Poradźcie!

W mojej firmie nastąpiła specyficzna paranoja.
Polega ona na tym, że wymaga się ode mnie wystawiania faktur sprzedaży
podczas gdy nie mam nic wspólnego z samą sprzedażą.

Pracuję w księgowości i zajmuję się dekretacją, rozliczeniami z fiskusem
szeroko pojętą analizą finansową, sprawami kadrowo-płacowymi (w tym ZUS)
oraz niektórymi sprawami administracyjno-prawnymi (jak np rejestracja w
KRS). To w skrócie. Nie w tym rzecz, że się nie wyrabiam (choć czasem
rzeczywiście siedzę po 12h) lecz w tym, że moje szefostwo(rodowici Szwedzi)
uważają, że do księgowości należy fakturowanie.
Poniekąd nie jest to od strony formalnej przerażająco skomplikowane zajęcie
jednak problem polega na tym, że osobiście zupełnie nie stykam się z
usługami będącymi przedmiotem sprzedaży w naszej firmie.

Są to dość specyficzne usługi techniczne (obróbka metali i innych tworzyw),
które wykonywane są specjalistycznymi maszynami w hali produkcyjnej przez
inżyniera produkcji i technika produkcji. Osoby te odpowiedzialne za
świadczenie usług, sterujące produkcją są jedynymi wtajemniczonymi w katalog
usług (który nie stanowi broń Boże stałej listy usług). Każda usługa jest
kalkulowana odrębnie dla każdego klienta w oparciu o indywidualny proces
technologiczny o jakim nie mam pojęcia. Ceny ustalane są każdorazowo przez
wspomnianych technologów produkcji wg niejasnego (zmiennego i częściowo
uznaniowego) systemu kalkulacji.

Możliwość wystawiania faktur przeze mnie widzę tylko w jeden sposób:
- otrzymuję szczegółową pisemną notatkę (informację) od technologa
(sprzedawcy) na temat ilości, rodzaju usług sprzedanych, ceny. Notatkę tę
powinien również podpisać.
- Najlepiej byłoby żeby podpisał również samą fakturę

Naprawdę obawiam się odpowiedzialności za wystawioną przeze mnie fakturę
skoro nie wiem za co ją wystawiam. Nie mam stałego katalogu usług, nie mam
stałych cen, nic nie wiem o tym procesie produkcyjnym, bo nie jestem
pracownikiem produkcyjnym. Natomiast obieg notatek w celu wystawienia
faktury uważam za dodatkową komplikację i obawiam się (z doświadczenia), że
nie będę otrzymywała ich na czas i w odpowiedniej formie. Poza tym nie
odciąży to działu produkcji jeśli chodzi o papierkową robotę.

Dotychczas faktury były wystawiane przez osoby pracujące w dziale produkcji
(czyli inżyniera oraz technika). Dodam, że to oni kontaktują się z klientami
i prowadzą rozmowy handlowe - są faktycznymi sprzedawcami. W naszej firmie
DZIAŁ PRODUKCJI=DZIAŁ SPRZEDAŻY. Powstało u nich przekonanie, że to
księgowość wystawia faktury. Wynika ono głównie z problemu przyswojenia
przez nich kilku zasad formalnych obowiązujących przy wystawianiu faktur.
Nawet zakupiony niedawno komputerowy system fakturujący wydaje się być nie
do przyswojenia przez pracowników działu produkcji.

Żadna moja argumentacja jak narazie nie dociera ani do moich szefów ani do
działu "produkcjo-sprzedaży". Może ktoś z dyskutantów podrzuci jakieś
rozwiązanie, jakąś argumentację z pogranicza przepisów prawa i praktyki.
Najlepiej z pogranicza przepisów prawa. Samą tylko argumentacją, że nie
łączy się funkcji księgowego z funkcją sprzedawcy w opisanej sytuacji nie
skutkuje. Funkcjonuje tu prosta zasada "papier=księgowość". Pomocy!

Zdesperowana
Maga