-
1. Data: 2002-10-24 09:46:16
Temat: pytanie teoretyczno praktyczne...dłuuugie
Od: Kuba Łacki <y...@r...pl>
witajcie.
Słów parę tytułem się przedstawienia ;-)
jestem tu nowy, mam na imię Kuba, jestem z Poznania, i tyle na razie
powinno wystarczyć;-) Pojawiłem się tutaj, bo mam następujący problem,
i nie jestem w stanie go sobie rozjaśnić.
Otóż w połowie maja tego roku kupiliśmy wraz z dziewczyną motocykl,
nieduży, bo dla niej, zgrabny, ładny lekki etc. Dokumenty były ok,
wszystko ładnie pięknie. Po wyrobieniu próbnych tablic, parę dni
później odwiedzili nas smutni panowie z KPP Jarocin, i motocykl
zabrali. A dlaczego?
Otóż, kupiliśmy motocykl od gościa , który kupił go z kolei z komisu
(dostaliśmy i fakturę zakupu z komisu, i umowę komisową między komisem
a poprzednim właścicielem), a do komisu wstawił go Piotr B. Komis ten
(moto-aga, z jarocina) sprzedał ten motocykl gościowi od którego
kupiliśmy (zbyszek Z.), ale zanim zapłacił za sprzęt Piotrowi (i kilku
innym osobom) - zwinął działalność, a właściciele uciekli za granicę.
Motocykl został wstawiony do komisu w kwietniu 2001 roku, sprzedany
Zbyszkowi bodajże w styczniu (chyba 19-tego) 2002, komis zwinął sie
jakoś koniec stycznia-początek lutego 2002, my kupiliśmy w maju 2002.
No i Policja zabrała. I zaczęły się schody. Niby, na logikę z art 169
KC wynika, iż skoro transakcje były przeprowadzane w dobrej wierze (a
taki był zarówno zakup motocykla z komisu przez Zbyszka, a także nasz
od niego), skoro wszystko jest udokumentowane, i skoro w momencie
sprzedaży komis miał prawo dysponować sprzętem, w tym - sprzedać go -
to motocykl powinien być nasz . Mam rację? Wydawałoby się, że tak.
Zgodnie z powyższą logiką napisaliśmy zażalenie na decyzję
Prokuratora, który stwierdził iż w tym przypadku własność nie została
przeniesiona. W odpowiedzi (odrzucającej zażalenie) Prokurator
Okręgowy stwierdził iż w trakcie postępowania zgromadzono dowody na
to, że oszuści (bo sprawa toczy się z art 286 par1) przyjmując pojazdy
w komis działali w z góry podjętym zamiarze oszustwa (a sprzęt
przyjęli w komis prawie rok wcześniej!). Tyle opisu, teraz pytanie:
co robić? Spotkaliśmy się z opinią, aby założyć postępowanie
adhezyjne, ale z kolei wg funkcjonariuszy, którzy zabierali pojazd
oszuści ukrywają się za granicą, a nawet jak zostaną schwytani i
osądzeni, to i tak są bez grosza, i z jakimkolwiek zadośćuczynieniem
będzie ciężko. Z góry dzięki za wszelkie odpowiedzi, porady i
informacje.
pozdrowienia
--
kuba vel yahoo łacki, poznań
k...@a...pl
-
2. Data: 2002-10-24 10:11:07
Temat: Re: pytanie teoretyczno praktyczne...dłuuugie
Od: Marcin Debowski <a...@n...net>
In article <h...@4...com>, Kuba Łacki wrote:
> No i Policja zabrała. I zaczęły się schody. Niby, na logikę z art 169
> KC wynika, iż skoro transakcje były przeprowadzane w dobrej wierze (a
> taki był zarówno zakup motocykla z komisu przez Zbyszka, a także nasz
A co figuruje w umowie kupna od Zbyszka? Jest formulka ze oswiadcza on ze
motocykl nie ma wad prawnych?
