-
1. Data: 2004-04-18 14:37:03
Temat: limit hałasu w bloku
Od: "chiniol" <c...@p...onet.pl>
moi sasiedzi z I pietra (ja mieszkam na parterze) codziennie wlaczaja
radio/cd na cala pare w godzinach 12-15 do tego male dziecko biega po
mieszkaniu jak jakies nienormalne przez kilka godzin, a oprocz tego sa
straszliwe awantury 22-24.
Raz o 23 zadzwonilem na policje, przyjechali ale skutek po tej interwencji
byl zaden.
Jaki jest dopuszczalny poziom halasu do 22 o po 22? Dodaje ze mieszkam w
bloku.
dzieki za odpowiedz
pozdrawiam
chiniol :)
-
2. Data: 2004-04-18 15:25:51
Temat: Re: limit hałasu w bloku
Od: Paul <paul1981@ANIHILUJ_TO.interia.pl>
On Sun, 18 Apr 2004 16:37:03 +0200, "chiniol" <c...@p...onet.pl>
wrote:
>moi sasiedzi z I pietra (ja mieszkam na parterze) codziennie wlaczaja
>radio/cd na cala pare w godzinach 12-15 do tego male dziecko biega po
>mieszkaniu jak jakies nienormalne przez kilka godzin, a oprocz tego sa
>straszliwe awantury 22-24.
>Raz o 23 zadzwonilem na policje, przyjechali ale skutek po tej interwencji
>byl zaden.
>Jaki jest dopuszczalny poziom halasu do 22 o po 22? Dodaje ze mieszkam w
>bloku.
A co chcialbys im zrobic? Pozwac? Wywalic za razace utrudnianie
korzystania ze swojego mieszkania? Nawet, jakbys mogl to uzasadnic...
Czasem rozwiazania niekonfrontacyjne sa lepsze.
W dzisiejszych czasach ludzie uwazaja, ze jezeli jest mozliwosc
nasylania Policji / Strazy Miejskiej, albo jezeli jest mosliwosc
pozywania do sadu, to trzeba koniecznie z niej korzystac.
Mozliwosc to jest mozliwosc, a nie oczywistosc skorzystania. W
niektorych spoleczenstwach (amerykanskim i chyba juz tez polskim) ta
granica jest dla niektorych niezrozumiala.
Wyobraz sobie, ze ze jest noc, idziesz miastem, masz nóż w kieszeni
do obrony, nie oznacza, ze musisz go wyciagnac, gdy naskoczy na Ciebie
kilku drabów w ciemnej uliczce. Masz mozliwosc, ale - jak wyciagniesz
nóż, to nie tylko dostac mozesz po glowie, ale mozesz tez zginac od
noza.
Zaczynasz w ogole od zlej strony. Trzeba porozmawiac w dzien, trzeba
porozmawiac jeszcze raz. Trzeba pomoc sasiadowi. Trzeba zaskoczyc inna
osobe wlasna kultura i uprzejmoscia. POTEM - trzeba uruchomic miekka
droge administracyjna, trzeba isc do administracji budynku, wspolnota,
spoldzielnia. Lekko informowac, wnioskowac delikatnie, prosic. Potem
nasilac srodki, zbierac dokumenty, moze wezwac jakis sluzbistow
(woznego?), potem moze Straz (czy ona sie tym zajmuje?)...
Pozew i Policja to jest ostatnia droga. Gdybys czlowieku wiedzial,
ilez ci policjanci i ci sedziowie widzieli juz takich pieniących sie,
bulgoczacych sasiadow. Gdybys wiedzial ilez wscieklosci, nienawisci
plynie z ich rynsztokowych konfliktow. Gdybys wiedzial jak bardzo
bezsensowne sa wzajemne zarzuty. Gdybys wiedzial JAK WSZYSTKIE SLUZBY
MAJA DOSYC kolejnych Kargulow i Pawlakow...
