-
11. Data: 2004-03-24 23:47:34
Temat: Re: Kłopot z firmą oferującą reklamę "bezpłatną" teraz chcą pieniądze
Od: "BaLab" <b...@p...com>
Użytkownik "MrRoger" <j...@o...pl> napisał w wiadomości
> Jeśli firma zagraniczna "X" oferuje cos na polskim rynku to powinna
> mieć placówkę na jej terenie, bądź też wysyłać umowy, reklamy w języku
> polskim w razie braku takowej siedziby.
To nie musi o niczym świadczyć. "Niemanie" siedziby nie jest jednoznaczne z
pozbawieniem jakichkolwiek praw.
> Co do powiedzenia maja szanowni grupowicze w tej kwestii?
Abstrahując od trudnych kwestii prawnych, ja bym taki list zignorował,
licząc na to, że hiszpańskiej firmie nie będzie się chciało dla wątpliwej
wygranej 4000 zł ciągać po sądach firmę z drugiej strony kontynentu. A takie
roszczenie wygasa po kilku (3 ?) latach.
Inna sprawa to odpowiedzialność Twojej dziewczyny - też wcale nie jest taka
oczywista i nie dajcie się wmanewrować, że to wyłącznie Wasza wina!
Pozdrawiam,
BaLab
-
12. Data: 2004-03-25 07:45:59
Temat: Re: Kłopot z firmą oferującą reklamę "bezpłatną" teraz chcą pieniądze
Od: "Maras" <m...@w...pl>
Użytkownik "MrRoger" <j...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c3sutb$cas$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Jeśli firma zagraniczna "X" oferuje cos na polskim rynku to powinna
> mieć placówkę na jej terenie, bądź też wysyłać umowy, reklamy w języku
> polskim w razie braku takowej siedziby.
>
> Co do powiedzenia maja szanowni grupowicze w tej kwestii?
Może napiszcie do nich po polsku, że oczekujecie na przysłanie polskiej
wersji umowy, którą to dopiero możecie podpisać. Zobaczymy co zrobią.
Inną kwestią jest odpowiedzialność tłumacza. Jeśli jest to tłumacz
przysięgły to chyba nie obejmuje ona całej kwoty ew. kosztów pomyłki. Jeśli
jednak była to praca na umowę zlecenie, i w dodatku wykonywana przez
studentkę, to zlecający był świadom niepełnych kwalifikacji tej osoby. Jego
roszczenia są zatem bardzo wątpliwe.
--
Pozdrawiam,
Maras
odpowiadając usuń .com z adresu.
-
13. Data: 2004-03-25 08:34:26
Temat: Re: Kłopot z firmą oferującą reklamę "bezpłatną" teraz chcą pieniądze
Od: "MrRoger" <j...@o...pl>
Użytkownik "Maras" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:c3u2n4$863$1@helios.domdata.com...
> Może napiszcie do nich po polsku, że oczekujecie na przysłanie polskiej
> wersji umowy, którą to dopiero możecie podpisać. Zobaczymy co zrobią.
Hmm, ciekawy pomysł- spróbować można :o)
> Inną kwestią jest odpowiedzialność tłumacza. Jeśli jest to tłumacz
> przysięgły to chyba nie obejmuje ona całej kwoty ew. kosztów pomyłki.
> Jeśli jednak była to praca na umowę zlecenie, i w dodatku wykonywana
przez
> studentkę, to zlecający był świadom niepełnych kwalifikacji tej osoby.
> Jego roszczenia są zatem bardzo wątpliwe.
Tzn, to iecałkiem tak jest...
Tłumacz, w tym wypadku moja dziewczyna tłumaczyła to tylko po znajomości
nie czerpiąć z tego żadnych kożyści majątkowych, bez żadnych umów etc...
Roszczenia nie zostały wysunięte wobec niej- poprostu poczówa się do
odpowiedzialności- wprowadziła firmę w błąd i chce ponieść tego
konsekwencje w tym wypadku spłacić fakturę która przyszła do tej firmy.
A piszę na grupę by dowiedzieć się czy obydwie osoby w polsce prawna i
fizyczna (ona i firma) mogą jakoś uniknąć spłacenia tej faktury.
--
MrRoger
-
14. Data: 2004-03-25 13:02:43
Temat: Re: Kłopot z firmą oferującą reklamę "bezpłatną" teraz chcą pieniądze
Od: "Alek" <a...@p...onet.pl>
Użytkownik "MrRoger" <j...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c3soj1$g7j$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Ok roku temu zagraniczna firma "X" przesłała do polskiej firmy "A"
> broszurkę i zaoferowała reklamę w przewodniku europejskim. Jak się potem
> okazało (niedoczytana została umowa) za reklamę trzeba zapłacić dość
> wysokie pieniądze.
