-
161. Data: 2009-07-07 20:29:46
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
"Liwiusz" <l...@b...tego.poczta.onet.pl> napisał
> To pokaż ten wywiad,
Papierowy był, jakiś spory czas temu go czytałem, ale nie przypomnę sobie,
co to za gazeta.
Na pewno nie "Telemagazyn" ;-)
> bo z tego co pamiętam jak śledziłem sprawę, to pani rzecznik została
> zaskoczona insynuacjami o homoseksualności TW podczas szybkiego wywiadu.
> Zamiast odpowiedzieć tabloidowej stacji TVN24, aby się wypchali z
> pseudotematami, coś musiała powiedzieć mądrego (jak to w demokracji
> bywa), i skomentowała, że jeśli tak jest, to ona to sprawdzi itp. itd.
Ja z kolei kojarzę, że dziennikarz wytknął jej te nieszczęsne Teletubisie,
a jej odpowiedzią było coś w rodzaju "No tak, to był błąd z mojej strony,
że się tym zajęłam, żałuję tego, niepotrzebne to było". Oczywiście nie
dosłownie, bo treści nie jestem w stanie przytoczyć, ale wydźwięk był taki,
że przyznaje się do głupoty i posypuje głowę popiołem.
> Ani to nie jej pomysł był, ani nie chciała Tubisiów banować.
Banować może nie, ale zlecić "ekspertyzę" psychologowi jak najbardziej.
I pewnie jakby znalazła równie mundrego, jak ona sama, to i dopięłaby
swego.
> A to, że TVN24 miała sezon ogórkowy, oglądalność spadała, a w dodatku
> można było dowalić PISowi, czy też LPRowi, to prawda już się nie liczyła.
> Efekt uzyskano - do tej pory ludzie biorą papkę medialną za prawdę.
W każdej papce jest ziarno prawdy :)
A Sowińska jest dla wielu osób po prostu synonimem głupoty i ciemnogrodu.
Nie tylko dlatego, że do tego stopnia zaniepokoiła ją torebka w łapkach
fikcyjnego stworka, że postanowiła zbadać tę sprawę dokładniej. Przecież to
żenujące.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,41882
47.html
-
162. Data: 2009-07-07 20:32:06
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:h306ih$in3$1@news.dialog.net.pl Ajgor <n...@...pl>
pisze:
>>> Na podobnej zasadzie u nas w pracy dziala sprawdzanie alkomatem. Straz
>>> przemyslowa nie ma prawa nikogo sprawdzac. Ale PROSZA o dmuchniecie.
>>> Odmowa jest automatycznie uznawana za przyznanie sie do picia.
>> A podstawę prawną tego "automatycznego przyznania" możesz podać?
> Nie bo ie znam
Oni pewnie też nie.
>> I skutki?
> Dyscyplinarne zwolnienie. Natychmiastowe.
Dyscyplinarne zawsze jest natychmiastowe (bez wypowiedzenia).
Tylko tu nie ma podstaw, musieliby coś pofałszować.
Potem sąd pracy (może i nie tylko pracy), przywrócenie, zwrot utraconego
zarobku, może nagłosnienie medialne itp.
--
Jotte
-
163. Data: 2009-07-07 20:35:37
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:h306gp$ijk$1@news.dialog.net.pl Ajgor <n...@...pl>
pisze:
> Acha... Policja nic tu nie zdziala, bo firme stac na kupienie wszystkich
> policji, sądow, i prokuratur razem z pelnym wyposazeniem, budynkami i
> terenami, na ktorych te budynki stoja, we wszystkich miastach w promieniu
> kilkudziesieciu kilometrow, ale to juz inna sprawa :)
No nie, bez takich wydumanych historyjek proszę.
I za Microsoft jak się dobrze wzięli to beknął, a mógłby taką firemkę kupić
i zezłomować w kilka tygodni.
--
Jotte
-
164. Data: 2009-07-07 20:39:19
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>
Baloo pisze:
> "Liwiusz" <l...@b...tego.poczta.onet.pl> napisał
>
>> To pokaż ten wywiad,
>
> Papierowy był, jakiś spory czas temu go czytałem, ale nie przypomnę
> sobie, co to za gazeta.