To bys poszukal innej drogi i zaoszczedzil swoj czas,
ktory jest pewnie drogocenny. Juz nie mowiac o emocjach. Ludzie to
tylko ludzie. Nawet ludziska to tylko ludzie. Kazdego mozna latwiej
lub trudniej wychowac i zmienic. Tylko trzeba chciec. Ani Policja ani
Sad nie przyjdzie zeby kogos w Twoim imieniu zalatwic na dobre.
Przypadki prawdziwej patologii wymagajacych ostrych interwencji
prawnych to tak niewielki procent sporow sasiedzkich...
--
Paul icq 325435693
"Nobody rules these streets at night like me, the atomic punk"
-
3. Data: 2004-04-18 18:43:29
Temat: Re: limit hałasu w bloku
Od: "chiniol" <c...@p...onet.pl>
> >moi sasiedzi z I pietra (ja mieszkam na parterze) codziennie wlaczaja
> >radio/cd na cala pare w godzinach 12-15 do tego male dziecko biega po
> >mieszkaniu jak jakies nienormalne przez kilka godzin, a oprocz tego sa
> >straszliwe awantury 22-24.
> >Raz o 23 zadzwonilem na policje, przyjechali ale skutek po tej
interwencji
> >byl zaden.
> >Jaki jest dopuszczalny poziom halasu do 22 o po 22? Dodaje ze mieszkam w
> >bloku.
>
> A co chcialbys im zrobic? Pozwac? Wywalic za razace utrudnianie
> korzystania ze swojego mieszkania? Nawet, jakbys mogl to uzasadnic...
> Czasem rozwiazania niekonfrontacyjne sa lepsze.
>
> W dzisiejszych czasach ludzie uwazaja, ze jezeli jest mozliwosc
> nasylania Policji / Strazy Miejskiej, albo jezeli jest mosliwosc
> pozywania do sadu, to trzeba koniecznie z niej korzystac.
>
> Mozliwosc to jest mozliwosc, a nie oczywistosc skorzystania. W
> niektorych spoleczenstwach (amerykanskim i chyba juz tez polskim) ta
> granica jest dla niektorych niezrozumiala.
>
> Wyobraz sobie, ze ze jest noc, idziesz miastem, masz nóż w kieszeni
> do obrony, nie oznacza, ze musisz go wyciagnac, gdy naskoczy na Ciebie
> kilku drabów w ciemnej uliczce. Masz mozliwosc, ale - jak wyciagniesz
> nóż, to nie tylko dostac mozesz po glowie, ale mozesz tez zginac od
> noza.
>
> Zaczynasz w ogole od zlej strony. Trzeba porozmawiac w dzien, trzeba
> porozmawiac jeszcze raz. Trzeba pomoc sasiadowi. Trzeba zaskoczyc inna
> osobe wlasna kultura i uprzejmoscia. POTEM - trzeba uruchomic miekka
> droge administracyjna, trzeba isc do administracji budynku, wspolnota,
> spoldzielnia. Lekko informowac, wnioskowac delikatnie, prosic. Potem
> nasilac srodki, zbierac dokumenty, moze wezwac jakis sluzbistow
> (woznego?), potem moze Straz (czy ona sie tym zajmuje?)...
>
> Pozew i Policja to jest ostatnia droga. Gdybys czlowieku wiedzial,
> ilez ci policjanci i ci sedziowie widzieli juz takich pieniących sie,
> bulgoczacych sasiadow. Gdybys wiedzial ilez wscieklosci, nienawisci
> plynie z ich rynsztokowych konfliktow. Gdybys wiedzial jak bardzo
> bezsensowne sa wzajemne zarzuty. Gdybys wiedzial JAK WSZYSTKIE SLUZBY
> MAJA DOSYC kolejnych Kargulow i Pawlakow...
