Okolo tydzien temu palilem ze znajomym papierosy na dworcu PKP. Podeszli do
nas policjant i SOK'ista. Poprosili o zgaszenie papierosow i dokumenty.
Znajomy powiedzial ze nie ma dokumentow i wyrecytowal swoje dane. Ja
pokazalem dowod osobisty. Policjant zweryfikowal dane znajomego przez radio
a mnie spisywal SOK'ista. Nagle zadal mi pytanie czy pracuje czy tez ucze
sie. Odpowiedzialem ze nie pracuje a ucze sie. A on na to "A wiec przykro mi
musze pana ukarac mandatem karnym w wysokosci 50zl..." Ja otrzymalem mandat
a moj znajomy ktory rowniez palil nie. Jak by bylo malo - jakis facet stal
okolo 10 metrow dalej i rowniez palil. Policjant to widzial i nawet do niego
nie podszedl. Co to ma byc? Czy da sie cos z tym zrobic? Czemu jest taka
niesprawiedliwosc? Czemu dostalem mandat ja a nie ktos inny ? Co to za
selekcja? Gdzie mozna cos takiego zglosic zeby zrobili z tym pozadek?

Pozdrawiam
Adam