eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › rozwod
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 1

  • 1. Data: 2006-04-12 22:24:04
    Temat: rozwod
    Od: "Kasia" <k...@v...pl>

    Witam serdecznie!

    Jestem z branzy technicznej zdecydowanie, koncze politechnike i od razu na
    wejsciu sie przyznaje, ze o prawie, a szczegolnie rozwodowym, nie mam
    pojecia. Dlatego prosze o rzeczowe ale dokladne wytlumaczenie mi jak to z
    tymi rozwodami jest...
    Sytuacja ktora opisze za chwile dotyczy mojego dziadka. Dziadek lat okolo
    80, materialnie dobrze ustawiony, ale nie pracuje juz -od niedawna. Kiedys
    dawno, jeszcze jak ja bylam malutka odszedl od babci. Mowi ze kochal ja
    kiedys bardzo, ale roznica charakterow i pogladow byla tak ogromna, ze po
    prostu dalej sie zyc razem nie dalo... Z tym ze to tylko on tak uwazal...
    Choc ja tu dziadka doskonale rozumiem, prawde mowiac zastanawiam sie nawet
    jak mogl z wczesniej z babcia wytrzymac tak dlugo... Ale ad rem. Odszedl od
    niej ostatecznie pewnie po jakichs 30 latach malzenstwa, gdy moj tata sie
    usamodzielnil,ozenil, innych dzieci nie mieli. Zostawil jej mieszkanie, za
    ktore do tej pory placi czynsz, ze wszystkim wspolnym co mieli... Generalnie
    odszedl ze swoja jedna walizka. Juz wtedy a wlasciwie chyba i duzo wczesniej
    mial kogos... A wlasciwie nie kogos tylko swoja Milosc, druga, wielka...
    Pani Janina to fantastyczna kobieta, sa razem do tej pory, czyli dobre ponad
    20 lat, razem mieszkaja, swietnie sie dogaduja, gdy patrze na nich to az
    cieplo mi sie na sercu robi...
    Babcia o rozwodzie nie chciala nigdy slyszec. Stanowisko mojego ojca, ktory
    na dziadka sie smiertelnie obrazil tez jest nieprzejednane - dziadek to
    najwieksza zakala naszej rodziny i lepiej nie miec z nim nic wspolnego... I
    babcia i ojciec sa mocno, mhmmm, jakby to powiedziec... Chyba najlepiej odda
    to okreslenie: " rydzykowi" ... Tu nie chodzi o gleboka wiare, nawet chyba
    nie o jakies zasady... Jestem wrecz przekonana ze to jakas przykrywka,
    maska spod ktorej mozna dziadkowi dokuczyc, uniemozliwic mu spelnienie jego
    marzen... Mimo ze minelo ponad 20 lat zawisc jest ogromna. Przez x lat
    bylam od dziadka izolowana, on tez chyba nie chcial sie narzucac... Teraz
    sytuacja sie zmienila, bywam czesto u niego i p. Janiny dopiero teraz widze
    jaki dziadek po latach jest szczesliwy! Mimo ze jedyny syn sie od niego
    odwrocil...
    Do zupelnej pelni tego szczescia brakuje mu jednego - slubu z p Janina. Wiem
    ze bardzo, bardzo mu na tym zalezy... Wiem, ze niektorym moze sie to wydac
    smieszne, slub 80 letnich dziadkow... Ale ja chcialabym moc mu jakos
    pomoc... Oczywiscie dopoki rozwodu nie dostanie nie ma o tym mowy...

    Ehhh, przepraszam, za taki rozwlekly i nie pozbawiony niestety moich
    wlasnych emocji malo prawniczy z pewnoscia opis. Ale chcialam dobrze
    nakreslic cala ta sytuacje. I teraz moje pytanie, czy w takiej sytuacji,
    gdzie prawdopodobnie orzeczona cala wina spadlaby na dziadka no bo mial
    "kochanke", wyprowadzil sie itd jest szansa na latwe uzyskanie rozwodu?
    Przypomne ze babcia sie na to nie zgadza... No i dziadek pewnie woli
    zostawic to tak jak jest niz robic jakies wielkie afery...

    Mozecie cos doradzic?
    Z gory dziekuje za wszelkie odpowiedzi!

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1