> Na pewno nie "Telemagazyn" ;-)
>
>> bo z tego co pamiętam jak śledziłem sprawę, to pani rzecznik została
>> zaskoczona insynuacjami o homoseksualności TW podczas szybkiego
>> wywiadu. Zamiast odpowiedzieć tabloidowej stacji TVN24, aby się
>> wypchali z pseudotematami, coś musiała powiedzieć mądrego (jak to w
>> demokracji bywa), i skomentowała, że jeśli tak jest, to ona to
>> sprawdzi itp. itd.
>
> Ja z kolei kojarzę, że dziennikarz wytknął jej te nieszczęsne
> Teletubisie, a jej odpowiedzią było coś w rodzaju "No tak, to był błąd z
> mojej strony, że się tym zajęłam, żałuję tego, niepotrzebne to było".
> Oczywiście nie dosłownie, bo treści nie jestem w stanie przytoczyć, ale
> wydźwięk był taki, że przyznaje się do głupoty i posypuje głowę popiołem.
To by potwierdzało moją tezę - iż żałuje, że w ogóle dała się
wciągnąć w tę prowokację.
>
>> Ani to nie jej pomysł był, ani nie chciała Tubisiów banować.
>
> Banować może nie, ale zlecić "ekspertyzę" psychologowi jak najbardziej.
> I pewnie jakby znalazła równie mundrego, jak ona sama, to i dopięłaby
> swego.
Urzędniczka miała do wyboru dwa wyjścia:
- powiedzieć, że dziennikarz plecie duby smalone i żeby nie zawracał jej
głowy głupstwami o homoseksualności bohaterów kreskówek
- powiedzieć, że sprawdzi sprawę i zobaczymy co dalej.
Gdyby była urzędnikiem mianowanym na określony czas, prawidłowa byłaby
odpowiedź 1. Jednakże jako że była urzędnikiem demokratycznym i jej
posada zależy od jej pryncypała, który to z kolei zależy od
demokratycznego głosowania motłochu w sondażach, to jasne jest, że
urzędnicy są szkoleni, aby mówić tak, aby przypodobać się publice. Tym
samym nawet do największego głupstwa mediów należy podchodzić z udawaną
powagą.
>
>> A to, że TVN24 miała sezon ogórkowy, oglądalność spadała, a w dodatku
>> można było dowalić PISowi, czy też LPRowi, to prawda już się nie
>> liczyła. Efekt uzyskano - do tej pory ludzie biorą papkę medialną za
>> prawdę.
>
> W każdej papce jest ziarno prawdy :)
> A Sowińska jest dla wielu osób po prostu synonimem głupoty i
> ciemnogrodu. Nie tylko dlatego, że do tego stopnia zaniepokoiła ją
> torebka w łapkach fikcyjnego stworka, że postanowiła zbadać tę sprawę
> dokładniej. Przecież to żenujące.
> http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,41882
47.html
W ogóle instytucja rzecznika praw dziecka jest niepotrzebna. 95%
rodziców wie lepiej jak zajmować się dziećmi od dowolnego rzecznika, a
dla tych 5% wyrodnych nie będziemy tworzyć urzędniczego tworu, który
będzie wtrącał się też do tych 95% prawidłowych rodzin i je psuł.
Jeśli jednakże już instytucja taka istnieje, to jest ona najbardziej
odpowiednia do zbadania tego typu sprawy. Nie zapominajmy, że to nie
urzędnicy wymyślili ten problem, tylko dziennikarze. Tym samym zwalanie
teraz całej winy na Sowińską jest moim zdaniem nie na miejscu - bez
względu na to, jakie są moje prywatne opinie na temat tej pani i tego
urzędu.
--
Liwiusz
-
165. Data: 2009-07-07 20:39:35
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:h306k8$irq$1@news.dialog.net.pl Ajgor <n...@...pl>
pisze:
>>> Na podobnej zasadzie u nas w pracy dziala sprawdzanie alkomatem. Straz
>>> przemyslowa nie ma prawa nikogo sprawdzac. Ale PROSZA o dmuchniecie.
>>> Odmowa jest automatycznie uznawana za przyznanie sie do picia.
>> Co za bzdury. I wywal kogos za to z roboty, to takiego im bigosu
>> narobi ze sie zdziwia :D
> Hahaha.. Jak juz gdzie indziej napisalem - moja firma to jest panstwo w
> panstwie.
> Zdarzalo sie, ze ministrowie przez nią tracili posady.
> A co dopiero jakis tam sedzia :)
Tak, tak, oczywiście..., ABW, BOR, CBŚ, CBA, KK
Nie ssij palca, bo ci paznokieć zejdzie. ;)
I takie się zresztą kończyły.
