Witajcie,
Pewna znajoma emerytka dostałą w październiku SMSa wzywającego do
wysłania _darmowego_ SMSa, aby wziąć udział w konkursie. Ponieważ lubi
brać udział w różnych konkursach i czasem wydaje po 3 zł na SMS - a tu
trafia się okazja za darmo - to w swojej naiwności SMSa wysłała.
Niestety, nie zapoznała się z regulaminem konkursu - ponieważ był
dostępny w internecie do którego nie ma dostępu. Okazuje się, że tym
bezpłatnym SMSem klient włącza sobie subskrypcję na możliwość ściągania
tapet na komórki za 4,88zł dziennie (tak! 146,40zł/miesiąc) - trochę
drogo jak na tapety na komórkę?
Oczywiście potem przychodziły codziennie SMSy informujące o kosztach
oraz możliwości wypisania się z imprezy - możliwość wypisania się była
jednak pozorna, ponieważ starszej pani nie udało się wypisać pomimo
wysyłania zgodnie z instrukcją odpowiednich SMSów (próbowała
wielokrotnie). Wreszcie po ponad miesiącu poprosiła mnie o radę -
zadzwoniliśmy więc do BOK i udało się wyłączyć subskrypcję poprzez
operatora.

Dla mnie całą sprawa jest analogiczna do pseudo-taksówkarzy jeżdżących
po mocno zawyżonych stawkach. Czyli z jednej strony naiwny klient
płacący za swoją głupotę, a z drugiej strony bezwzględny naciągacz. Czy
jest to już przestępstwo? Skłonienie podstępem do niekorzystnego
rozporządzenia swoim mieniem - czy jak to tam się nazywa?
Sprawa wygląda tak, że organizatorem nie jest ERA - tylko jakaś "Mobile
Formats" - pomimo tego, że ERA to firmuje swoim logo. Tak więc ERA tylko
pośredniczy w przekazywaniu pieniędzy do organizatora. Czy i na jakiej
podstawie można domagać się zwrotu pieniędzy bezpośrednio od ERY?
Czy ktoś ma doświadczenie w skutecznej walce w podobnych sprawach?

Krzysztof