Śpij spokojnie. Znam podobny przypadek sprzed kilku lat, który skończył się
szczęśliwie.
Do właściciela małej polskiej firmy przyszedł przedstawiciel szwajcarskiej
firmy Intercable Verlag AG wydającej jakieś-tam katalogi firm (książka,
cdrom, internet). Pan słabo mówił po polsku, ale z tego co gęgał wynikało,
że publikują dane za darmo i tylko chcą sobie te dane potwierdzić i mieć
zgodę na ich publikację. Zapisał dane firmy i podsunął kwit do podpisu.
Za jakiś czas przyszła faktura (po angielsku) a potem zaczęły przychodzić
wezwania do zapłaty (także w języku obcym). Okazało się, że kwit to było
zamówienie (w całości po niemiecku), a usługa jest płatna CHF 980,- plus
koszty wezwań.
Wezwania przysyłane listem zwykłym lądowały w koszu. Na wezwanie (po
niemiecku) przysłane listem poleconym odpowiedź wyszła w jęz. polskim. Po
kilku miesiącach przyszło pismo w jęz. angielskim, że oni nie rozumieją i
trwa poszukiwanie tłumacza :-))
Po wielu miesiącach przyszło pismo z jakiejś polskiej kancelarii prawnej, że
mają pełnomocnictwa do występowania w imieniu Intercable Verlag AG i należy
się zapłata za fakturę plus koszty itp. Odpowiedź oszukanego przedsiębiorcy
była zdecydowanie odmowna. I TAK SPRAWA SIĘ ZAKOŃCZYŁA.
Wniosek: była to próba oszustwa|wyłudzenia obliczona na to, że polski
przedsiębiorca da się wziąć "na huki". Skoro to nie dało efektu - oszuści
odpuścili sobie.
Znalazłem jedno z pism pisanych w tej sprawie. Może się przyda więc wklejam:
"W związku z kierowaną do nas korespondencją uprzejmie wyjaśniam co
następuje:
W dniu __.__.1997 odwiedził nas wasz przedstawiciel. Zadawał pytania o dane
adresowe i zakres działalności firmy _____. Zanotował je na swoim formularzu
i poprosił o potwierdzenie podpisem i pieczęcią. Zaufałem jego zapewnieniom,
że jest to jedynie potwierdzenie aktualności posiadanych przez was danych i
z taką intencją złożyłem swój podpis. Zostałem poinformowany, że nasze dane
zostaną bezpłatnie umieszczone w waszym katalogu. Ponieważ nie widziałem
żadnych przeciwwskazań wyraziłem zgodę. Sytuacja ta nie zdziwiła mnie, gdyż
na rynku funkcjonują katalogi firm, które podstawowe dane o firmach
umieszczają bezpłatnie, a opłaty pobierają za dodatkowe usługi takie jak
wytłuszczenie tekstu, dodanie ramki czy obszerniejszej informacji o firmie i
jej ofercie. Dane naszej firmy znajdują się w kilku takich katalogach i
byłem przekonany, że wasz jest kolejną publikacją tego typu.
Pragnę nadmienić, że umowa czy też inne dokumenty w obrocie międzynarodowym
powinny być sporządzone w dwu językach tak aby obie strony jednakowo
rozumiały ich treść. Ponadto wasz przedstawiciel bardzo słabo posługiwał się
językiem polskim co tym bardziej nie sprzyjało precyzyjnemu porozumieniu
się.
Nie znam języka niemieckiego w którym sporządzono podpisany przeze mnie
dokument, więc zaufałem temu co mówił wasz reprezentant. Zostałem
wprowadzony w błąd co do treści dokumentu przedstawionego do podpisu. W tej
sytuacji nie można uznać, że nasze firmy zawarły jakąkolwiek umowę.
Wobec powyższego wszelkie wasze roszczenia uważam za nieuzasadnione."
Powodzenia
Alek
-
15. Data: 2004-03-25 21:32:12
Temat: Re: Kłopot z firmą oferującą reklamę "bezpłatną" teraz chcą pieniądze
Od: kam <X#k...@p...onet.pl.#X>
MrRoger wrote:
> Jesli by byl taki przepis, a ta firma sie nie zastosowala to poprostu
> zlekcewazyli bysmy to majac poparcie prawne.
> Wiec zapytam raz jeszcze- czy ktos slszal o takim paragrafie?
ustawa o języku polskim
KG