-
11. Data: 2002-08-14 08:32:44
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: "Alek" <a...@p...onet.pl>
Użytkownik Agnieszka B <b...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ajal07$i8o$...@n...tpi.pl...
> Laciata byla bez smyczy, bo sunia lagodna i przyjacielska.
Jasne, każdy właściciel tak mówi (ale wyłącznie o SWOIM zwierzaku)...
> Wiem tez, ze zaatakowany pies bedzie sie bronil.
... chociaż dobrze wie, że żaden pies nie jest w 100% bezpieczny i
przewidywalny w swoich zachowaniach.
Alek
-
12. Data: 2002-08-14 08:49:00
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: "Ewa Nilsson" <j...@N...gazeta.pl>
Agnieszka B <b...@p...onet.pl> napisał(a):
> Dziekuje wszystkim za odpowiedzi. Tutaj akurat pies jest sredniej wielkosci,
> bo to suka dalmatynczyk. Ja ma raczej "ciut" wiekszego psa i akurat moj
> nigdy nie chodzi bez smyczy. Wlasnie z powodu wielkosci i ... wygladu. Byla
> juz nazywany niedziwadkiem i konikiem.
> Pociesze znajomego, ze moze jego Brat nic nie bedzie placil.
> Diekuje wszystkim, a jak ktos chce zobaczyc wielkiego psa, to zapraszam
> http://www.bouvs.org/abaddon/abad.htm
>
> Agnieszka B
> a...@b...org
> www.bouvs.org
A ja uważam, że brat znajomego przegra ta sprawę i będzie musiał zapłacić. Co
więcej, moim zdaniem będzie to wyrok jak najbardziej sprawiedliwy. Sposób
przedstawienia sprawy świadczy o dużej stronniczości Agnieszki. Pewno nie
napisałabym tego postu gdyby nie fakt, że na końcu dowiedzielismy się, jaki
to mały i łagodny piesek ta Laciata.
Droga Agnieszko, jeśli naprawdę znasz się na psach, to MUSISZ wiedzieć, ze
dalmatyńczyki miły i łagodny to mają tylko wygląd. Ich psychika pozostawia
wiele do życzenia – są niezrównoważone, niechętnie się podporządkowują,
często bywają agresywne. Jest to pies uznający (a i to niechętnie) jednego
pana. Zapewne tym panem jest brat znajomego. To, że jego córka nie zdoła
przywołać psa w sytuacji awaryjnej było z góry do przewidzenia, tak więc
puszczanie dalmatyńczyka bez smyczy to po prostu brak odpowiedzialności i,
rzecz jasna, łamanie przepisów.
Dla sędziego liczą się przepisy – a fakty są takie, że to strona pozwana (ci
od dalmatyńczyka) je złamali. Gdyby pies był zgodnie z prawem na smyczy, to
całej sprawy by nie było.
Jest też obdukcja – skoro lekarz dał kobiecie 3 dni zwolnienia i wypisał
obdukcję to chyba jednak coś jej było w te ręce, bo za uszkodzony lakier na
paznokciach to raczej zwolnienia nie dają? I to jest drugi fakt, który liczy
się dla sędziego.
Tego, który pies zaczął nie daje się udowodnić (niech zgadnę - kobieta
twierdzi, że zaczął dalmatyńczyk, prawda?) i nie jest to żadnym dowodem w
sprawie.
A swoja drogą, to małolata musiała nieźle wkurzyć tą osobę skoro chce jej się
ciągać ich po sądach. Może gdyby po fakcie po prostu przeprosiła,
zaproponowała pokrycie strat (o ile jakieś były), a następnego dnia zjawiła
się z kwiatkami i zapytaniem o zdrowie to całej sprawy by nie było?
Sama mam psy od zawsze, w tej chwili dwa, oba duże i różne sytuacje mi się
zdarzały, jednak żadna nie miała epilogu w sądzie.
Pozdrawiam, Ewa.
>
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
13. Data: 2002-08-14 09:58:52
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: "Uesugi Kenshin" <u...@p...onet.pl>
Witam!
Użytkownik "Ewa Nilsson" <j...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:ajd5hs$ej$1@news.gazeta.pl...
> A ja uważam, że brat znajomego przegra ta sprawę i będzie musiał zapłacić.
Pani EW ma chyba rację. Polecam art. 431 KC. Na jego tle sytuacja Brata
wygląda następująco:
Po pierwsze: jest szkoda po stronie powódki (obdukcja, zwolnienie);
Po drugie: nie da się wyeliminować winy strony pozwanej (brak smyczy na
karku Łaciatej - ocena jej charakteru przez 80-ciu sąsiadów nie ma tu nic do
rzeczy).