>
> To bys poszukal innej drogi i zaoszczedzil swoj czas,
> ktory jest pewnie drogocenny. Juz nie mowiac o emocjach. Ludzie to
> tylko ludzie. Nawet ludziska to tylko ludzie. Kazdego mozna latwiej
> lub trudniej wychowac i zmienic. Tylko trzeba chciec. Ani Policja ani
> Sad nie przyjdzie zeby kogos w Twoim imieniu zalatwic na dobre.
>
> Przypadki prawdziwej patologii wymagajacych ostrych interwencji
> prawnych to tak niewielki procent sporow sasiedzkich...
Oczywiscie sie z Toba zgodze ale:
- z tymi sasiadami juz grzecznie rozmawialem, zwracalem uwage przez kilka
tygodni, a na policje zadzwonilem tylko dlatego ze mialem goscia i bylo tak
glosno ze nie mogl zasnac, a sasiedzi byli pijani - czytaj agresywni.
Oczywiscie ze trzeba zalatwic to w jakis pokojowy sposob. Chce ich przekonac
ze zachowuja sie ponizej norm nie tylko zwyczajowych - o czym ich
wilokrotnie informowalem ale rowniez prawnych. Nie chce zeby mi
"przypadkowo" zalali mieszkanie bo maja upierdliwego sasiada. Kazdy
przypadek jest inny w takim sporze ale naprawde przez caly dzien nie mozna
sie skupic przychodzac na kilka kilkanascie godzin do miejsca gdzie sie chce
miec 1 rzecz - spokoj.
Nie uwazam sie za drobiazgowego czlowieka, ale chyba kazdego by wkurzaly
libacje 4-5 razy w tygodniu.
Chcialem sie po prosu dowiedziec o te normy halasu i swoja prosbe
podtrzymuje.
pozdrawiam
chiniol :)
-
4. Data: 2004-04-18 19:03:56
Temat: Re: limit hałasu w bloku
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "chiniol" <c...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:c5u3qt$ege$1@atlantis.news.tpi.pl...
Żaden przepis prawa tego nie określa w sposób jednoznaczny, czyli na
przykład poprzez poziom hałasu.
-
5. Data: 2004-04-18 21:25:55
Temat: Re: limit hałasu w bloku
Od: "Snoopy" <s...@a...pl>
chiniol wrote:
> Jaki jest dopuszczalny poziom halasu do 22 o po 22? Dodaje ze mieszkam w
> bloku.
Nie wiem, czy trafie w "10", ale chyba to bedzie to:
"W odpowiedzi na Pańskie zapytanie, uprzejmie informuję, że czyn o jakim Pan
wspomina, czyli "puszczanie muzyki na cały regulator", wyczerpuje w pełni
znamiona wykroczenia z art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń, w przypadku, gdy
muzyka ta jest puszczana w taki sposób, że zakłóca spokój w miejscu
publicznym.
Dla istoty popełnionego czynu nie jest ważne, że źródło dźwięku znajduje się
w lokalu mieszkalnym, ważne jest, że dźwięk ten słyszalny jest na zewnątrz
budynku, czyli w miejscu publicznym.
Czyn taki zagrożony jest zgodnie z cytowanym wyżej artykułem karą aresztu,
ograniczenia wolności albo grzywny.
Strażnik miejski, wezwany w takim przypadku, nie może jednak ukarać
popełniającego czyn niedozwolony grzywną w postaci mandatu karnego, może
natomiast na wniosek osoby, której spokój został zakłócony skierować wniosek
o ukaranie do sądu grodzkiego, po przeprowadzeniu odpowiedniego postępowania
wyjaśniającego. Z-ca Komendanta ds. Operacyjnych"
--
Pozdrawiam
Grzesiek *** www.oldtimerfiat.club.prv.pl ***
GG: 458449 *** www.snoopy.com ***
-
6. Data: 2004-04-19 06:03:49
Temat: Re: limit hałasu w bloku
Od: Drwal <w...@s...com>
Paul 18 kwietnia 2004, 17:25:51, szrajbnął:
> Wyobraz sobie, ze ze jest noc, idziesz miastem, masz nóż w kieszeni
> do obrony, nie oznacza, ze musisz go wyciagnac, gdy naskoczy na Ciebie
> kilku drabów w ciemnej uliczce. Masz mozliwosc, ale - jak wyciagniesz
> nóż, to nie tylko dostac mozesz po glowie, ale mozesz tez zginac od
> noza.
