Cześć,
pragnę zasięgnąć Waszej rady w sprawie paradoksalnej... (niestety).
Po krótce - nie będę się rozpisywał czego dot. przestępstwo, w każdym razie
polegało na fałszerstwie, którego dokonał lekarz.
Sprawę zgłosiłem do prokuratury - gdzie ją pięknie ukręcono. Ponieważ posiadam
niezbite dowody na fałszerstwo skierowałem sprawę do MS gdzie wskazałem na
uchybienia w śledztwie - m.in. brak oznakowania przedmiotów dow.,
przesłuchania niewłaściwych osób, zaniechania itp. przez prokuratorów w pewnym
mieście powiatowym pod krakowem (które go prok. zajmowała się sprawą) oraz w
Krakowie.
MS przesłało moje zażalenie do prok. apelacyjnej w Krakowie z prośbą o
wyjaśnienie sprawy i rozpoznanie właściwości stawianych zarzutów wobec
prokuratorów. Ta z kolei przesłała zażalenie do miejsca pracy jednego z
prokuratorów, tzn. do prok. okr. w Krakowie. Ta z kolei uznawszy, że najlepiej
o sprawie wie prokurator rej. (wobec którego podniosłem najwięcej zarzutów)
przesłała pismo do niego z informacją, aby rozeznał sprawę i w przypadku braku
nowych okoliczności poinformował mnie o jak to ujęto "sposobie załatwienia
sprawy".
Pytanie naiwne: Czy takie praktyki są normalne ? Przecież to paradoks...
Dodam, że w dodatku prok. rejonowa tego miasteczka nie jest właściwą do
rozpatrywania w sprawie, bo przestępstwo zostało poczynione w Krakowie.

pozdrawiam,



--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/