Wniosek: istnieje podstawa do zasądzenia odszkodowania.
Być może - ze względu na znikomość szkody - Sąd nie zasądzi całej kwoty
żądanej przez powódkę i na to pewnie gra Wasz adwokat. Ale trzeba też
pamiętać o konieczności zwrotu kosztów sądowych po przegranej sprawie i o
tym adwokacie powódki, co to jeździ z drugiego końca Polski. On na pewno
skrupulatnie przedstawi wszystkie rachunki. Razem, IMO, kwota grubo
przekroczy 8 tys.
Pozdrawiam
Bolek
-
14. Data: 2002-08-14 10:30:29
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: "Boguslaw Szostak" <b...@u...agh.edu.pl>
"Alek" <a...@p...onet.pl> wrote in message
news:3d5a1622_2@news.vogel.pl...
> Użytkownik Agnieszka B <b...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:ajal07$i8o$...@n...tpi.pl...
>
> > Laciata byla bez smyczy, bo sunia lagodna i przyjacielska.
>
> Jasne, każdy właściciel tak mówi (ale wyłącznie o SWOIM zwierzaku)...
>
> > Wiem tez, ze zaatakowany pies bedzie sie bronil.
>
> ... chociaż dobrze wie, że żaden pies nie jest w 100% bezpieczny i
> przewidywalny w swoich zachowaniach.
>
> Alek
Pan tez nie jest do konca bezpieczny i przewidywalny w zachowaniach,
a jakos nikt ine domaga sie by Pan chodzil "z kolkiem w zebach"
i rekami zawiazanymi z tylu (acha i z petami na ogach)...
(ja tez...)
Boguslaw
-
15. Data: 2002-08-14 11:16:02
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: "Alek" <a...@p...onet.pl>
Użytkownik Boguslaw Szostak <b...@u...agh.edu.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ajdbcp$44q$...@g...uci.agh.edu.pl...
> Pan tez nie jest do konca bezpieczny i przewidywalny w zachowaniach,
> a jakos nikt ine domaga sie by Pan chodzil "z kolkiem w zebach"
> i rekami zawiazanymi z tylu (acha i z petami na ogach)...
Niby tak, ale:
1. Stawianie znaku równości pomiędzy swobodą człowieka a swobodą zwierza w
mieście jest gruba przesadą.
2. Ja kieruję swoim postępowaniem i sam odpowiadam za swoje czyny a piesek
raczej nie.
3. Zwierzęta nie mają takich hamulców w jakie wyposażona jest większość
ludzi a wynikających z rozumu, wychowania, kultury, religii, szacunku dla
prawa, poczucia odpowiedzialności itd.
4. Cokolwiek by sądzić o skali przestępczości to jednak zdecydowana
większość ludzi nie jest niebezpieczna, więc słusznie zakłada się, że każdy
człowiek jest uczciwy i zdrowy na umyśle i nikomu nie zagraża. Dopiero gdy
dana osoba faktycznie dopuści się występku można ją traktować w sposób przez
Pana opisany. W przypadku zwierza takiego domniemania być nie może.
5. Miasto nie jest naturalnym środowiskiem bytowania zwierząt. Jest
środowiskiem sztucznym, stworzonym przez ludzi i dla ludzi. Nic dziwnego, że
zwierzęta wprowadzone do tego środowiska źle znoszą np. hałas, nadmiar
bodźców, deficyt przestrzeni itd. Stąd mogą wynikać ich agresywne
zachowania. Człowiek jako istota rozumna musi to zagrożenie przewidywać.
Dlatego wymyślono smycze i kagańce.
Może wystarczy, żeby Pana przekonać?
Pozdrawiam
Alek
-
16. Data: 2002-08-14 12:08:30
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: "Agnieszka B" <b...@p...onet.pl>
Widze, ze pani akurat niezbyt wiele wie, na temat psow. To nie pies jest
niebezpieczny, ale jego wlasiciel. A co powie pani o yorkach? Takie male
przyjacielskie pieski, a jakie potrafia posiac spustoszenie swoimi malymi
zabkami. Chyba zbyt protekcjonalnie pani traktuje innych.
Oto cytat ze wzorca dalmatynczyka:
Dalmatyńczyki są przyjacielskie. Nie ufają jednak każdemu, co czyni z nich
wspaniałych stróży. Nie lubią samotności. Od szczeniaka muszą być
wychowywane, a w wieku młodzieńczym wskazany jest kurs posłuszeństwa.