Chociaż ten ostatni...
--
Jotte
-
166. Data: 2009-07-07 20:41:55
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: kuba <j...@g...com>
m...@g...com pisze:
> Tylko, że SN wydał ten wyrok właśnie "w dzisiejszym stanie prawnym" -
> podstawą prawną rozstrzygnięcia był art. 543 k.c. , którego treść się
> nie zmieniła. Przepis ten wyraża dyrektywę interpretacyjną
> oświadczenia woli - jeżeli z okoliczności danego przypadku nie wynika
> nic innego, umieszczenie towaru na widok publiczny w miejscu sprzedaży
> z oznaczeniem ceny uważa się za ofertę sprzedaży. Oferta jest
> oświadczeniem woli, więc składający ją decyduje o jej treści - jeżeli
> skieruje ofertę do określonych osób (w tym wyroku SN chodziło ofertę
> sprzedaży encyklopedii skierowaną tylko do nauczycieli), wówczas tylko
> te osoby mogą ją przyjąć. Podobnie wygląda sytuacja, jeżeli skieruje
> ofertę tylko do osób pełnoletnich.
Wątpię, żeby to ich przekonało, oni i tak swoje wiedzą - ja się już
poddałem;)
pozdrawiam
kuba
-
167. Data: 2009-07-07 21:11:08
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: Szymon von Ulezalka <a...@i...pl>
> Na podobnej zasadzie u nas w pracy dziala sprawdzanie alkomatem. Straz
> przemyslowa nie ma prawa nikogo sprawdzac. Ale PROSZA o dmuchniecie. Odmowa
> jest automatycznie uznawana za przyznanie sie do picia.
to teraz prosze pokaz mi zawartosc swojego dysku- zebym sie upewnic,
ze nie jestes pedofilem/terrorysta/whatever.
nie chcesz? oj, wpadles...
-
168. Data: 2009-07-07 21:15:48
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: kuba <j...@g...com>
castrol pisze:
> kuba pisze:
>
>> To czemu piszesz, że nie do końca na temat, jak nie wiesz, co miał na
>> myśli? :P
>
> Nie wiem, a chetnie bym sie dowiedzial. W 1985 roku istnialo cos takiego
> jak sprzedaz zamknieta (przynajmniej tak mi sie wydaje), np sprzedaz na
> kartki.
> Pamietam takze sytuacje, gdy do sklepow rzucali towar i kazdy obywatel
> mogl nabyc tylko jedna sztuke - ludzie sie ustawiali calymi rodzinami
> aby np kupic po paczce kawy - moze o to wlasnie chodzilo?
>
> W dzisiejszym stanie prawnym, nie wyobrazam sobie aby SN wydal podobny
> wyrok.
Michał i ja napisaliśmy Ci, że jeśli chodzi o KC, stan prawny był taki sam.
Dorzucę do tego, że treść art. 135 KW w dacie tej uchwały była dokładnie
taka sama jak dzisiaj.
Więc musisz sobie jednak wyobrazić ;)
pozdrawiam
kuba
-
169. Data: 2009-07-07 21:28:07
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości
news:d4e7e6ce-2b2b-4d82-b0b9-d7ca7e051d36@x5g2000yqk
.googlegroups.com
m...@g...com <m...@g...com> pisze:
> On 7 Lip, 20:51, castrol <j...@w...wp.pl> wrote:
> Tylko, że SN wydał ten wyrok właśnie "w dzisiejszym stanie prawnym" -
> podstawą prawną rozstrzygnięcia był art. 543 k.c. , którego treść się
> nie zmieniła. Przepis ten wyraża dyrektywę interpretacyjną
> oświadczenia woli - jeżeli z okoliczności danego przypadku nie wynika
> nic innego, umieszczenie towaru na widok publiczny w miejscu sprzedaży
> z oznaczeniem ceny uważa się za ofertę sprzedaży. Oferta jest
> oświadczeniem woli, więc składający ją decyduje o jej treści - jeżeli
> skieruje ofertę do określonych osób (w tym wyroku SN chodziło ofertę
> sprzedaży encyklopedii skierowaną tylko do nauczycieli), wówczas tylko
> te osoby mogą ją przyjąć. Podobnie wygląda sytuacja, jeżeli skieruje
> ofertę tylko do osób pełnoletnich.
Nie podajesz sentencji i uzasadnienia wyroku, a jedynie swój komentarz.
