W książce czytam:

Urlop roczny wynosi 20 dni roboczych dla zatrudnionych do 10 lat i 26
po 10 latach. Urlopu udziela sie w dni robocze danego pracownika, w
wymiarze godzinowym,
odpowiadającym dobowemu wymiarowi czasu pracy w danym dniu, takze w
niedziele i swieta, jezeli
sa one dniami pracy dla tego pracownika.
Urlop pracownika zatrudnionego w niepelnym wymiarze czasu pracy jest
proporcjonalny do
zatrudnienia. Pracownik pracujacy na pol etatu po piec godzin w
poniedzialki, srody i piatki
dostanie 10 lub 13 dni urlopu liczonego po 8 godzin dziennie, ktory
udzielany bedzie po 5
godzin dziennie w poniedzialki srody i piatki. W polaczeniu z pozostalymi
dniami tygodnia zapewni
mu to urlop w pelnym wymiarze.

I teraz co mi nie pasuje.
Skoro pelny etat = 40 godzin w tygodniu (5 * 8)
to wywnioskowac z tego mozna ze pol etatu to 20 godzin(10 dni urlopu).

A powyzej jest napisane ze pracownik jest zatrudniony
na pol etatu pracujac w pon sr. i piat. po 5 godzin.
Wychodzi na to ze pracuje 15 godzin w tygodniu, a urlopu
ma tyle ile by wyszlo gdyby pracowal 20 godzin w tygodniu.

o co tutaj chodzi?

P.