Technika szkolenia musi być dokładnie przemyślana, gdyż psy tej rasy nie
znoszą przymusu. Do późnego wieku są chętne do zabaw.
Jezeli pies jest agresywny, to jest to tylko wina przewodnika. Nic wiecej.
Pies uznaje tego wlasciciela, ktory jest jego prawdziwym przewodnikiem, nie
tego, ktory daje mu miske, ale tego, kto go szkoli, wyprowadza na spacer,
glaszcze. Tutaj akurat klania sie behavioryzm.
Moja stronniczosc polegalaby chyba na tym, ze napisalabym na samym poczatku,
ze to pies mily i sympatyczne. A to akurat pojawilo sie dopiero w ktoryms
poscie. Nigdzie tez nie stwierdzilam, ze Corka jest bez winy. Wiec gdzie
moja stronniczosc?
Pozdrawiam
Agnieszka B
-
17. Data: 2002-08-14 14:54:22
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: fox <f...@i...pl>
On Wed, 14 Aug 2002 14:08:30 +0200, "Agnieszka B"
<b...@p...onet.pl> wrote:
>Jezeli pies jest agresywny, to jest to tylko wina przewodnika. Nic wiecej.
>Pies uznaje tego wlasciciela, ktory jest jego prawdziwym przewodnikiem, nie
>tego, ktory daje mu miske, ale tego, kto go szkoli, wyprowadza na spacer,
>glaszcze. Tutaj akurat klania sie behavioryzm.
>Agnieszka B
tak, ale nawet najlagodniejszy i najlepiej ulozony pies moze nagle
"dostac na glowe", niezaleznie od czyjegokolwiek widzimisie.
ukryte wady genetyczne, wplyw srodowiskowy, stresy itd.
pies to _zwierze_, udomowione czy nie, ale zawsze zwierze
i czlowiek nie powinien twierdzic, ze poznal wszystkie zakamarki
jego swiadomosci.
dlatego trzeba psa trzymac na smyczy i w kagancu.
pozdrawiam
--
== f...@i...pl == the truth is this: no one knows ==
-
18. Data: 2002-08-14 17:19:10
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: "Agnieszka B" <b...@p...onet.pl>
Oczywiscie, ze trzeba. Nigdzie nie pisalam, ze nie trzeba :-) Co wiecej,
napisalam, ze swojego psa zawsze trzymam na smyczy. Nie chce sprawiac
klopotu komus i sobie.
Agnieszka B
-
19. Data: 2002-08-14 18:42:51
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: "Ewa Nilsson" <j...@N...gazeta.pl>
Agnieszka B <b...@p...onet.pl> napisał(a):
> Widze, ze pani akurat niezbyt wiele wie, na temat psow.
Pierwsza i podstawowa prawda na temat psów, jaką należy zrozumieć jest taka,
ze nigdy nie można w 100% przewidzieć reakcji psa, niezależnie od rasy,
wielkości i stopnia wytresowania. Dlatego właśnie prawo nakazuje wyprowadzać
WSZELKIE psy na smyczy i w kagańcu. Ktos kto tego nie wie, na psach się nie
zna choćby nawet habilitował się z behawioryzmu.
To nie pies jest
> niebezpieczny, ale jego wlasiciel.
Jasne, tylko ze gryzie zazwyczaj jednak pies, a nie jego właściciel. Zapewne
to miał być taki skrót myślowy – pies jest taki, jakim go ukształtuje
człowiek? To rozległy i kontrowersyjny temat, tyle ze nie bardzo ma związek z
tym, o czym pisałam, a i w tematyce grupy nie bardzo się mieści.
A co powie pani o yorkach? Takie male
> przyjacielskie pieski, a jakie potrafia posiac spustoszenie swoimi malymi
> zabkami.
A dlaczego miałabym cos o nich mówić? Nie widzę związku.Yorka tez obowiązuje
smycz i kaganiec, nawet jeśli to trochę śmiesznie by miało wyglądać – takie
są przepisy i nie ja je wymyśliłam. Poza tym widze tu brak logiki - skoro
sieją spustoszenie to chyba raczej nie są przyjacielskie? Czy kazdy mały pies
musi być przyjacielski?
Chyba zbyt protekcjonalnie pani traktuje innych.