Nie podajesz nawet linku czy treści.
To jest właściwie nic.
I wiedz, że oświadczenie woli może zawierać wadę prawną.
Należy rozpatrywać konkretny przypadek i znać szczegóły.
--
Jotte
-
170. Data: 2009-07-07 21:38:35
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "m...@g...com" <m...@g...com>
On 7 Lip, 23:28, "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> wrote:
> W wiadomościnews:d4e7e6ce-2b2b-4d82-b0b9-d7ca7e051d36@
x5g2000yqk.googlegroups.com
> m...@g...com <m...@g...com> pisze:
>
> > On 7 Lip, 20:51, castrol <j...@w...wp.pl> wrote:
> > Tylko, że SN wydał ten wyrok właśnie "w dzisiejszym stanie prawnym" -
> > podstawą prawną rozstrzygnięcia był art. 543 k.c. , którego treść się
> > nie zmieniła. Przepis ten wyraża dyrektywę interpretacyjną
> > oświadczenia woli - jeżeli z okoliczności danego przypadku nie wynika
> > nic innego, umieszczenie towaru na widok publiczny w miejscu sprzedaży
> > z oznaczeniem ceny uważa się za ofertę sprzedaży. Oferta jest
> > oświadczeniem woli, więc składający ją decyduje o jej treści - jeżeli
> > skieruje ofertę do określonych osób (w tym wyroku SN chodziło ofertę
> > sprzedaży encyklopedii skierowaną tylko do nauczycieli), wówczas tylko
> > te osoby mogą ją przyjąć. Podobnie wygląda sytuacja, jeżeli skieruje
> > ofertę tylko do osób pełnoletnich.
>
> Nie podajesz sentencji i uzasadnienia wyroku, a jedynie swój komentarz.
> Nie podajesz nawet linku czy treści.
> To jest właściwie nic.
> I wiedz, że oświadczenie woli może zawierać wadę prawną.
> Należy rozpatrywać konkretny przypadek i znać szczegóły.
>
> --
> Jotte
Co ma wspólnego z tematem dyskusji ewentualna wada oświadczenia woli ?
Dyskutujemy o tym, czy sprzedawca w ogóle może skierować ofertę tylko
do pewnej kategorii osób, czyli o problemie abstrakcyjnym.
Tekst orzeczenia:
Uchwała
z dnia 31 lipca 1985 r.
Sąd Najwyższy
III CZP 36/85
Oświadczenie nabywcy, że nabywa encyklopedię wystawioną w księgarni,
nie powoduje zawarcia umowy sprzedaży w sytuacji, gdy wymieniony tytuł
zaopatrzony był klauzulą: "sprzedaż zamknięta - przydział dla
nauczycieli" umieszczoną w związku z porozumieniem zawartym między
Ministrem Oświaty i Wychowania i Zrzeszeniem Księgarstwa w sprawie
zaopatrzenia nauczycieli w niezbędne książki.
OSNC 1986/6/89
3146
Dz.U.1964.16.93: art. 535; art. 543
Skład orzekający
Przewodniczący: sędzia SN T. Miłkowski. Sędziowie SN: W. Łysakowski,
Z. Marmaj (sprawozdawca).
Sentencja
Sąd Najwyższy w sprawie z powództwa Stanisława Ch. przeciwko
Państwowemu Przedsiębiorstwu "DOM KSIĄŻKI" w R. o zawarcie umowy
sprzedaży po rozpoznaniu na posiedzeniu jawnym zagadnienia prawnego
przekazanego przez Sąd Wojewódzki w Rzeszowie postanowieniem z dnia 19
marca 1985 r. do rozstrzygnięcia w trybie art. 391 k.p.c.:
"Czy można przyjąć, że została zawarta umowa sprzedaży "Encyklopedii
popularnej", PWN 1984, w cenie 2.500 zł między konsumentem a "Domem
Książki" Przedsiębiorstwo Państwowe w sytuacji, gdy towar wystawiony
do sprzedaży zaopatrzony był zastrzeżeniem: "sprzedaż zamknięta -
przydział dla nauczycieli", a konsument oświadczył, że nabywa ten
towar?"
podjął następującą uchwałę:
Oświadczenie nabywcy, że nabywa encyklopedię wystawioną w księgarni,
nie powoduje zawarcia umowy sprzedaży w sytuacji, gdy wymieniony tytuł
zaopatrzony był klauzulą: "sprzedaż zamknięta - przydział dla
nauczycieli" umieszczoną w związku z porozumieniem zawartym między
Ministrem Oświaty i Wychowania i Zrzeszeniem Księgarstwa w sprawie
zaopatrzenia nauczycieli w niezbędne książki.