To po co miec ten noz w kieszeni? Zeby jak przypadkiem wlozysz tam
reke to sie pociac? 0_o ? Rozumiem, ze najlepsze rozwiazanie to uciec
z rykiem na ustach, ale po cos chyba zdecydowana wiekszosc mlodych polakow
chodzi z bronia (artykul w zeszlotygodniowym Newsweeku).
> Zaczynasz w ogole od zlej strony. Trzeba porozmawiac w dzien, trzeba
> porozmawiac jeszcze raz. Trzeba pomoc sasiadowi. Trzeba zaskoczyc inna
> osobe wlasna kultura i uprzejmoscia. POTEM - trzeba uruchomic miekka
> droge administracyjna, trzeba isc do administracji budynku, wspolnota,
> spoldzielnia. Lekko informowac, wnioskowac delikatnie, prosic. Potem
> nasilac srodki, zbierac dokumenty, moze wezwac jakis sluzbistow
> (woznego?), potem moze Straz (czy ona sie tym zajmuje?)...
A moze on chce miec po prostu do jasnej cholery spokoj?
Pare razy w jakims mieszkaniu byla imprezka, to w okolicach 23 po
prostu sasiedzi nam korki wyjeli i no coz... :P
> To bys poszukal innej drogi i zaoszczedzil swoj czas,
Raczej to ty mu proponujesz sposoby, ktore czasu zabieraja ze hoho... A
to spoldzielnia, a to wozny, a to administracja, wspolnota...
> Przypadki prawdziwej patologii wymagajacych ostrych interwencji
> prawnych to tak niewielki procent sporow sasiedzkich...
> --
Masz patologiczny delimiter... popraw go na [-- ].
--
Drwal GG:2006587 [ROT13!]q...@b...cy
zdjecie.moje.prv.pl /\ drwal.ws.prv.pl
D850MHZ,256MBSDRRAM \/ GF2MX64MB,WinXP
[-DivineDragons-] VLO w Pń Pozdrawiam!
-
7. Data: 2004-04-19 16:40:56
Temat: Re: limit hałasu w bloku
Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>
In article <c5uicn$84c$1@nemesis.news.tpi.pl>, chiniol wrote:
> - z tymi sasiadami juz grzecznie rozmawialem, zwracalem uwage przez kilka
> tygodni, a na policje zadzwonilem tylko dlatego ze mialem goscia i bylo tak
> glosno ze nie mogl zasnac, a sasiedzi byli pijani - czytaj agresywni.
Nie masz co się tłumaczyć. Miałeś prawo wezwać policję, wezwanie było
uzasadnione, więc nie warto przejmować się czyimiś pouczeniami.
A do rzeczy, norm nie ma, tzn. nikt nie przyjdzie z żadnym narzędziem
pomiarowym, normy dotyczą tylko, nazwijmy to, hałasów industrialnych.
Sąsiad zakłóca Ci spokój i jest to wykroczenie. Podstawy znajdziesz
tutaj: http://lwzhow.republika.pl/prawo.htm
> Oczywiscie ze trzeba zalatwic to w jakis pokojowy sposob.
Dlaczego "oczywiście trzeba". "Oczywiście trzeba" to jak się da,
ale jak się nie da, to przecież nie wyprowadzisz się z własnego
mieszkania, ani nie będziesz sobie wtykał stoperów do uszu.
> Nie uwazam sie za drobiazgowego czlowieka, ale chyba kazdego by wkurzaly
> libacje 4-5 razy w tygodniu.
Nie ma żadnych norm na to, może cię wkurzyć nawet jedna libacja w
roku/na dwa lata/trzy/itd.