Przykro mi, ze tak sądzisz ale chyba nic na to nie poradzę. Zwracam tylko
twoja uwage na fakt, ze twoje uwagi na temat osoby poszkodowanej w opisanym
zajściu, przez wiele osób (a już z pewnością przez samą poszkodowaną!)
zostałyby odczytane własnie jako protekcjonalne i w dodatku złośliwe.
Stwierdzenie "Widze, ze pani akurat niezbyt wiele wie, na temat psow" tez by
pewno kogoś tam mogło urazić (mnie akurat nie uraziło, gorsze rzeczy
słyszałam na swój temat ;-)
> (ciach!)
> Pies uznaje tego wlasciciela, ktory jest jego prawdziwym przewodnikiem, nie
> tego, ktory daje mu miske, ale tego, kto go szkoli, wyprowadza na spacer,
> glaszcze. Tutaj akurat klania sie behavioryzm.
O tym wie każdy, kto miał kiedykolwiek psa, nawet jeśli nigdy nie słyszał o
behawioryzmie. Czy ja to w jakis sposób neguję?
>
> Moja stronniczosc polegalaby chyba na tym, ze napisalabym na samym poczatku,
> ze to pies mily i sympatyczne. A to akurat pojawilo sie dopiero w ktoryms
> poscie.
Gwoli ścisłości, (choć to akurat najmniej ważne), to stwierdzenie "bo sunia
łagodna i przyjacielska" pojawiło się na samym początku twojego pierwszego
postu. Twoja stronniczość polega natomiast na ironizowaniu z kobiety
(cytuję: "Kobieta jednak poszła do lekarza, skarżąc się, ze połamała palce,
odciągając Psa od ogromnego agresora, który chciał pożreć ja
i jej Psa."), która jak by nie patrzeć została poszkodowana a być może także
obrażona przez dziewczynę i jej kolegów. To ostatnie to tylko przypuszczenie –
próbuje jakoś zrozumieć zajadłość tej osoby i jej chęć włóczenia się po
sądach w tak drobnej w końcu sprawie. Jeśli dziewczyna zachowała się
właściwie, tzn. przeprosiła i nie robiła żadnych niestosownych uwag, to
wycofuję moją uwagę i proszę o wybaczenie.
Nigdzie tez nie stwierdzilam, ze Corka jest bez winy. Wiec gdzie
> moja stronniczosc?
No, ale tego, że JEST winna to jednak nie powiedziałaś. Z twojego postu można
by odnieść wrażenie, że winna jest kobieta ze smyczą a znajomy jest ciagany
po sadach "za niewinność"
Pozdrawiam, Ewa.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
20. Data: 2002-08-16 10:25:18
Temat: Re: Bardzo prosze o pomoc - psia sprawa
Od: "Boguslaw Szostak" <b...@u...agh.edu.pl>
"Ewa Nilsson" <j...@N...gazeta.pl> wrote in message
news:aje8bb$s58$1@news.gazeta.pl...
> Agnieszka B <b...@p...onet.pl> napisał(a):
>
> > Widze, ze pani akurat niezbyt wiele wie, na temat psow.
>
> Pierwsza i podstawowa prawda na temat psów, jaką należy zrozumieć jest
taka,
> ze nigdy nie można w 100% przewidzieć reakcji psa, niezależnie od rasy,
> wielkości i stopnia wytresowania.
I co z tego Pani Eo... CO z tego...
Pani ani mojej reakcji tez na 100% przwidziec nie mozna...
Mojej zony reakcji tez. Wie Pani ilu mezow ginie z rak zon...
a momo to przez mysl by minie przeszlo by zone na noc wiazac...
> Dlatego właśnie prawo nakazuje wyprowadzać
> WSZELKIE psy na smyczy i w kagańcu. Ktos kto tego nie wie, na psach się
nie
> zna choćby nawet habilitował się z behawioryzmu.
Po pierwsze to sa rozne kraje i rozne prawodawsttwa.
na przyklad koreanczycy lubia psy - jesc, a u nas za zjedzenie psa mozna
miec
klopoty...
Po drogie prawo jest nie tylko od tego, by je przestrzegac, ale i od tego by
je dostosowywac do zycia.
> To nie pies jest
> > niebezpieczny, ale jego wlasiciel.
>
> Jasne, tylko ze gryzie zazwyczaj jednak pies, a nie jego właściciel.
I dlatego nie powinno sie DRECZYC PSOW tylko dlatego, bo niektorzy maja
fobie,
a niektorzy szkola psy na bestie.
Boguslaw (ktory juz nie ma psa).