Uzasadnienie faktyczne
Przedstawione do rozstrzygnięcia Sądowi Najwyższemu zagadnienie prawne
zrodziło się na tle następującej sytuacji prawnej i procesowej. W
księgarni prowadzonej przez Przedsiębiorstwo Państwowe "Dom Książki",
w miejscu widocznym dla klientów wystawiona była encyklopedia
jednotomowa PWN. Ekspozycja ta zaopatrzona była w wywieszkę o treści:
"sprzedaż zamknięta - przydział dla nauczycieli". Powód Stanisław Ch.,
nie będący nauczycielem, wyraził chęć nabycia encyklopedii, a
spotkawszy się z odmową, z przyczyn wynikających z klauzuli
zamieszczonej na ekspozycji, wystąpił na drogę sądową z żądaniem
nakazania pozwanemu przedsiębiorstwu "Dom Książki" sprzedania mu
wspomnianego wydawnictwa.
Sąd Rejonowy powództwo oddalił, opierając się na ustaleniu, że
wspomniana księgarnia otrzymała 8 egzemplarzy encyklopedii z
przeznaczeniem dla imiennie wskazanych nauczycieli szkół wiejskich i
małych ośrodków. W myśl porozumienia zawartego między Ministrem
Oświaty i Wychowania i Zrzeszeniem Księgarstwa przedmiotowe wydanie
encyklopedii było przeznaczone dla nauczycieli pracujących na wsi i w
małych ośrodkach. W związku z tym Zrzeszenie Księgarstwa pismem z dnia
28 marca 1984 r. poinformowało PP "Dom Książki" w R., że na potrzeby
nauczycieli, o których mowa, z terenu województwa tarnobrzeskiego
przeznacza się 763 egzemplarze encyklopedii. Wykaz osób, którym
encyklopedia mogła być sprzedana, sporządziło i dostarczyło do PP "Dom
Książki" Kuratorium Oświaty i Wychowania. W tej sytuacji - zdaniem
Sądu Rejonowego - ekspozycja encyklopedii na półce sklepowej nie może
być traktowana jako oferta i powód nie może skutecznie powoływać się
na przepis art. 66 k.c. w związku z art. 543 k.c.
Powyższy wyrok Sądu Rejonowego zaskarżył rewizją powód. Sąd Wojewódzki
w uzasadnieniu pytania prawnego zwrócił m.in. uwagę na to, że powód w
istocie zwalcza skuteczność ograniczeń oferty co do osoby nabywcy oraz
że odpowiedzi na wyłaniającą się wątpliwość można poszukiwać w dwóch
rozwiązaniach.
Przede wszystkim wobec znacznego deficytu towarów i braku równowagi
rynkowej nie można - z powołaniem się na dyspozycję art. 64 k.c. -
konstruować zobowiązania do zawarcia umowy srzedaży tego właśnie
towaru. Z drugiej strony wspomniane porozumienie zawarte między
Ministrem Oświaty i Wychowania a Zrzeszeniem Księgarstwa nie ma
oparcia w obowiązującym prawie i nie może być skuteczne względem
powoda. W konkluzji Sąd Wojewódzki wyraził pogląd, że sprzedaż
encyklopedii doszła do skutku.
Uzasadnienie prawne
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Pozostawiając na uboczu sporną w doktrynie kwestię, czy w
obowiązującym systemie prawno-organizacyjnym istnieje generalny
obowiązek zawierania przez jednostki gospodarki uspołecznionej umów,
których zawarcia żąda klient (osoba fizyczna), należy wskazać, że w
pewnych sytuacjach obowiązek taki jest niewątpliwy. Obowiązek ten
wynika przede wszystkim z wielu przepisów szczególnych, normujących
kwestie z zakresu świadczenia usług na rzecz ludności. Chodzi tu w
szczególności o usługi z zakresu przewozu publicznego, ubezpieczeń,
usług bytowych itp. W związku z tym w doktrynie przeważa pogląd, że
jednostka gospodarki uspołecznionej nie może w zasadzie wybierać sobie
kontrahenta, lecz - mając przeważnie charakter monopolistyczny - ma
obowiązek zawarcia umowy z każdym oferentem, jeśli tylko wykonanie
leży w granicach jej możliwości. Z obowiązkiem zawarcia umowy
spotykamy się także na tle umów o dzieło. Mianowicie po stronie tego,
kto zawodowo trudni się załatwianiem czynności dla innych, istnieje
obowiązek zawarcia umowy, chyba że niezwłocznie powiadomi dającego
zlecenie o nieprzyjęciu zlecenia (art. 736 k.c.). Wreszcie obowiązek
zawarcia umowy z każdym, kto tego żąda, spoczywa na tym, kto wystawia
rzecz w miejscu sprzedaży na widok publiczny (art. 543 k.c.).
