Witam
Przyjaciolka przezyla nastepujaca historie: pewne osoby sklonily ja, aby
pomogla im sprzedac cos w lombardzie, na co niefortunnie zgodzila sie i
poswiadczyla te sprzedaz wlasnym dowodem osobistym. Nie widziala co bylo
sprzedawane, ale goscie dostali za to 152 zlote, a jako, ze na lombardzie
byl napis "skup telefonow komorkowych" doszlismy do wniosku, ze byl to
najprawdopodobniej kradziony telefon komorkowy. Nie pytajcie prosze
dlaczego ona to zrobila, teraz juz sama wie, ze postapila niemadrze. Co
moze grozic za taki czyn? z jednej strony wartosc potencjalnie kradzionego
towaru jest niewielka (152 zlote), wiec byc moze mozna to traktowac w
kategoriach "niewielkiej szkodliwosci spolecznej" lub nawet tylko
wykroczenia, z drugiej strony, podobno za paserstwo, nawet nieumyslne,
grozi areszt i w ogole jakies powazne konsekwencje. Ktora z tych wersji
jest prawdziwa i czy jest cos, co mozna teraz zrobic, aby zabezpieczyc sie
(przynajmniej w pewnym stopniu) przed przykrymi konsekwencjami tego czynu?

--
Using Opera's revolutionary e-mail client: http://www.opera.com/mail/