Renata
-
8. Data: 2004-04-19 18:49:09
Temat: Re: limit hałasu w bloku
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Snoopy" <s...@a...pl> napisał w wiadomości
news:c5urp1$26jk$1@mamut.aster.pl...
Dość kontrowersyjny pogląd. Po pierwsze trudno uznać mieszkanie pytającego
za miejsce publiczne. Po drugie zupełnie nie rozumiem, z jakiego powodu
policjant nie mógłby ukarać sprawcy mandatem takim wypadku - oczywiście
pod warunkiem że są spełnione pozostałe przesłanki do ukarania.
-
9. Data: 2004-04-20 06:44:32
Temat: Re: limit hałasu w bloku
Od: Paul <paul1981@ANIHILUJ_TO.interia.pl>
On Mon, 19 Apr 2004 08:03:49 +0200, Drwal <w...@s...com>
wrote:
>Rozumiem, ze najlepsze rozwiazanie to uciec z rykiem na ustach
Alez skad. Trzeba byc dzielnym. Jak Jurand ze Spychowa!
>A moze on chce miec po prostu do jasnej cholery spokoj?
>Pare razy w jakims mieszkaniu byla imprezka, to w okolicach 23 po
>prostu sasiedzi nam korki wyjeli i no coz... :P
Prad wylaczyli? ;-) IMHO to bylo smieszne rozwiazanie, oczywiscie,
ktos zaraz powie, ze komus moglo cos sie zepsuc i skonczyloby sie
odszkodowaniem. Ale....
>Raczej to ty mu proponujesz sposoby, ktore czasu zabieraja ze hoho... A
>to spoldzielnia, a to wozny, a to administracja, wspolnota...
... ale wiadomo, ze to jeszcze nie byl
"The Prawny Spor Sasiedzki"...
Czyli - to nie jest jeszcze...
"zapychacz czasu sadow, strazy miejskiej i policji",
Czyli - lekcja prawa, jak mozna bezsensownie stosowac wszelkie
mozliwe narzedzia dla sprawy czesto tak prostej, jak wymiana
zarowki...
>Masz patologiczny delimiter... popraw go na [-- ].
Teraz jest post-patologiczny ;-)
--
Paul icq 325435693
"Nobody rules these streets at night like me, the atomic punk"
-
10. Data: 2004-04-20 06:53:43
Temat: Re: limit hałasu w bloku
Od: Paul <paul1981@ANIHILUJ_TO.interia.pl>
On Sun, 18 Apr 2004 20:43:29 +0200, "chiniol" <c...@p...onet.pl>
wrote:
>- z tymi sasiadami juz grzecznie rozmawialem, zwracalem uwage przez kilka
>tygodni, a na policje zadzwonilem tylko dlatego ze mialem goscia i bylo tak
>glosno ze nie mogl zasnac, a sasiedzi byli pijani - czytaj agresywni.
OK, dobrze rozumiem, dobrze ze probowales. Chodzi tylko o to, ze sam
widywalem takie akcje. Sasiad lubil czasem libacje, a jego sasiadki
bardzo libacji nie lubily. Telefony szly w ruch, przyjezdzala policja,
nienawisc na pietrze rosla, niewiele sie zmienialo.
Dopiero powazna i spokojna rozmowa przedstawicieli administracji z
czlowiekiem uspokoila sytuacje na dobre. Kto wie, moze i w Twoim
przypadku lepiej wyszloby dzialanie kilku sasiadow razem, a nie
wszczynanie prywatnej wojny...?
Nie wiem co mu powiedzieli, ale zadzialalo lepiej niz policja.
I troche mi smutno, ze mozna bylo to zrobic dawno temu, a przez to ze
policjanci traca na takie proste rzeczy czas, gdzie indziej ich
zabraknie i ktos stanie sie ofiara powazniejszych przestepstw.
--
Paul icq 325435693
"Nobody rules these streets at night like me, the atomic punk"