W rozpatrywanej sprawie chodzi właśnie o ten ostatni przypadek.
"Encyklopedia popularna", PWN 1984, była wprawdzie wystawiona w
miejscu sprzedaży (księgarnia) na widok publiczny, jednakże ekspozycja
ta była zaopatrzona klauzulą, że jest przeznaczona dla określonej
grupy zawodowej (nauczycieli). Niezbędne jest zatem rozważenie, czy
jest to oferta ad incertam personam w rozumieniu art. 543 k.c.
Kształtowanie się szczególnych unormowań prawnych i praktyki w
zakresie tzw. obrotu mieszanego, tzn. takiego, w którym odbiorcą
towaru lub usługi jest osoba trudniąca się tym niezawodowo, natomiast
świadczący usługę lub sprzedający towar realizuje swoje cele
profesjonalne, miało i ma miejsce w szczególnych warunkach.
Kształtowanie tych unormowań - poza kodeksem cywilnym - następuje z
reguły w drodze wydawania przepisów o niższej randze, takich jak
ogólne warunki umów sprzedaży, ogólne warunki świadczenia usług, umów
wzorcowych itp. Na ich treść i kształt ma wpływ z jednej strony
ogólnie odczuwalny deficyt towarów i usług, z drugiej zaś niekiedy
monopolistyczna pozycja jednostek świadczących usługi lub
wytwarzajacych określone dobra. Właśnie z braku dostatecznej podaży
towarów i usług mamy do czynienia z tzw. rynkiem producenta. Wprawdzie
nie wszystkie rozwiązania i praktyka płynąca z tej dominacji mogą być
akceptowane i niezbędne jest przeciwstawianie się im, niemniej jednak
w warunkach deficytu określonych dóbr i usług nie można odrzucać
rozwiązań, które w ostatecznym efekcie mają na celu zagwarantowanie
"rozdziału" tych dóbr w sposób społecznie akceptowany. Taki charakter
mają unormowania o sprzedaży kartkowej, uprzywilejowanie młodych
małżeństw, przedpłaty, uprzywilejowanie bibliotek w zakupie nowości
itp. Sprzedaż w tej formie znajduje unormowanie w aktach prawnych o
różnej randze. W tych unormowaniach jednak nie mieści się zawarte
między Ministrem Oświaty i Wychowania i Zrzeszeniem Księgarstwa
porozumienie w sprawie zaopatrzenia nauczycieli niektórych szkół w
niezbędne książki, na podstawie którego sprzedawana była przedmiotowa
encyklopedia. Wspomniane porozumienie należy traktować jako swoistą
umowę o świadczenie na rzecz osoby trzeciej, nie zaś jako akt
administracyjny. Nie zachodzi zatem potrzeba rozważania, czy akt ten
został wydany w granicach ustawowego upoważnienia.
Do zadań Ministerstwa Oświaty i Wychowania należy m.in. dbałość o
poziom zawodowy nauczycieli. Organ ten zatem uprawniony jest do
podejmowania czynności, a w tym do zawierania umów, mających na celu
zaopatrzenie nauczycieli w niezbędne wydawnictwa. Wspomniane
porozumienie zostało zawarte w granicach kompetencji tego organu.
Porozumienie to realizowało społecznie akceptowany cel. Nie ma zatem
podstaw do podważania tego porozumienia. W konsekwencji należy uznać,
że wystawienie encyklopedii w księgarni oraz zaopatrzenie jej w
klauzulę, iż przeznaczona jest tylko dla nauczycieli, sprawiało, że
wydawnictwo to straciło charakter rzeczy powszechnie dostępnej i nie
była to oferta w rozumieniu art. 543 k.c.
Mając powyższe na uwadze, Sąd Najwyższy orzekł jak w sentencji
uchwały.