
    Zapłaciłeś za bilet? A kogo to obchodzi? Ten
    palant, który wymyślił taką procedurę, na pewno
    się nad tym nie zastanowi. Sam jeździ przecież
    samochodem.

    Jan


  • 19. Data: 2006-03-16 14:34:02
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jak sobie radzić?
    Od: Samotnik <s...@W...samotnik.art.pl>

    <k...@p...com> napisal(a):
    > Samotnik napisał(a):
    >
    >>>Przecież napisał, że w pośpiechu można zapomnieć a nie o braku czasu.
    >>
    >>
    >> No to niech nie zapomina. Albo pogodzi się z płaceniem kary, kiedy już
    >> zapomni. Nie ma innego wyjścia. Stan jest binarny - albo bilet jest
    >> ważny, albo nie. Nie ma trzeciej opcji. Kiedy idzie do sklepu to też mu
    >> się zdarza zapomnieć w pośpiechu zapłacić, czy co? Zapewne nie, bo
    >> zaraz ktoś mu brutalnie o tym przypomni. Tutaj ma tę korzyść (lub
    >> stratę, zależy jak na to patrzeć), że nikt mu nie przypomina.
    >
    > Guciu drogi, to ty ciągle zapominasz, że bilet został
    > zakupiony. Czyli sprzedający nic nie stracił.

    Ale to zupełnie nie o to chodzi. Chodzi o to, że nie dostosowałeś się
    do regulaminu i koniec. Nie chodzi tylko o kupienie, bilet na przejazd
    to nie jabłko, które staje się Twoje po uiszczeniu zapłaty. Bilet staje
    się ważny po wpisaniu numerka. Jeśli go nie ma, to nie jest ważny. Koniec
    kropka, to wszystko co można powiedzieć w tym temacie. Niezależnie od
    tego, co się Tobie wydaje.

    P.S. EOT
    --
    Samotnik


  • 20. Data: 2006-03-16 14:57:41
    Temat: Re: Mandaty i presja urzędu - jak sobie radzić?
    Od: k...@p...com

    Tomek napisał(a):

    > Jesteś z gatunku ludzi, którym nigdy się nie dogodzi. Wszystko co masz
    > zrobić to wpisać kilka cyfr na znaczku.
    > Wciskasz jakieś bajki o zapracowaniu, ale skoro ktoś ma czas, żeby kupić
    > bilet i spędza w środkach komunikacji miejskiej kilka godzin tygodniowo to
    > chyba znajdzie 10 sekund na wpisanie numerka? Masz teraz czas na ganianie po
    > mieście, pisanie na grupie ??
    > Karty płatniczej też nie podpisujesz powołując się na durne przepisy ?

    Zbaczasz z tematu. Ja pisałem o arogancji firmy
    ochroniarskiej oraz o tym, że przypisują sobie
    wyłączne prawo do interpretacji regulaminu (czy
    jakichś innych przepisów regulujących sprawy
    biletów). Jeśli przepis określa jasno, jak
    postępować ma pasażer i firma przewozowa, to
    dlaczego egzekwuje się tylko obowiązki pasażera?
    Dlaczego żonie odmówiono przyjęcia opłaty
    manipulacyjnej po okazaniu ważnego dokumentu
    uprawniającego do przejazdu (czyli już z numerkiem)?
    Jeśli regulamin ma obowiązywać tylko pasażera,
    to do klozetu z nim.

    Jan

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1