--
Marcin
-
3. Data: 2002-10-24 11:05:23
Temat: Re: pytanie teoretyczno praktyczne...dłuuugie
Od: Kuba Łacki <y...@r...pl>
On Thu, 24 Oct 2002 18:11:07 +0800, Marcin Debowski
<a...@n...net> wrote:
>A co figuruje w umowie kupna od Zbyszka? Jest formulka ze oswiadcza on ze
>motocykl nie ma wad prawnych?
no niby jest, ale to nie jest strona, od której chcielibyśmy ten
problem rozwiązać. Agnieszka chce odzyskać swój wymarzony motocykl, ja
chciałbym, że to się udało.
z innej beczki - Zbyszek podpisał umowę w dobrej wierze, nie wiedział
o tychże wadach. To by było takie trochę leczenie syfa pudrem, bo
skoro my od niego będziemy żądać zwrotu pieniędzy, to on z kolei
będzie musiał przechodzić to samo co my teraz, czyli nie mieć ani
motocykla, ani kasy. To jest IMHO chore, i nie jest to dobre wyjście z
sytuacji. Ale jak to jest z tymi wadami prawnymi, skoro nie było o
nich nic wiadomo, aż do chwili kiedy przyszli rzeczeni smutni panowie?
Nie szło się o nich dowiedzieć, bo jak? Sprawdziłem pojazd w rejestrze
utraconych - i nie było go tam. W zasadzie gdyby nie głupi zbieg
okoliczności - motocykl byłby nasz do teraz, po prostu w poprzednim
wydziale komunikacji (tam trafiły dokumenty po wyrobieniu przez Agę
próbnych tablic) - pracował znajomy Piotra B, który przypadkiem trafił
na te papiery, i dał mu znać, i czapa. Gdyby to trafiło w ręce kogoś
innego - nie byłoby problemu.
pozdrowienia
--
kuba vel yahoo łacki, poznań
k...@a...pl
pozdro:)
--
kuba vel yahoo łacki, poznań, no, a bo co ?;)
zx6r' 98, bestia w remoncie i parę innych
http://yahoo.allegro.pl/ ; p...@r...pl
>> a nie mówiłem, że zielone są najszybsze?;) <<
-
4. Data: 2002-10-24 11:05:57
Temat: Re: pytanie teoretyczno praktyczne...dłuuugie
Od: Kuba Łacki <y...@r...pl>
On Thu, 24 Oct 2002 18:11:07 +0800, Marcin Debowski
<a...@n...net> wrote:
>A co figuruje w umowie kupna od Zbyszka? Jest formulka ze oswiadcza on ze
>motocykl nie ma wad prawnych?
no niby jest, ale to nie jest strona, od której chcielibyśmy ten
problem rozwiązać. Agnieszka chce odzyskać swój wymarzony motocykl, ja
chciałbym, że to się udało.
z innej beczki - Zbyszek podpisał umowę w dobrej wierze, nie wiedział
o tychże wadach. To by było takie trochę leczenie syfa pudrem, bo
skoro my od niego będziemy żądać zwrotu pieniędzy, to on z kolei
będzie musiał przechodzić to samo co my teraz, czyli nie mieć ani
motocykla, ani kasy. To jest IMHO chore, i nie jest to dobre wyjście z
sytuacji. Ale jak to jest z tymi wadami prawnymi, skoro nie było o
nich nic wiadomo, aż do chwili kiedy przyszli rzeczeni smutni panowie?
Nie szło się o nich dowiedzieć, bo jak? Sprawdziłem pojazd w rejestrze
utraconych - i nie było go tam. W zasadzie gdyby nie głupi zbieg
okoliczności - motocykl byłby nasz do teraz, po prostu w poprzednim
wydziale komunikacji (tam trafiły dokumenty po wyrobieniu przez Agę
próbnych tablic) - pracował znajomy Piotra B, który przypadkiem trafił
na te papiery, i dał mu znać, i czapa. Gdyby to trafiło w ręce kogoś
innego - nie byłoby problemu.
pozdrowienia
--
kuba vel yahoo łacki, poznań
k...@a...pl